To nie rozdział
Ostatnio pisałam opowiadanie na konkurs i pomyślałam, że mogę je tutaj wstawić ;) Czekam na wasze opinie, miłego czytania.
„W głębi lasu"
Obrót, ugięcie kolan, potknięcie – upadek. Śmiech zgromadzonych, czerwona twarz, gorycz po przegranej wszystko co czuł ten chłopak, gdy leżał na prowizorycznej scenie w samym sercu lasu. W jednej chwili staje się on pośmiewiskiem dla całej elity szkolnej i nie tylko. Adam , bo tak miał na imię, podniósł się i z wielkim bólem w oczach otrzepał spodnie z ziemi. Nie zważając na swoją porażkę ze spuszczoną głową ruszył przed siebie w głąb lasu. Zgromadzeni nawet nie zauważyli, gdy osoba którą wyśmiali zniknęła. – Kto następny chce się ze mną mierzyć? – Rzuciła jasnowłosa dziewczyna, która o uznanie w tej grupie musiała walczyć ciężej niż inni. Nastała cisza, nikt się nie odezwał, nie rzucił jej lekceważącego spojrzenia, wszyscy skupili swój wzrok na własnych butach w obawie przed nią. – No dalej! Byliście tacy odważni wyśmiewając osobę, która miała odwagę się ze mną zmierzyć, a teraz co? – Krzyknęła tym samym zwracając uwagę na swoją osobę. – Jeśli macie przychodzić tutaj tylko po to, aby zniszczyć marzenia dobrego tancerza, to nic tu po was. – Skończyła swoją wypowiedź schodząc z prowizorycznej sceny. Wszyscy bez słowa zaczęli rozchodzić się w swoje strony, zostawiając poczucie winy w cieniu lasu. Jednak Magda nie mogła sobie darować, że doprowadziła do takiej sytuacji. – To nie tak miało wyglądać. – Rzuciła, uśmiechając się krzywo. – Nie zadręczaj się tym. – Pocieszała ją Gośka siedząca obok. – Ale to wszystko moja wina. – Wstała rozglądając się na wszystkie strony. – Jutro też jest dzień, chodź idziemy wymyślić nowy układ. – zagaiła dziewczyna, kierując się w stronę domu. Następnego dnia wszyscy zebrali się w tym samym miejscu, o ustalonej godzinie. Magda niepewnie rozglądała się po lesie szukając wzrokiem jednej osoby. Niestety nigdzie nie dostrzegła przyjaciela z dawnych lat. Miała nadzieje, że ten jednak pojawi się dziś, aby oczyścić się ze złej sławy. – Kogo tak szukasz? – Zapytał Łukasz, który od dłuższej chwili się jej przyglądał – Adama. – Odparła krótko dziewczyna chcąc uniknąć pytań wścibskiego kolegi. – Tego kaleki? – Zakpił. – Jakbyś zapomniał, gdy ty zaczynałeś wcale nie byłeś lepszy od niego. – Odparła chłodno Magda, aby zbyć natrętnego znajomego. – Chłopak ma talent i najgorsze co może zrobić to się teraz poddać. – Dodała spuszczając wzrok na swoje buty. Parę minut później rozpoczęły się kolejne taneczne potyczki w których dziewczyna wyjątkowo nie brała udziału. W tańcach brali udział uczniowie pobliskich szkół, ale tylko ci wtajemniczeni. Po zakończonych pojedynkach na scenę wyszła Magda wciąż odczuwająca wczorajsze wydarzenia. – Muszę wam coś powiedzieć. – Zaczęła, spoglądając na zebraną młodzież. – Wczorajszy pojedynek był ustawiony. – Mówiąc to spoglądała na sędziów. – Domagam się powtórki. – Zwróciła się do szkolnej elity, patrząc na nich wyczekująco. – To jakiś żart? – Zaśmiał się lekceważąco Łukasz, szukając odpowiedzi w jej zachowaniu. – Nie, mówię poważnie. – Dziewczyna pozostała nieugięta. – Jesteś jednym z sędziów, a więc przysługuje ci taki przywilej. – Powiedział chłopak gdzieś na tyle. – A, więc postanowione. – Stwierdziła, schodząc ze sceny. Po chwili wszyscy się rozeszli, myśląc o tym co jutro się wydarzy. Teraz priorytetem dla Magdy była rozmowa z Adamem. Po minucie zastanowienia, dziewczyna nerwowo zapukała w drzwi od mieszkania dawnego przyjaciela. Minęło trochę czasu zanim dziewczyna spostrzegła, że nikt jej nie otworzy. Odwróciła się z zamiarem opuszczenia budynku, jednak coś jej przeszkodziło, a mianowicie czyjaś klatka piersiowa. – Przepraszam. – Usłyszała, podnosząc