ROZDZIAŁ 12
Kaelin stała za barem w Ostatniej Kropli, patrząc na dzieci, które w obecnej sytuacji znalazły się jej pod opieką. Vi siedziała na jednym z wysokich stołków, z dłonią mocno zaciskającą się na szklance wody, a z kolei Powder kręciła się na swoim miejscu, z oczami wciąż pełnymi łez. Reszta nie do końca wiedziała, co powinna czuć... Ostatnie wydarzenia były dziwne i przede wszystkim nie do przewidzenia. Kaelin najbardziej bała się teraz o Ekko, który zamknął się w sobie po usłyszeniu wieści o Benzo... Cała ta sytuacja była dla wszystkich bardzo przytłaczająca i emocjonalna jednak nikt nie mógł pozwolić sobie na lekkomyślność, a Kaelin musiała o to zadbać.
- Musicie tutaj zostać - powiedziała stanowczo Kaelin, patrząc na Vi. - Nie wychodźcie, nawet nie zbliżajcie się do drzwi i bez dyskusji.
Vi uniosła na nią wzrok, jej spojrzenie pełne było buntu.
- Nie możesz nas zostawić.
Kaelin westchnęła, próbując zachować spokój. - Nie zostawiam was. W barze dalej jest barman. Phil będzie tu z wami i będzie miał na was oko. Będzie wiedział co robić w przypadku jakiegoś zagrożenia. A wy - powiedziała wskazując palcem na każde z dzieci pokolei - zejdziecie ładnie na dół, i nie będziecie z tamtąd wychodzić. Rozumiemy się?
Mężczyzna, stojący w kącie, skinął głową. Był starszy, z siwiejącymi włosami i ciężkim spojrzeniem kogoś, kto widział już wiele. Vander mu ufał, a to wystarczyło kobiecie aby zostawić dzieciaki pod jego opieką.
W między czasie Powder podeszła do siostry i ze strachu ścisnęła jej ramię.
- A co wtedy, kiedy coś ci się stanie? - zapytała cicho.
Kaelin obeszła bar i uklękła przy dziewczynkach, patrząc Powder prosto w oczy.
- Nic mi się nie stanie. Obiecuję.
- Na pewno?
- Na sto procent - powiedziała przeczesując jej włosy w uspokajającym geście.
Zaufała dzieciakom i po chwili, kiedy zeszli tylko do pokoju Vi i Powder, Kaelin była już poza barem. Wtedy nie wzięła pod uwagę, że młodzież jednak jej nie posłucha...
___
Kaelin opuściła bar z sercem ciężkim jak ołów. Nie mogła jednak pozwolić sobie na
bezczynność. Vander prawdopodobnie nie żył, choć tą myśl starała się odpychać rękami i nogami, to byłby koniec Zaun, które wszyscy znają. A Silco? Nagle wrócił ten sam Silco, który kiedyś był jej sprzymierzeńcem, a teraz prawdopodobnie stał się wrogiem, nr. jeden.
Musiała zrozumieć, co się stało, a przede wszystkim dowiedzieć się, gdzie się skubany ukrywał.
Pierwszym i nieplanowanym przystankiem były stare kontakty Vandera, informatorzy, handlarze, ludzie, którzy widzieli i słyszeli wszystko, co działo się w Dolnym Mieście.
Pierwszy informator, grubas o imieniu Marrick, siedział w ciemnym kącie zakurzonego warsztatu. Jego spojrzenie było nieufne, gdy Kaelin weszła do środka.
- Szukasz kogoś, co? - zapytał, podnosząc kubek z jakimś tanim trunkiem. - Powiem ci tyle: Silco to nie jest ten sam człowiek, którego pamiętasz.
Kaelin zmrużyła oczy. Ile osób wiedziało, że on żyje?!
- Co wiesz?
Marrick wzruszył ramionami, wyraźnie ciesząc się swoją przewagą.
- Zasadniczo to dość niewiele. Pracuje z kimś. Alchemikiem. Singedem. Facet ma reputację... dość mroczną. Ludzie mówią, że eksperymentuje na żywych.
Słysząc to, Kaelin poczuła zimny dreszcz przebiegający po plecach.
- A reszta?
Marrick uśmiechnął się leniwie.
- Powszechną wiedzą dla zainteresowanych jest, że ma zaufaną prawą rękę. Sevika. Twarda sztuka, choć nikt nie wie, skąd się u licha z nim zbratała. Nie klopocz się, słyszałem, że Vander zniknął - powiedział nachylając się do przodu, kiedy Kaelin sięgała do kieszeni, w jego mniemaniu po pieniądze. - Załatw to co masz załatwić i przyprowadź go z powrotem. Nie jestem fanem krwawych rewolucji.
Kaelin nie odpowiedziała. Wyszła, pozostawiając zamyślonego Marricka samego.
___
Po godzinach krążenia po każdego rodzaju zaułkach Dolnego Miasta, słuchania półszeptów i zadawania pytań, Kaelin w końcu znalazła coś, co mogło być tropem. Jeden z "jej" informatorów wspomniał o opuszczonym magazynie na obrzeżach. Od razu wiedziała k jakie miejsce chodzi. Byliśmy tam kiedyś.
Kiedy dotarła na miejsce, jej serce zaczęło bić szybciej, a jej plecy oblał zimny pot. Budynek był stary, zardzewiały, a okna zakryte brudnymi płachtami materiału.
