43. Robię, co chcę

   Pół godziny staliśmy w kolejce przed barem. Za bilety zapłaciliśmy po dwie dychy od osoby. Usiedliśmy na trzech kanapach, trochę w rogu, przy jednym stole. Bass muzyki rozbrzmiewał głośno z głośników. Prosto na nasz stół skierowana była migocząca laserowa lampa. Siedziałam z Aleksem na jednej kanapie, a chłopak obejmował mnie w talii. Luck z Esther poszli po drinki. Vera z Will'em już bez alkoholu zachowywali się... yyy, no. Dziewczyna siedziała u niego na kolanach, a jego ręce krążyły po całym jej ciele. Chrząknęłam. Aleks przybliżył do mnie swoją twarz, a ja lekko go cmoknęłam.

- Jesteśmy! - krzyknęła Es stawiając tacę z drinkami na stole, a obok niej drugą tacę postawił Luck.

Esther podała mi coś biało-różowego ze słomką w jakiejś dziwnej szklance. Powąchałam to  i aż mnie otrząsnęło.

- Co to? - spytałam mieszając słomką.

- Drink.

- Tyle to ja też wiem! - oburzyłam się.

- Pij, a nie gadaj! - krzyknęła Es.

Już się nie odzywałam i wzięłam łyka. Było słodkie i ostre. Wszyscy zaczęli pić.

- Idziemy tańczyć? - Vera spytała Will'a poruszając biodrami.

Will od razu wstał i poszli.

- Idę do toalety - rzuciłam. Oczy już mnie rozbolały od tego światła.

   Weszłam do łazienki. Jakaś dziewczyna malowała usta na czerwono. Zaczęłam przeglądać się w lustrze. Westchnęłam. Byłam blada, a policzki miałam zaczerwienione. Ochlapałam je wodą i weszłam z powrotem do klubu. Przy naszym stole nie zastałam nikogo. Zostawili nasze drinki same. Usiadłam i rozejrzałam się. Vera tańczyła z Esther, a Will stał niedaleko nich. Wkurzona całą tą sytuacją sięgnęłam po mojego drinka i zaczęłam pić. Być strasznie zimny i nie smakował mi, jednak było w nim coś takiego, co kazało mi go dalej pić.

- Zostaw sobie coś na później! - usłyszałam głos Aleksa.

Odwróciłam się. Chłopak szedł w moją stronę. Gdy usiadł obok mnie, momentalnie poczułam papierosy. Zakrztusiłam się, sama nie wiem czy drinkiem, czy tym smrodem.

- Paliłeś - rzuciłam.

Chłopak wzruszył ramionami na moje słowa. Po chwili dołączył do nas Luck, który miał ten sam zapach.

- Wiesz, że nie lubię... - zaczęłam, ale mi przerwał.

- Robię, co chcę - warknął - Długo wytrzymałem i nie paliłem - dodał już łagodniej.

Nie odpowiedziałam mu. Uraził mnie swoją odpowiedzią.

- Przepraszam - dodał jeszcze.

Spojrzał na mnie swoimi oczami, które tak kochałam.

- Okej - westchnęłam.

Aleks się uśmiechnął.

- Zatańczysz?

- Nie? - odpowiedziałam mu tak, jakby to było wiadome - Może później - jak będę mniej trzeźwa, dodałam jeszcze w myślach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top