3. Nocne nagrywki

Po tym jednym zdaniu anonimowy rozmówca się rozłączył.

— Uh, to zaczyna być coraz dziwniejsze — powiedział do siebie.

Po kilku godzinach młody youtuber znalazł się w swoim mieszkaniu. Na czas, w którym miało go nie być – poprosił brata żeby dotrzymał towarzystwa jego pupilowi. Nie chciał żeby Channel przez cały dzień była sama.

Kiedy Konop wszedł do salonu, zastał Roberta i Channelkę jak się bawią.

— Widzę że gdybym nie wrócił to by nic wielkiego się nie stało — powiedział youtuber oparty o futrynę między korytarzem a salonem.

— Weź nie przesadzaj Miki — stwierdził.

Kiedy kotka zorientowała się, że jej pan wrócił, pobiegła do niego. Konopskyy pogłaskał kicię i wziął ją na ręce.

— Pancio wrócił i Channelcia się stęskniła, taaak? — powiedział uroczym tonem do swojego pupila.

Kotka miauknęła jakby chciała się z nim zgodzić.

— Jak spotkanie? — spytał brat Mikołaja.

Konop ufał mu, ale wolał nie zdawać bardzo szczegółowej relacji z minionego dnia. W końcu prędzej czy później Robert dowiedziałby się wszystkiego z filmiku.

Po godzinie starszy brat wyszedł z mieszkania Konopskiego. Młody youtuber skontaktował się ze swoim montażystą i przesłał mu niezbędne pliki wraz z wytycznymi jak część z historią nowej dziewczyny ma wyglądać. Jako, że to był dosyć intensywny dzień, chłopak postanowił pójść wcześniej spać.

W domu GOATS

Boxdel rozmawiał z kimś przez telefon od jakichś 40 minut. Gdyby nie fakt, że zamknął się w jednym z pokojów to nie budziłoby to podejrzeń Izaka, który chciał z nim porozmawiać i spytać po co tutaj była Natsu. Fakt - Skowyrski wcześniej próbował to wydobyć z Wojtka. Nawet Gola nie znał powodu. Mężczyzna twierdził, że Baron wymijająco odpowiadał na te pytanie, a pytany był o to wielokrotnie.

Za kilkanaście minut GOATS mieli zacząć kolejne nagrywki. Ta seria miała być nową serią, której głównym założeniem było, żeby działa się tylko po zmroku.

Poprzedniego dnia, Sylwestra nie było na nagraniach. Dzisiaj się zjawił. Gdyby po powrocie ze spotkania nie poszedł na kilkugodzinną drzemkę, to teraz byłby półprzytomny. 

Druid przywitał się z chłopakami, którzy nadal czekali na zakończenie rozmowy przez Boxdela. Przez chwilę Wardęga pomyślał o sytuacji z rana. Niby nic dziwnego przez resztę dnia się nie wydarzyło, ale coś go niepokoiło. Jakby druidzki zmysł wiedział, że to dopiero początek czegoś, czego nazwać się jeszcze nie dało.

Kilka minut później Baxton przyszedł jak gdyby nic. Dzisiaj mieli nagrywać kolejną część "ścieżki strachu", która miała być ich oryginalną serią. Poprzedniego dnia nagrywki odbywały się na terenie domu GOATS. Dziś plan był by przenieść akcję do pobliskiego lasu.

— Z Kamilem schowaliśmy butelki z zadaniami do wykonania. Są w widocznych miejscach, więc nie powinno być problemu — powiedział  jeden z asystentów, który był pomysłodawcą tej serii.

— Możemy zaczynać? — spytał jeden z trzech operatorów.

— Zaczynamy — odpowiedział Boxdel.

Kamerzysta włączył nagrywanie i machnął, by zaczęli odcinek.

Po kilkunastu godzinach była już 4 nad ranem. Ostatni etap jaki mieli nagrać, to szukanie plakietek ze znaczkiem kanału GOATS. Każdy z członków grupy miał przy sobie kamerę GoPro. Jeden z operatorów czekał na "mecie", na której youtuberzy mieli się zjawić po zebraniu 10 znaczków. 

Las został podzielony na mniej więcej 5 równych części. Każdy obszar został odpowiednio ogrodzony, by nie było możliwości wejścia na teren innego gracza. Niby zadanie brzmiało banalnie, ale fakt że musieli używać latarki z wąską wiązką światła, było odrobinę większym wyzwaniem. Dodatkowym elementem zaskoczenia mieli być pozostali dwaj operatorzy, którzy mieli straszyć youtuberów. W zamian tego jak któryś się wystraszy - musiał oddać jedną plakietkę.

Przedmioty te były ważne z perspektywy możliwości wymiany ich na różne bonusy w finałowym odcinku tej serii.

Asystent (który był również koordynatorem planu) ogłosił start. GOATSi włączyli kamery tym samym rozpoczynając wyścig.

Po czterdziestu minutach na mecie zjawił się Izak. Parę minut po nim Błoński. Trzeci był Gola. Boxdel zjawił się dłuższą chwilę po Wojtku.

— Sylwek, ile ci jeszcze zajmie? — odezwał się asystent przez walkie talkie.

Brak odpowiedzi.

— Sylwek, to nie najlepszy czas na żarty! — odezwał się jeszcze raz.

— Może coś mu się stało? — spytał zaniepokojony Izak.

— Raczej bardziej niż pewne — stwierdził Gola.

— Operatorzy powinni być niedaleko. Jak go znajdą to dadzą nam znać. Przynajmniej na to liczę — powiedział asystent.

Paręnaście minut później słyszalny był sygnał karetki. Chwilę później widoczne było ambulansowe niebieskie światło.

— Wygląda na to, że Kamil albo Szymek go znaleźli — oznajmił Izak.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top