38. Tym razem nasze role się odwróciły

   Po skończonych lekcjach zmęczona życiem udałam się prosto do pokoju. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu w środku była już Esther. Rzuciłam plecak na łóżko i stawiając wodę na kawę spytałam:

- Ty już w pokoju?

- Taaak - przeciągnęła unikając mojego wzroku, a ja spojrzałam na nią z uniesionymi brwiami.

- Nie chcę o tym gadać - wykręciła się - Za to ty potrzebujesz rozmowy.

- Ty też - stwierdziłam.

- Jakoś przeżyję - westchnęła.

- A może ja też nie chcę o tym gadać? - powiedziałam i taka była prawda. Za dużo nazbierało się tych spraw i już nic nie wiedziałam.

Obie nabzdyczone usiadłyśmy na kanapie siorbiąc kawę rzucając sobie tylko gniewne spojrzenia.

   Następnego dnia rano zahaczyłam Verę.

- Co jest z Es? - spytałam.

- To ty nie wiesz?! - zmierzyła mnie wzrokiem.

- Nie chciała mi powiedzieć.

- Pokłóciła się z Luck'iem.

Westchnęłam.

- O co? - zapytałam.

- Nie wiem.

- Ale tak bardzo czy... ? - dopytywałam.

- Nie wiem. Chyba nie była to jakaś grubsza sprawa, ale teraz oboje się do siebie nie odzywają.

- Esther zachowuje się jak cień samej siebie - stwierdziłam - Na dodatek jest na wszystko i na wszystkich wkurzona.

- Trzeba coś z tym zrobić - powiedziała - Piątek. Impreza.

A ja pomyślałam ,,ohooo", już mnie tam zobaczycie.

   W czwartek większość naszej klasy poszła na obiad, jak zwykle do naszej pizzerni. Nie było Es. Ani Luck'a. Ale Vera miała plan, a ja miałam nadzieję, że zadziała. Julian w dalszym ciągu się do mnie nie odzywał, a ja miałam już tego dość. Za to Aleks bez przerwy dotrzymywał mi towarzystwa. Zaprzyjaźniliśmy się przez ostatni tydzień.

   Gdy wróciłam z pizzerni, w naszym pokoju zastałam płaczącą Esther pod kołdrą. Usiadłam obok niej i objęłam ją ramionami. Jej długie, blond włosy były rozsypane na poduszce.

- Esther, nie płacz. Dlaczego mi nie powiedziałaś?

W odpowiedzi tylko załkała.

- Myślałam, że mi ufasz - zadrżała mi górna warga.

Zawsze myślałam, że to Es jest ,,superbohaterką". To ona mnie pocieszała. To ona była tą ładną. Najlepszą. Najsilniejszą. A tym razem nasze role się odwróciły- to ja musiałam pocieszać JĄ. Taka sytuacja jeszcze nie miała miejsca.

- Przepraszam, Liss - wyszeptała.

- Okej, już dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top