7. Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłaś?
Dochodziła północ, a ja nadal byłam sama w pokoju. Esther i Vera jeszcze nie wróciły, a zza ściany było słychać śmiech. Chyba nieźle się tam bawiły, ale jutro pierwszy dzień szkoły. Postanowiłam, że dłużej nie będę na nie czekać i weszłam pod kołdrę. Chwilę później usłyszałam kroki, dźwięk otwieranych drzwi i oślepiło mnie światło. Podniosłam się i spojrzałam na moje współlokatorki jednym okiem. Były rozczochrane, uśmiechnięte i wyglądały jakby były pijane.
- Piłyście? - wychrypiałam.
- No coś ty - uśmiechała się Vera - to chłopacy tak na nas działają.
Spojrzałam na nią krytycznym wzrokiem.
- Dobra - westchnęłam - Ale gaście szybko te światło, bo chcę spać.
Dziewczyny śmiejąc się zgasiły światło, po czym weszły do swoich łóżek. Westchnęłam z ulgą, znów było ciemno. Jednak nie mogłam spać, bo dziewczyny chichotały.
- Co was tak śmieszy? - spytałam zaspanym głosem.
- No wiesz - powiedziała Vera, po czym Es się zaśmiała.
- To był fajny wieczór - odezwała się Esther.
- I chłopacy - dodała Vera.
- Dobranoc - przerwałam im i uciszyłam ich jadaczki.
Następnego dnia rano budzik w moim telefonie zadzwonił równo o 7.00. Ziewając wstałam z łóżka i korzystając z okazji, że dziewczyny jeszcze się nie obudziły, poszłam umyć twarz, uczesać włosy, ubrać się i umalować. Gdy wyszłam z łazienki, dziewczyny nadal spały, więc zaparzyłam wodę na kawę, po czym podeszłam do Es i krzyknęłam.
- Aaa! - zaczęła krzyczeć, po czym razem z pościelą spadła na ziemię na moje stopy.
Zdezorientowana spojrzała na mnie.
- Która godzina? - spytała zaspana wstając.
- Dwadzieścia po siódmej - odpowiedziałam jej sypiąc kawę do mojego kubka.
- Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłaś? - spytała lekko zirytowana wygrzebując ubrania z torby.
- Budzik był, a to nie moja wina, że się nie obudziłaś. A co z nią? - wskazałam ruchem głowy na śpiącą Verę.
Es podeszła do dziewczyny i zaczęła ją lekko szturchać. Vera się obudziła, a Esther poszła się ubrać do łazienki. W pokoju zapadła cisza. Vera szukała ubrań, a ja zalewałam kawę. Vera bez skrępowania zaczęła ubierać się w moim towarzystwie, a ja zaczęłam jeść batona zbożowego. Esther odkluczyła drzwi łazienki, po czym Vera dołączyła do niej i widziałam, jak obie malują się przed lustrem. Dokończyłam śniadanie, a dziewczyny wyszły z łazienki. Esther pospiesznie wyciągnęła z torby jakąś przekąskę i ugryzła. Zarzuciła plecak na jedno ramię.
- Idziemy? - spytała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top