33. O kurwa

   Słyszałam jakiś szum. I chrapanie. Ziewnęłam, po czym otworzyłam oczy. W pierwszej chwili przestraszyłam się, gdy zobaczyłam Juliana obok siebie. Moje usta otworzyły się w niemym krzyku. Dopiero po chwili dotarły do mnie wydarzenia zeszłego wieczoru. Nie mogłam znaleźć nigdzie żadnego telefonu ani zegara, więc postanowiłam obudzić Juliana. Lekko go szturchnęłam. Nic.

- Julian... - szepnęłam. Nic.

- Julian! - krzyknęłam.

Chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie zdziwiony. Po chwili jego usta rozciągnęły się w uśmiechu.

- Liss - powiedział.

Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok- miał tak śmiesznie potargane włosy, że wyglądał... uroczo.

- Emm... wiesz, może, która godzina? - spytałam.

Julian zaczął szukać telefonu.

- Za dwadzieścia ósma - powiedział.

- Ósma?! - krzyknęłam.

- Ósma! - potwierdził.

- O kurwa - powiedziałam.

Zdenerwowana wyleciałam z jego pokoju i podeszłam do naszego. Zamknięte.

- Dziewczyny! - zaczęłam walić pięściami w drzwi.

Otworzyła mi Vera... w piżamie.

- Jest siódma czterdzieści - oznajmiłam.

- O kurwa - powiedziała.

Wbiegłam do pokoju i zaczęłam szukać ubrań. Esther i Vera zamknęły się razem w łazience, a ja zaczęłam ubierać się w pokoju. Gdy zakładałam jeansy, do pokoju wszedł... Julian. O kurwa. Lekko zawstydzony od razu wyszedł i zamknął drzwi. Podbiegłam do lustra i zaczęłam rozczesywać włosy. W między czasie Es i Vera wyszły z łazienki. Usłyszałyśmy pukanie.

- Otwarte! - krzyknęła Esther przetrząsając zawartość kosmetyczki.

- Cześć - powiedział do naszej trójki, ale patrzył tylko na mnie.

Posłałam mu nerwowy uśmiech. Przed chwilą widział mnie w samej bieliźnie! Podeszłam do stołu i zaczęłam pospiesznie przygotowywać sobie kanapki, a Julian podszedł obok mnie. Vera i Esther robiły razem makijaż przed lustrem w łazience.

- Jak ty wstajesz bez budzika? - spytałam.

- Zwykle w pokoju są jeszcze Luck i Erik - usprawiedliwił się, a ja jak zwykle, znowu się zaczerwieniłam na wspomnienie nocy spędzonej razem.

- Kanapkę? - spytałam.

Chłopak wziął jedną i wspólnie zaczęliśmy jeść.

- Szybciej, dziewczyny - poganiałam je.

- A ty czemu nie wróciłaś na noc? - zaciekawiła się Esther.

Nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co.

- Ostra noc, jak mniemam - rzuciła Vera malując rzęsy.

Zawstydzona spuściłam głowę.

- Nie - zaprzeczył Julian.

- My już wiemy swoje - zaśmiały się Vera z Esther.

   Dziewczyny w końcu się umalowały i całą czwórką wpadliśmy na lekcję, spóźnieni piętnaście minut.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top