12. Ma nas za przeproszeniem w D

   Chłopacy nie przestawali głośno się śmiać, a mnie tymczasem zatkało. Wiem, że to było zadanie no i w ogóle... ale znamy się dwa dni, a oni tak się do siebie dossali! Siedziałam zszokowana, a wszyscy nadal nie przestawali się śmiać. W końcu moja przyjaciółka i Luck usiedli. Es miała całą czerwoną twarz, a Luck patrzył na nią myśląc, że nikt tego nie widzi. W końcu wszyscy w miarę się ogarnęli i Luck zakręcił butelką. Wypadło na Aleks'a.

- Hmm... Esther czy... Lissa? - zadał pytanie Luck.

Aleks spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami, a potem przeniósł wzrok na Esther.

- Hmm... nooo... Lissa - w końcu powiedział.

Poczułam, że momentalnie cała twarz dosłownie mi płonie. Niektórzy chyba to zobaczyli, bo zaczęli cicho się śmiać. Strasznie się zawstydziłam, ale zdałam sobie sprawę, że Aleks wybrał mnie, bo pytanie zadał Luck, a mu podobała się Es. Aleks już miał zakręcić butelką.

- Ej... to się robi nudne - odezwał się Will.

- No właśnie kurde, nie ma całowania, a te pytania takie... - wtrącił się Erik.

- Jeszcze się tak dobrze nie znamy! - zaprotestowała Vera.

- Możemy wcale nie grać! - oburzył się Luck.

Trochę odetchnęłam z ulgą, że już koniec, ale trochę też żałowałam, że ani razu na wypadło na mnie.

- Okej - Erik wzruszył ramionami.

Spojrzałam pytająco na Esther.

- Wracamy? - spytałam.

- Jeszcze nie ma dwudziestej - powiedziała w odpowiedzi.

Tris zaczęła rozmawiać z Sophią, tak samo chłopacy, tylko między sobą. Esther odzywała się raz po raz, ale ja tylko siedziałam i słuchałam.

   Następnego dnia rano budzik znów obudził tylko mnie. Ogarnęłam się, a dopiero potem obudziłam Esther. Z kolei ona obudziła Verę, a ja już dawno popijałam sobie kawę. Delektując się znów patrzyłam jak dziewczyny robią sobie make-up. Vera z swoich fioletowych włosów zaplotła warkocza, którego pomogła jej zrobić Esther.

- I jak? - zaprezentowała go przede mną.

- Ładnie, naprawdę - uśmiechnęłam się.

Esther jednym duszkiem, szybko wypiła swoją kawę (którą zrobiłam jej ja), po czym wyszłyśmy z pokoju. Na korytarzu spotkałyśmy Luck'a i Esther zaczęła z nim rozmawiać jakby mnie i Very w ogóle nie było. Vera zauważając, że Es ma nas za przeproszeniem w D, poszła w drugą stronę nawet na mnie nie patrząc.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top