36. Wstał i sobie poszedł

   Zrobiło się późno, a Vera nie wracała od Will'a. Luck już dawno wyszedł, a ja nawet zrobiłam się senna. Zaczęłam wyganiać Aleksa z mojego łóżka, ale on nie chciał wyjść. Gdy do akcji włączyła się Es w końcu, lecz nie chętnie przeniósł się na łóżko Very.

   Zadzwonił budzik. Wszyscy trzej, czyli ja, Esther i Aleks obudziliśmy się.

- Która jest? - spytał Aleks przecierając oczy.

- Siódma - odpowiedziałam mu.

- O Boże, to ja idę jeszcze spać - powiedział, po czym obrócił się na drugi bok i przykrył kołdrą.

Es zaparzyła nam kawy, a ja poszłam się ubrać i umalować. Gdy wyszłam z łazienki w pokoju pojawiła się Vera.

- Co on robi w moim łóżku? - spytała pokazując na chrapiącego Aleksa.

- A gdzie miał się podziać, skoro ty byłaś w jego pokoju? - odwarknęłam jej.

Vera podniosła ręce w geście kapitulacji, a ja z zeszytem w ręku, przypominając sobie ostatni temat z języka polskiego, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść śniadanie. Dziewczyny ubrały się oraz umalowały i dołączyły  do mnie.

   Gdy już niedługo miałyśmy wychodzić Aleks sam się obudził. Chłopak wyszedł do swojego pokoju i wrócił niedługo potem z plecakiem.

   Vera gdzieś wyszła, tymczasem ja, Esther i Aleks ruszyliśmy na lekcje. Byliśmy pierwsi pod klasą. Ja powtarzałam sobie ostatnie tematy, podczas, gdy Aleks tylko patrzył na mnie, a Esther robiła coś na swoim smartfonie.

   Kilka minut później zaczęła się schodzić nasza klasa. Gdy przyszedł Julian, spojrzał tylko na mnie ni to smutnym, ni to wściekłym wzrokiem i nawet się nie przywitał. Zdezorientowana też nawet do niego nie podeszłam.

   Na pierwszej lekcji, pierwszy raz od bardzo dawna usiadła ze mną Esther.

- A ty co dzisiaj? - spytałam.

- Musimy nadrobić czas, który spędzamy osobno - stwierdziła, a ja się zaśmiałam.

- Co ty jeszcze nie wymyślisz...

Polonistka zadała nam pracę w grupach i wzięłyśmy się do roboty.

   Trzecią lekcję mieliśmy wolną, bo jak się okazało, nie było pana od matematyki. Usiadłam na ławce pod klasą obok Juliana.

- Mogę? - spytałam uśmiechając się.

- Tak - powiedział, po czym wstał i sobie poszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top