Czterdzieści sześć
-Już jestem - wrzasnęłam, kiedy weszłam do domu.
Niemal natychmiastowo znalazła się przy mnie mama.
-Co ty sobie wyobrażasz?
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, udając głupią.
-Bierzesz swoje leki?
Prychnęłam. Zachowywała się jakby ją to obchodziło.
-Oczywiście, że biorę.
-Skąd więc ten wybuch, w stosunku do pani Styles?
Zacisnęłam dłonie w pięści.
-Ciągle zdarza mi się mieć problemy w opanowaniu emocji - wyjaśniłam.
-Narobiłaś mi wstydu, gówniaro. Do tego ostatnio masz same nieobecności w szkole, i dostałaś kilka uwag. Oddaj mi swoją komórkę. Nie masz prawa wychodzić z domu nigdzie poza szkołą. I masz przeprosić panią Styles.
Wybuchnęłam sarkastycznym śmiechem.
-Myślisz, że możesz mi rozkazywać? Mam już osiemnaście lat, i wiem co dla mnie najlepsze. I nawet nie licz, że ją przeproszę. Prędzej wytknę jej błędy kolejny raz.
-Oddaj.mi.komórkę - wycedziła. - I idź do siebie.
-Nie - wzruszyłam ramionami omijając ją. - A, i idę do swojego pokoju nie dlatego, że mi kazałaś. Po prostu wolę przebywać w pomieszczeniu, gdzie ciebie nie ma.
Szybkim krokiem weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.
Ja : Cześć.
Makaron : wszystko okej?
Ja : Czemu miałoby nie być?
Makaron : zwykle czekasz, aż napiszę pierwszy
Ja : Pokłóciłam się z mamą.
Makaron : ughhh, no to słabo
Makaron : o co?
Ja : Chciała mi zabrać telefon, i odizolować od Harry'ego.
Makaron : chodziło mi bardziej z jakiego powodu
Ja : Pogorszyły mi się oceny, zerwałam się kilka razy do szpitala, i zwyzywałam kobietę, która przyczyniła się do wypadku.
Makaron : myślę, że twoja mama może mieć słuszność... i to naturalne, że się martwi twoim zachowaniem
Ja : Hahahahh. Ona martwić. To zabawne. :-)
Ja : Nie zależy jej na mnie, tylko na tym co ludzie o niej sądzą.
Makaron : ty tak to widzisz, z jej perspektywy pewnie wygląda to inaczej
Ja : Nie sądzę. Właściwie to ona nawet mnie nie zna. Kiedy jest w domu nie ma mnie, i odwrotnie.
Ja : Mimo to wiem, że ona zwyczajnie obawia się tego co ludzie pomyślą, gdy się dowiedzą co powiedziałam tej kobiecie.
Makaron : posłuchaj słońce, aktualnie jestem w pracy i nie mogę pisać, gdy tylko wrócę dam znać, okej?
Ja : W porządku.
Makaron : trzymaj się, napiszę jakoś wieczorem xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top