„Symbioza"

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Przez większość wieczoru sprzątałaś łazienkę. I próbowałaś naprawić kilka rzeczy, ale to na nic. Niektórych rzeczy nie można było od tak zrobić. Po tym wyczerpującym wieczorze usiadłaś na kanapie i zaczęłaś ciężko oddychać. Zaczęłaś mocno się pocić a twoje ciało zachowało się, jakby ważyło z tonę.

–Nie przejmuj się.- powiedział głos w twojej głowie.- Nadchodzi symbioza.
–Symbioza?

–Nie wiesz co to symbioza?

–Oczywiście, że wiem. Musisz się przyzwyczaić do mojego organizmu.- powiedziałaś cicho. Miałaś wrażenie, że nawet mowa wiele cię kosztuje.- Powiedz mi coś o sobie. Czym ty właściwie jesteś?

–Symbiontem, inaczej kosmitą, żyjącym na innej planecie. Naukowcy z twojego kraju badali nasze pochodzenie od lat, aż w końcu postanowili nas ściągnąć na ziemię.

–I to wszystko? Zamieszanie o jakieś pasożyty?

–Pasożyty?!

–Przepraszam, miałam tak nie mówić.- mruknęłaś, dotykając swojego czoła.- Chyba mam gorączkę.

–Przez naszą symbiozę. Przejdzie ci.

–Mogę zadać jedno pytanie? Jest ono dość...intrygujące.

–Dlaczego akurat wybrałem ciebie?

–Skąd wiesz?

–Jesteśmy jednością, [T.I]. Znam twoje myśli, tajemnice, uczucia. Siedzę przecież w twojej głowie.

–Ale sobie los kurwa wybrałam.- warknęłaś.

–Kiedy cię zobaczyłem, poczułem...coś. Biła od ciebie taka rozpacz, że aż szkoda by było przejść obok ciebie.

–Czuję się obrażona.

–Ale w końcu się spotkaliśmy. Jesteśmy teraz MY. Razem możemy zdziałaś naprawdę wiele.

–Kiedy straciłam dar.- zaczęłaś.- Myślałam, że moje życie się skończyło. Opadłam na dno rozpaczy, czując, że już nigdy się z niej nie wydostanę. A teraz los podsyła mi kosmitę, który proponuje mi siłę, o której nigdy nie myślałam.

–Taki już los złoczyńców, [T.I].

–Złoczyńców?.- zapytałaś. Przeszły cię dreszczę.- Jakich złoczyńców?

–Żywię się ludźmi.- odparł.- Nie mogę jeść tego, co ty.

–Czyli będziemy zabijać ludzi?

–Jak na to wpadłaś?.- odparł sarkastycznie.

–Ugh...- schowałaś twarz w dłoniach.- To wszystko dzieje się tak nagle.

–Ale pomyśl, co będzie jak oboje pokażemy światu, kim naprawdę jesteśmy.

Może Venom miał rację? Może kilka ciał nie zaszkodzi zjeść?

–Ale mam jeden warunek.-wtrąciłaś.

–Będziemy jeść tylko złych ludzi. Złoczyńców.- dodałaś.- Na pocieszenie mogę powiedzieć ci, że na mieście mamy ich dość sporo. Na pewno będziesz najedzony.

–I to mi się podoba, [T.I].

–Kiedy zaczniemy?

Nastała chwila ciszy.

–Możemy nawet za chwilę.

***

Nastał ranek, który rozpoczął się tak samo jak prawie każdego dnia. Czyli napadem lub jakąś inną awanturą.Venom był gotowy, ale ty nie czułaś się jakoś dobrze nastawiona.
–Chyba się nie wycofasz.- powiedział Venom, czując to samo co ty.

–Zbyt długo żyłam w cieniu, aby teraz nie wyjść na wolność.

–W takim razie do roboty...

–Ucieka nam!

Venom się ujawnił, a ty dostosowałaś się do nowego ciała. Czułaś się dziwnie, ale z drugiej strony też silnie. Wskoczyłaś na jeden budynek, potem na drugi, a Venom dzięki swojej elastycznej mazi skakał po mniejszych budynkach. Ludzie byli zdziwieni nową postacią, ale nie przejmowałaś się tym. Niech widzą.
Niech podziwiają.

Venom dobiegł do złoczyńcy, który miał dar telekinezy. Jednak zanim ją uruchomił, Venom wyrzucił z siebie swoje macki i związał go, patrząc mu w oczy. Ty również to widziałaś.

–Kim ty jesteś?.- zapytał z drżącym głosem.

Veno odkrył twoją prawą połowę twarzy. Uśmiechałaś się do złoczyńcy.

–Jesteśmy Venom.- powiedzieliście jednocześnie. Symbiont wrócił do swojej pierwotnej postaci, a na końcu zjadł w całości złoczyńcę.

I wtedy olśniło cię jedno.
Byliście na widowni, w telewizji i na samej górze cholernego wieżowca. Spojrzałaś w dół i zakręciło ci się w głowie.

–Wybraliśmy drogę, [T.I]. Nie ma już odwrotu.

Miał rację. Teraz stałaś się anty złoczyńcą.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top