6. Spotkanie w lesie

— Ktoś mnie śledzi? — spytał Wardęga swojego drugiego głosu.

Nie odpowiedział. Sylwester zaczął spacerować w nadziei, że notatki z książki nakierują go na pewną ścieżkę, którą Ozdoba chciał by on szedł. Trzymał kartkę z notatkami z tego etapu. Mógł wziąć całą książkę, ale bał się że ktoś może mu ją ukraść. Przeczytał dwa zdania.

Na północ od mojego ostatniego kroku. Tam gdzie góra złotych liści, znajdziesz kolejny puzzel do całego rysunku.

Mężczyzna skierował się w wyznaczonym kierunku i rozglądał się na boki za zagrabionymi kupkami liści. Jedno miejsce przykuło jego uwagę i pasowało do tego, co przeczytał. Kiedy dotarł, okazało się że zadanie nie będzie proste.

"Przecież tutaj jest sporo górek złotych liści. Mogłeś być bardziej konkretny" pomyślał.

— Przywołaj laskę i wykorzystaj swoją moc, druidzie — powiedział głos w jego głowie.

Mężczyzna nie wiedział o co chodzi, ale postanowił "przywołać" swój atrybut po prostu wymawiając jego nazwę, którą mu nadał dawno temu. Było to niedługo przed nagraniem pierwszego odcinka commentary. Tego się nie spodziewał, ale w jego prawej dłoni pojawiła się jego już magiczna laska. Podszedł do jednej z kupek złotych liści. Uderzył swoim kosturem centralnie przed nią. Liście poleciały do góry, a spod niej wyłonił się piękny fioletowy aster.

"Czyżby mu chodziło o kwiatka?" zastanawiał się w myślach.

— Sprawdź co jest pod nim — nakazał głos.

— Ty to się odzywasz wtedy kiedy ci się podoba, ale dzięki za sugestię — odpowiedział Wardęga.

Zdecydował się przeskanować teren pod jesiennym kwiatkiem. Rzeczywiście coś się znalazło. Mężczyzna kucnął i zaczął rękami grzebać w ziemi. Nie pomyślał żeby wziąć łopatkę. Wyjął małą skrzynkę i zasypał dziurę ziemią oraz magicznie przywrócił liście na swoje miejsce.

Tymczasem u Dubiela i Stuarta przyszedł strażnik i oznajmił im, że zostaną przetransportowani do aresztu, które znajdowało się bliżej sądu, w którym niedługo mieli mieć rozprawę.

Dwójka więźniów przyjęła tę wiadomość obojętnie. W końcu co to za różnica gdzie byli, skoro nie mogli być wolni?

— Może uda nam się stamtąd uciec — powiedział Dubiel do Stuu.

Ten tylko wzruszył ramionami.

Chłopaki kilka dni wcześniej wpadli pomysł by stąd zwiać. Niestety drążenie podziemnego przejścia nie wróżyło szybkiego zakończenia tego planu. 

Dzisiaj prawnik Stuarta zapowiedział wizytę. Dowodów obciążających na Anglika była masa i z tego powodu nawet adwokat nie widział sytuacji by chociaż zmniejszyć wyrok. Chciał z nim skonsultować wspólną wersję.

Kilka godzin później youtuber spotkał się z adwokatem i zdążył już wrócić do celi. Dubiel leżał i patrzył w sufit, zresztą jak większość czasu odkąd został zamknięty.

— Marcin słyszysz mnie? — odezwał się głos z słuchawki w jego uchu.

— Nati? — spytał.

— Nie, twoja stara. Słuchaj. Bądźcie dzisiaj gotowi — powiedziała.

— Myślałem, że dłużej wam zajmie ogarnięcie jakichś ludzi. Stuart, bądź... — zaczął Dubiel ale Pingwin mu przerwał.

— Nigdzie się nie ruszam. Mam szansę szybciej wyjść za dobre sprawowanie — zaprotestował, bo wiedział co chce powiedzieć jego kolega.

— Okej, jak chcesz.

W międzyczasie Natsu siedziała z Boxdelem w aucie zaparkowanym w lesie niedaleko domu GOATS. Czekali na grupę, która miała za nich odwalić brudną robotę. Z daleka influencerzy zauważyli zmierzający do nich mały, biały bus. Kiedy do nich dojechał, Baron wyszedł na zewnątrz. Z drugiej maszyny wyszedł inny mężczyzna.

— Połowa siana teraz, druga połowa po robocie — powiedział Michał i wręczył kopertę z bliżej nieokreśloną sumą pieniędzy.

— Ich zdjęcia masz? — spytał.

— A, poczekaj chwilę — w tym momencie youtuber otworzył drzwi do auta i poprosił Natsu by podała mu czerwoną kopertę ze schowka.

Kobieta obserwowała przez lusterko całe zajście. Mężczyźni skończyli rozmowę i biały bus odjechał w niewiadomym kierunku. Influencerzy zaś udali się do mieszkania Natalii.

Nastał wieczór. W busie trwały przygotowania. Informatyk starał się złamać kod do drzwi, przez które aresztowani zostali wprowadzani lub wyprowadzani.

— Ile ci jeszcze zejdzie? — spytał jeden z towarzyszy.

— Daj mi kilka minut, jestem blisko — odpowiedział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top