9. Yyy... tak

Nasz wychowawca przeczytał listę obecności i naliczyłam 15 osób. Zapamiętałam, że dziewczyna, która weszła do klasy trzymając chłopaka za rękę to Lou, a chłopak to Ethan. Tej trójki, która nawet do nas się nie odezwała nawet nie zapamiętałam. Mieliśmy 7 lekcji, które minęły w miłej atmosferze. Po skończonych lekcjach Lou i Ethan poszli na autobus, a tamta trójka po prostu wyszła w miasto, więc zgaduję, że są miejscowi. A pozostali, czyli nasza dziesiątka z akademiku umówili się na pizzę za pół godziny. Wróciłam z Es i Verą do pokoju, zostawiłyśmy plecaki (ja mój dodatkowo wypakawołam i spakowałam na następny dzień), a dziewczyny poszły poprawić makijaż. Nadal były w łazience, gdy ktoś zapukał do drzwi. Lekko zdenerwowana podeszłam do nich i otworzyłam je.

- Hej! - posłał mi uśmiech Aleks, a za nim zobaczyłam Will'a, Tris i Sophię.

Lekko się uśmiechnęłam, nie mogąc nic z siebie wydusić. Po chwili doleciał do mnie zapach dymu papierosowego.

- Są dziewczyny? - spytał Aleks - Przyszliśmy po was.

- Yyy... tak - zaczerwieniłam się - Pójdę po nie.

Zostawiłam otwarte drzwi i weszłam do łazienki.

- Chodźccie już, przyszli po nas! - krzyknęłam.

- Kto? - spojrzała na mnie Vera.

- Tris, Sophia, Will i Ale... - zaczęłam wymieniać, ale Vera przerwała mi na imieniu ,,Will".

- Ach tak! Powiedziałam im, żeby po nas przyszli. Już idziemy! - powiedziała z ożywieniem.

Ja jednak poczekałam na nie wraz z nimi w łazience, ponieważ:
1. Jestem nieśmiała i nie wiedziałam o czym jeszcze mogłabym pogadać z tamtą czwórką
2. Moje oczy zaczynały już łzawić od odoru dymu

Dziewczyny w końcu się ogarnęły i w trójkę wyszłyśmy na korytarz. Es i Vera z wszystkimi przytuliły się na powitanie, a ja stałam tylko z boku i nieśmiało się uśmiechałam. W końcu Tris powiedziała mi ,,hej", a ja jej odpowiedziałam, po czym 7-osobową grupą, głośno rozmawiając udaliśmy się na schody.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top