„Prawda wyszła na jaw"

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Wróciłaś do domu oknem. Twoja mama zapewne już spała, a wejście drzwiami głównymi narobiły by trochę hałasu. Poszłaś do łazienki i tam ogarnęłaś swoje ciało, a na końcu poszłaś do kuchni coś zjeść.

–Kiedy kolejna akcja?

–Dopiero co zakończyliśmy jedną.- mruknęłaś.

–Wiesz, że nie tylko ludzie muszą codziennie jeść, prawda?

Zamknęłaś oczy, czując jak zbiera ci się na wymioty. Jeszcze raz zobaczysz flaki oraz krew, która lała się w organizmie Venoma to chyba zemdlejesz.

–Chyba nie do końca byłam gotowa na to, co może mnie spotkać.

–Przyzwyczaisz się, na pewno.

Krew od zawsze siała w twoim umyśle dziwne uczucie. Może nie jakieś złe, ale nie wiedziałaś co na jej temat sądzić. Widziałaś wiele, ale tego, co robił Venom - nie byłaś w stanie przełknąć.

–Obawiam się, że ludzie zrozumieją, że my to my.- powiedziałaś gapiąc się w telewizor.

–To chyba dobrze, pokażemy w końcu swoją potęgę.

–Skąd pewność, że świat nas nie znienawidzi? Moja mama jak się dowie, że stałam się kryminalistką z symbiontem to chyba padnie na zawał.

–Nie jesteśmy źli. Zjadamy tylko złych ludzi. Robimy w pewien sposób porządek na świecie.

–Nie wmawiaj sobie, że jesteśmy nadludźmi. To zgubne myślenie.

–Może jesteśmy wyjątkiem?

Nie odpowiedziałam, bo w tym samym czasie pojawił się hałas, a chwilę później rozbłysł się na telewizorze napis "WAŻNE WIADOMOŚCI". Zestresowałaś się, kiedy na ekranie pojawiła się kobieta, przedstawiająca obraz kamer szkolnych. Byłaś tam ty i Venom, kiedy obroniliście klasę przed bombą.

–Symbiont, który niedawno uciekł z rakiety obecnie grasuje w ciele byłej uczennicy U.A. Prosimy o zachowanie spokoju i ostrożności. Nasi bohaterzy się tym zajmą.

To jednak nie był problem. Właśnie zauważyłaś, że twój dom został okrążony przed agentów FBI.

–Venom.- załkałaś.

–Nic nam nie będzie.

–Opuść spokojnie budynek i oddaj nam symbionta.- powiedział któryś z agentów.

Zamknęłaś oczy, aby się uspokoić a następnie powoli opuściłaś dom. Przed tobą nie stali tylko agenci, ale również mnóstwo bohaterów. To nie była szybka akcja. To miała być wojna.

–Na ziemię, już!

Zaśmiałaś się.

–Oj chłopaki, uwierzcie mi, nie chcecie tego robić.

–Maski!.- rozkazał chyba główny dowodzący całej "armii;", a pozostali zrobili to, co kazał.

–No dobra, jak chcecie.- westchnęłaś.- Maska!

–Przyjąłem.

I nagle się przemieniłaś. Słyszałaś te przerażenie, ale wiedzieli na co się piszą.
Chyba wiedzieli.

Ktoś z nich wyrzucił gaz w twoją stronę, ale złapałaś go zręcznie i zgniotłaś.

–Ten gaz nie jest dla ciebie niebezpieczny?

–Nie.- odpowiedział szczęśliwy.- Ale bardzo mnie wkurzył.

–Nie wiem, czy chciałabym na tą chwilę wojnę z bohaterami.

–Nie będziemy jej mieli. Uciekniemy.

–Wszyscy myślą, że stałam się zła!
–Bo się stałaś. Tak jakby.

–Nie wiem, co to oznacza dokładnie anty złoczyńca.

–Możesz nie gadać i skupić się na walce?

Venom miał rację. Otoczyli was i tak naprawdę ucieczka była najmniej dobrą opcją. Musiałaś się jakoś obronić.

–Nie wiem, czy damy radę. Ich jest za dużo.

–Chyba nie za bardzo rozumiesz.

–Z tej całej sytuacji? Masz rację. Totalnie nie rozumiem.

–Postaramy się ich nie pozabijać.

Kolejny raz nie dano ci dojść do słowa, ponieważ Venom rozpoczął swój niecny plan. Zanim się obejrzałaś już paru agentów leżało, a przez gaz, jaki zgniotłaś paru bohaterów straciło pole widoczności. Gdyby nie to, że było ich naprawdę sporo teraz mielibyście szansę uciec.

–Nie mogę wrócić po tym do domu. Moja mama się chyba załamie.

Venom nic nie odpowiedział. Pokonał ich za to wszystkich. Nikt się nie ruszał, jakby wiedzieli, że jesteś maszyną do zabijania, która atakuje po najmniejszym ruchu.

–Już czas.

Wtedy Venom skoczył i zniknęliście za budynkami. Następnie wpadliście do wody. Byłaś przerażona, bo wszystko działo się za szybko.
Venom wyskoczył z wody i wyrzucił cię na boi. Oddychałaś szybko, byłaś bliska dostania ataku paniki. Trzymałaś się kurczowo boi i jednocześnie patrzyłaś przed siebie na ciemne morze.

–Wszystko dobrze?

–Pasożyt się mnie pyta, czy u mnie wszystko dobrze.- zaśmiałaś się wrednie.- Tego jeszcze nie grali.
–Nie jestem pasożytem.

Nagle się wystraszyłaś, ponieważ Venom pojawił się przed tobą. Dokładnie mówiąc to pojawiła się jego twarz. Nie sądziłaś, że jest aż tak przerażający.

–Czego chcesz, Venom? W czym ja jestem ci potrzebna?

–Jesteś jedyną osobą, która mi pomoże.

–Ale w czym?

–Oboje zniszczymy coś, na czym najbardziej nam zależy.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top