wzrok. – Ja właśnie do ciebie. – Odpowiedziała, utrzymując kontakt wzrokowy z czarnowłosym. – Nie mamy o czym rozmawiać. – Powiedział, wymijając ją, lecz ona złapała go za ramię. – Adam, to nie miało tak wyglądać. – Zapewniała dziewczyna. – Jeszcze mi powiedz, że chciałaś żebym wygrał. – Zadrwił chłopak. – Według mnie masz ogromny talent, nie chciałabym żebyś zaprzepaścił taką szansę przez jeden upadek. – Powiedziała, odrobinę za głośno blondynka. – Czemu tak ci na tym zależy? – Zapytał zaciekawiony postawą koleżanki. – Wyjechałeś przez moją głupotę, chcę się zrehabilitować. – Powiedziała ledwo słyszalnie spuszczając wzrok, aby uniknąć palących tęczówek chłopaka. – Jedyne co musisz zrobić to przyjść jutro o tej samej porze w to same miejsce i zrobić to co potrafisz najlepiej. – Kontynuowała, nadal na niego nie patrząc. – Przyjdę. – Zdążyła usłyszeć zanim zniknął za drzwiami. Sama nie wierzyła w to, że jej się udało. Szczęśliwa wróciła do domu, aby odpocząć po ciężkim dniu i myśląc co przyniesie następny. Zanim jeszcze dziewczyna dotarła na miejsce, spacerowała po bezdrożach lasu myśląc o przeszłości, wspominając zeszłoroczne wakacje. Nagle z za drzewa wyskoczył rozbawiony Łukasz, który działał Madzie od dłuższego czasu na nerwy. – Co powiesz, żeby dzisiaj po twojej podwójnej wygranej, gdzieś wyskoczyć? – Zapytał chłopak, obejmując ją ramieniem. – Nie skorzystam. – Odpowiedziała chłodno Magda, strącając przy okazji jego rękę. – Dlaczego? – Zapytał z irytacją w głosie. – Czemu nadal mi odmawiasz?! – W tym momencie Łukasz już prawie krzyczał, nie radząc sobie z odrzuceniem. – Bo nie mam ochoty. – Powiedziała obojętnie, a po chwili byli już na miejscu. Było więcej ludzi niż zazwyczaj, więc nie wypadało im się przy nich kłócić, co było jej na rękę. Nie minęło dziesięć minut, a pojedynki się rozpoczęły. Magda nadal rozglądała się za swym dzisiejszym rywalem, miała nadzieje, że ten tym razem się zjawi. – A teraz wystąpi nasza najlepsza tancerka! – Słyszała wiwatujących nastolatków, lecz nie przejęła się tym, nie dziś. Po chwili na scenie pojawił się także czarnowłosy chłopak, więc mogli zaczynać. Na początku muzyka była spokojna, lecz zmieniła się w żywą i porywającą. Taniec obojga wyglądał niesamowicie i on i ona zdesperowani by udowodnić coś sobie nawzajem. W pewnym momencie dziewczyna odpuszcza, gdy widzi zdumiewające kroki swojego przyjaciela. Widzi, że już wygrał, piosenka dobiegała końca, a tłum zebranych nadal skandował jej imię. Zadowolona z siebie dziewczyna skończyła swój układ, podeszła do chłopaka, aby mu pogratulować, gdy wydarzyło się coś czego nikt się nie spodziewał. – Ten pojedynek wygrywa.. – Sędzia urwał, spoglądając na dwójkę zdezorientowanych nastolatków. – Magda! – Wrzeszczy, a tłum go naśladuje. Dziewczyna nie dowierzając złapała się za głowę. – NIE! – Krzyknęła tak, że było ją słychać w głębi lasu. – To nie ma sensu. – Szepnął jej Adam. – Czemu wy wszyscy jesteście tacy ślepi? – Zapytała wszystkich zebranych wraz z osobami, które oceniały te potyczkę. – Nie zgadzam się z waszą decyzją. Jeśli mam wygrywać kiedy na to nie zasługuje, to nie zamierzam brać w tym udziału. – Powiedziała na co wszyscy zamarli. – Chodź, pociągnęła chłopaka za ramię. – Dla mnie to ty jesteś zwycięzcą. – Mówi tak, aby wszyscy mogli ją usłyszeć. Adam stanął w miejscu, zdziwiona Magdalena zrobiła to samo. – Dziękuje, dzięki Tobie wiem, że można spełniać marzenia. – Odparł przytulając do siebie blondynkę. – To ja powinnam być wdzięczna Tobie. – Zaczęła, nadal go przytulając. – Za co? – Spytał odrywając się od niej. – Za to, że otworzyłeś mi oczy. – Odpowiedziała ciągnąc go za ramię w głąb lasu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top