32. Zasnęłam w jego ramionach

   Gdy wyszliśmy z pokoju, na korytarzu spotkaliśmy Tris i Sophię. Sophia przywitała się z nami, ale Tris tylko zmierzyła mnie wściekłym wzrokiem. Julian nadal trzymał mnie za dłoń, która z nerwów zaczynała mi się pocić. Przecież nie byliśmy parą. Czy przyjaciele trzymają się za ręce?

- Mów coś - przerwał moje myśli Julian.

- Ale co?

- Cokolwiek... jak ci minął weekend? - uśmiechał się do mnie.

- Hmm... - zastanawiałam się, co ja mu mogłam powiedzieć? Myślałam tylko o nim - Spędziłam czas z rodzicami i siostrą... przemyślałam kilka spraw...

- Ja też - zgodził się ze mną, a ja się zarumieniłam. Czy te sprawy miały coś wspólnego ze mną?

- Mówcie głośniej, też chcemy posłuchać! - krzyknął Luck z przodu.

Julian lekko uderzył Luck'a od tyłu.

- Zajmij się swoją dziewczyną - powiedział mu.

   Usiedliśmy razem całą czwórką.

- To co robiliście w weekend? - skierowałam pytanie do Es i Luck'a.

Esther zaczerwieniona spuściła wzrok, a Luck odwracał wzrok.

- Aaaha - przeciągnęłam, po czym chrząknęłam.

- A jak tam... wy? - spytał Luck.

- Ale że my... - zaczął Julian.

- Tak.

Teraz to ja spuściłam wzrok. Czy między nami coś było?

- Hmm... noo... - jąkał się Julian.

- Okej, jest coś o czym możemy normalnie porozmawiać? - Esther zakończyła te gadanie o związkach.

- Chyba nie - zaśmiał się Luck całując Esther, a mi zrobiło się... nieswojo.

   Niedługo potem kelnerka przyniosła nasze pizze, a między nami zapadła cisza.

   Po godzinie 20 zaczęliśmy się zbierać. Przed naszym pokojem Julian zapytał mnie:

- Chcesz iść do mnie?

Spojrzałam na Esther.

- Luck, chodź do nas - Es chwyciła chłopaka i wciągnęła go do naszego pokoju.

Wystraszona udałam się za Julianem, który po chwili odkluczał pokój.

- Erik jest u Tris i Sophi, więc będziemy sami - powiedział.

Zwiesiłam głowę, zasłaniając rozpalone policzki włosami. Julian włączył światło i usiedliśmy razem na jego łóżku. Chłopak chwycił moją dłoń i w ciszy zaczął bawić się moimi palcami.

- Liss - zaczął mówić.

Przymknęłam oczy. Jego głos...

- Nic nie mów - szepnęłam.

- Dlaczego?

- Ja... - nie jestem gotowa - dokończyłam w myślach.

Julian przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Wtuliłam się w niego chłonąc jego zapach.

- Bardzo cię lubię. Tak bardzo, bardzo - powiedział, a ja zaśmiałam się na jego słowa.

- Ja ciebie też - westchnęłam.

- Lissa, jesteś moją najlepszą przyjaciółką - kontynuował.

Ziewnęłam.

- Chciałbym... - reszty nie usłyszałam, bo zasnęłam w jego ramionach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top