6. Są u mnie skreśleni
Z pizzerni wróciłyśmy prosto do naszego pokoju, a tam zastałyśmy jakichś obcych chłopaków na naszych łóżkach i Verę.
- Yyy - wydałam z siebie przekraczając próg.
Es popatrzyła tylko na nich krzywym wzrokiem. Jeden z nich był tak uprzejmy i zszedł z łóżka, ale drugi z nich, o zgrozo, nadal leżał rozwalony na moim łóżku.
- Cześć dziewczyny! - przywitała się Vera.
Pierwszy z chłopaków podszedł do nas.
- Aleks - przedstawił się podając nam dłoń - z pokoju obok.
- Esther - posłała mu uśmiech.
- Lissa - powiedziałam.
- Will - krzyknął do nas drugi chłopak z mojego łóżka nie odrywając wzroku od swojego smartfona.
Usiadłyśmy obie z Es na jej łóżku.
- A więc o czym tu tak dyskutujecie? - przerwała ciszę Esther.
- A tak poznajemy siebie, rozmawiamy o sąsiadach... - odpowiedziała jej nasza współlokatorka, Vera.
- Jutro pierwszy dzień szkoły - starałam się dodać coś od siebie.
- Jak mi się nie chce iść - bąknął Will nadal na nas nie patrząc.
Kopara mi opadła, jeszcze nie zaczął się pierwszy dzień, a on już mówi, że mu się nie chce?
- Mi też - westchnęła Vera.
- Idziemy na fajkę? - Will spojrzał na Aleks'a, na co ten wzruszył ramionami.
- Okej, to my idziemy - rzucił Aleks wychodząc z Will'em - Do zobaczenia!
- Pa! - odkrzyknęła im Vera.
Fajkę? Od razu są u mnie skreśleni. Nienawidzę zapachu dymu tytoniowego, strasznie mnie gryzie w nos!
Podeszłam do mojego łóżka i porządnie wytrzepałam pościel, a dopiero później na niej usiadłam. Wyciągnęłam książkę z plecaka i zaczęłam czytać. Słyszałam głosy Esther i Very, ale nie wsłuchiwałam się w ich rozmowę, skupiłam się na lekturze.
Pod wieczór poszłyśmy w trójkę do spożywczaka po zapas jedzenia. Gdy wróciłyśmy do pokoju Es namawiała mnie, bym poszła z nią do pokoju dziewczyn obok, ale ja nie chciałam iść. Gdy tylko wyobrażałam sobie te rozchichotane twarze dziewczyn i tych chłopaków rozwalonych na ich łóżkach, a do tego ja, sama, w kącie, smutna. Nie. Nie zgodziła się i Es lekko obrażona poszła z Verą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top