To co robiła w jej mniemaniu było skrajnie nieodpowiedzialne i po prostu głupie, ale co mogła zrobić w takiej sytuacji? Tonący chwyta się brzytwy, żałosne.
Kaelin weszła do budynku ostrożnie, trzymając się cienia. W środku było ciemno i cicho, ale po chwili usłyszała cichy syk i odgłos rozmów.
Zatrzymała się za jedną ze ścian, próbując dostrzec, co się dzieje.
___
- Nie będę tu siedzieć bezczynnie Claggor, mam to w dupie! - krzyczała wzburzona Vi.
- Przestań, uspokój się Vi. Kaelin powiedziała, że nie możemy stąd wyjść. Chcesz się na coś narażać?
- Nie rozumiesz? On ma Vandera. Nie mogę nic nie zrobić. - uderzyła w ścianę.
Zapadła chwila ciszy. Zrezygnowany Claggor usiadł chowając twarz w dłoniach. Kto jak kto, ale ten chłopak wiedział, że wpłynięcie na zmianę zdania Vi jest prawie, że niemożliwe. Dość często jego próby kończyły się chucznym fiaskiem, co przy każdej możliwej okazji wytykał mu Milo.
W kącie pokóju, na dole łóżka piętrowego, pod kocem siedzieli Ekko i Powder. Chłopak był w dziwnym stanie. Dziewczynka choć bardzo chciała mu pomóc, sama czuła się źle, słysząc wieści o swoim opiekunie. Dlaczego to wszystko się dzieje?
- Pójdziemy za nią. - Milo postanowił przerwać ciszę.
- Nie! - powiedzieli wszyscy z naciskiem.
Chłopak trochę skulił się w sobie i prawie cofnął z wrażenia. Kiedy odzyskał kontrolę nad ciałem, wyprostował się i podszedł do Vi.
- Mówisz, że trzeba coś zrobić - powiedział cicho, aby reszta nie była wstanie w jego mniemaniu usłyszeć wypowiadanych słów. - wszyscy nie pójdziemy - spojrzał na Claggora.
- Musisz uważać, żeby nikt cię nie zauważył Milo.
- Wiem Vi, jestem w tym ekspertem.
- Co tam kombinujcie? - Claggor wstał. - Nie wiem co to, ale nie zgadzam się. Mamy tu czekać.
- To ja pójdę do łazienki - powiedział Milo szybko czmychając w stronę drzwi. - zaraz wracam misiaki.
- Vi - syknal tęgi chłopak podchodząc jeszcze bliżej do dziewczyny, mówił cicho, aby młodsze towarzystwo nie mogło go usłyszeć. - On wychodzi prawda?
- Prawda.
- Merlinie... - załamał się. - Vander nas zabije, a Kaelin pozamyka nas na klucze.
- Nie marudź tak Claggor, Milo da sobie radę. Teraz siadaj na tyłku i udawaj, że nic się nie dzieje.
Spojrzeli na siebie, jedno zdeterminowanym, drugie przerażonym spojrzeniem, jednak, żadne z nich nie chciało ciągnąć tej rozmowy.
A w tym samym czasie, Milo przepychał się przez malutki magazyn Ostatniej Kropli, aby opuścić bar tylnym wyjściem. Czy kogoś zdziwiłby fakt, że wpadł na pilnującego ich barmana? Oczywiście, że nie. Chłopak wywinął się z wykorzystaniem asa w rękawie, jakim było wyjście do toalety. Kiedy już opuścił budynek zdyszany oparł się o drzwi, aby złapać oddech. To gdzie jesteś? Sprytnie skręcił w boczną uliczkę, z której po kilku krokach miał ładny widok na główną ulicę Dolnego Miasta. Znalezienie Kaelin, która niedługo przed nim opuściła bar, nie było ani trochę trudne. Dogonił ją kiedy wchodziła do jakiegoś warsztatu. Usłyszał coś o Silco i Vanderze. No i to już coś. Idąc za nią dalej zobaczył jeszcze wiele osób i usłyszał kilka ciekawych informacji. Kiedy Kaelin wychodziła z ostatniej kryjówki prawie na nią wpadł! Na jego szczęście ktoś go uprzedził, więc miał chwilę na niezdarne ukrycie się.
Był już zmęczony, nie wiedział do końca dokąd i ile jeszcze będzie szedł. Do tego musiał mniej więcej trzymać tempo kobiety, aby jej nie zgubić. Jakież było jego zdziwienie kiedy doszli, jak stwierdził do celu, a Kaelin według niego bez zawahania się postanowiła wejść do budynku.
Ma jaja - pomyślał. Stwierdził, że już raczej niczego się nie dowie. Budynek jako tako był patrolowany, nie chciał wpaść bo w końcu miał informacjie, które niezwłocznie powinien przekazać przyjaciołom.
___
Lecimy dalej z tą nieprzewidywalną jak narazie fabułą.
Ps. question.
Jaka jest wasza ulubiona postać z Arcane i jakiej postaci nie lubicie?
Ja np. nie lubię Vi. No pls. w linii czasowej, w której jej nie było, nic się nie wydarzyło. Wszyscy żyli sobie szczęśliwie. 😭
A lubię Silco ofc, Jinx, classic. Viktor też daje fajny vibe, no i Sevika jest sigmą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top