20. Club going up, on a Tuesday
Po szesnastej do naszego pokoju przyszedł Luck i rozmawiał z Es na jej łóżku.
- Dobra, ja się będę zbierał, trzeba jeszcze załatwić towar na dzisiaj - pożegnał się Luck.
Es pocałowała go na pożegnanie i chłopak wyszedł.
Zrobiło się już dosyć późno. Ja kończyłam czytać książkę, a dziewczyny znów poprawiały makijaż. Nagle Esther rzuciła na mnie sukienkę. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią.
- Co? - spytałam.
- Zakładaj - rozkazała przeglądając swoje ubrania.
- Nie - nie zgodziłam się.
Es westchnęła.
- Liss, zakładaj tą durną sukienkę - Es straciła cierpliwość.
- No nie - zaprotestowałam.
Es usiadła obok mnie i wyjęła mi książkę z ręki.
- Lissa, kocham cię i dlatego nie będziesz tu siedzieć sama, podczas, gdy wszyscy będą się bawić.
- Es, nie zmuszaj mnie, wiesz, że...
- Nie! - przerwała mi - Idziesz z nami i jeżeli sama nie założysz tej sukienki, to osobiście ją na ciebie założę!
Vera wyjrzała zza drzwi łazienki.
- Potwierdzam! - krzyknęła.
Głośno westchnęłam. Nic, a nic nie chciałam tam iść, ale one nie dadzą mi spokoju. Przewróciłam oczami, chwyciłam sukienkę i zakluczyłam się w łazience. Zza drzwi usłyszałam pisk Esther. Gdy wyszłam, Es i Vera były już ubrane. Esther zaczęła rozczesywać moje włosy, a Vera narysowała mi kreski na powiekach.
- Dziewczęta, idziemy? - rzuciła Es malując jeszcze usta.
Wyszłyśmy na korytarz, Es zakluczyła pokój i udałyśmy się do drzwi obok, czyli do pokoju Will'a i Aleks'a. Pierwsze co zauważyłam, a raczej poczułam, to dym papierosowy. Pod sufitem kłębiła się szara chmura. Zaczęłam kaszleć i przysiadłam na pierwszym łóżku z brzegu. Esther podeszła do Luck'a i zaczęli się całować, a Vera wzięła z pełnej lodówki butelkę i usiadła na kolanach Wil'a. W tle można było usłyszeć przyciszoną muzykę. W pokoju zauważyłam jeszcze Aleks'a, Erik'a, Tris i Sophię.
Po jakichś dziesięciu minutach siedzenia bez sensu podeszłam do stolika, który był zapełniony różnymi butelkami. Chwyciłam do ręki szklankę i butelkę coca- coli. Przed nalaniem jej, powąchałam ją- nie śmierdziała niczym dziwnym.
Got the club going up, on a Tuesday
Got your girl in the cut, and she ain't choosey.
Club goin up, on a Tuesday,
Got your girl in the cut, and she ain't choosey - leciało w tle
Vera kręcąc biodrami wyszła na środek pokoju z Will'em. Chwilę potańczyli, po czym ,,wtańczyli" prosto do łazienki i się zamknęli. Szybko poszło- pomyślałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top