46. Dobra

   Głowa pulsowała mi tępym bólem. Westchnęłam. W mojej głowie eksplodowała feeria barw. Każdy, nawet najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Otworzyłam oczy.

- Wreszcie! - krzyknęła Esther.

Rozejrzałam się do okoła. Byłam w naszym pokoju, we własnym łóżku. Obok mnie siedział Aleks i stała Es.

- O Boże - wyrzuciłam z siebie - Która jest?

- Po dziesiątej - odpowiedział mi mój chłopak.

- Rano... ? - spytałam niepewnie.

Aleks wskazał ręką na okno. Na zewnątrz było jasno. Okej, czyli mamy niedzielę.

- Jak ja... czy... eee... - nie mogłam z siebie wydusić.

- Byliśmy na imprezie, pamiętasz? - spytał, a ja pokiwałam głową - tańczyliśmy i trochę piliśmy, tak? -  znów spytał i ja znów potwierdziłam jego słowa.

- Aaa - wydałam z siebie - Tak, tańczyliśmy, a ty... - zaczerwieniłam się, po czym chrząknęłam - zrobiło mi się nie dobrze i...

- Zemdlałaś - wtrąciła się Es.

Pokiwałam głową, jednocześnie z bólu chwytając się za nią. Esther wstała i podała mi wodę oraz środki przeciwbólowe.

- Skoro jest dopiero dziesiąta, to dlaczego wy nie śpicie? - spytałam.

Esther popatrzyła na mnie z podniesionymi brwiami.

- Lissa, proszę cię... co to są dla mnie dwa drinki?

Kopara mi opadła. No tak. Spojrzałam na Aleksa. Wczoraj nie chciał przestać mnie dotykać, pomimo moich protestów. Może i był pijany, ale to go nie tłumaczy. Jak na komendę, Esther poszła do łazienki.

- Mogę cię pocałować? - zapytał wpatrując się w moje usta.

- Nie - powiedziałam cicho.

- Ale... dlaczego?

- Wczoraj bez przerwy ci mówiłam, żebyś mnie zostawił, a ty mnie normalnie rozbierałeś przy ludziach... - poczułam, że oczy robią mi się mokre.

- Ale jesteś moją dziewczyną, chyba mogę...

- Nie - przerwałam mu.

- Ale każda inna nie miała by z tym problemu - bronił się dalej.

- Ale ja nie jestem każda - powiedziałam ostro.

- Przepraszam - powiedział po dłuższej chwili.

- Teraz jeszcze z łaską mnie przepraszasz? - wkurzyłam się.

- A co innego miałbym zrobić?! - podniósł głos.

- Nie wiem... ja... już nie paliłeś, a wczoraj znowu zacząłeś. Wyraźnie dawałam ci znać, że nie chcę żebyś mnie dotykał, a ty... - zaczęłam wyliczać.

- Czego ty ode mnie oczekujesz?! - krzyknął.

- Nie wiem, Aleks... ale to... chyba... - nie mogłam się przemóc, by to powiedzieć.

- Rzucasz mnie, tak? - spytał wkurzony.

Przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego.

- Dobra - powiedział, po czym wyszedł z pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top