Rozdział 6
Luna
Dzisiaj mija dokładnie miesiąc od zerwania z Simonem. Ale mimo wszystko czuję się świetnie. Dzień jak co dzień, maszeruje do szkoły, nagle ktoś łapie mnie za ramię, a ja jestem w totalnym szoku gdy spostrzegam Alvareza. - Czego chcesz? -Pytam bez jakichkolwiek emocji w głosie. - Chcę pogadać. - Odpowiada, tym samym spoglądając za moje ramię. - Czego tu chcesz?! - Krzyczy, a ja nie wiem o co chodzi. W końcu odwracam się i dostrzegam Matteo kierującego się w naszą stronę. - O to samo mógłbym zapytać Ciebie. - Odpowiada nawet na niego nie patrząc. Podchodzi do mnie i mnie obejmuje, co sprawia, że jestem w totalnym szoku, ale nie reaguje, również go przytulam. - Chodź na lekcje Kelnereczko. - Mówi z uśmiechem. - Jasne - Mówię po czym łapię go pod ramię i razem idziemy w kierunku szkoły. - Ale go załatwiłaś. - Śmieje się po chwili Matteo. - Bez Ciebie nic bym nie zrobiła. - Odpowiadam ze smutkiem w głosie. - Hej, co jest? - Pyta zaniepokojony, po czym łapie mój podbródek tak abym spojrzała w jego czekoladowe tęczówki. Tkwimy w takiej pozycji przez co najmniej minutę po czym wyrywam mu się i sama idę do klasy. Mam teraz zajęcia teatralne, z Matteo, cudownie. Gdy słyszę dzwonek, reszta uczniów wchodzi do klasy w tym Scott ale nigdzie nie widzę Matteo. Trochę się martwię. - Witam wszystkich na zajęciach teatralnych. - Mówi profesor. - Proszę dobierzcie się w pary, chłopak - dziewczyna, gdy uczniowie to słyszą, wydają z siebie jęk niezadowolenia. Już widzę jak Scott zmierza w moim kierunku..
Matteo
Co znów zrobiłem nie tak? Czemu uciekła? - Moje rozmyślenia przerywa Octavia. - Hej, co jest? - Nic nie jest, chodź bo się spóźnimy. Wchodzimy do klasy i zauważam, że ten cały Scott idzie w kierunku Luny. No tak profesor pewnie kazał dobrać się w pary. - Nie mogę na to pozwolić. - Mówię szeptem do Octavii. Idę w kierunku Valente, gdy ta mnie widzi wychodzi mi na przeciw, wymijając nieświadomego porażki Scotta. - Hej, potrzebuje pary. - Zagaduje mnie dziewczyna. - I ja Król Paw miałbym nią być? - Daj mi się zastanowić Kelnereczko. Mówię chcąc sprawdzić jak zareaguje. A ona robi coś czego bym się po niej nie spodziewał. Całuje mnie w policzek. - Dziękuje Matteo. - Mówi to patrząc na Alvareza. - Ktoś został bez pary? Widzę, że Octavia podnosi rękę. - Ktoś jeszcze? - Pyta profesor. - Ja. -Spoglądam za siebie i widzę Scotta z uniesioną ręką.
Octavia
Świetnie. No ale trudno będę musiała z nim wytrzymać. - Hej. - Mówi po czym patrzy na parę z nami z otwartą buzią, z resztą nie jedyny. Luna całuje Matteo w policzek. Widzę, że to nie podoba się Scottowi. Ciszę w klasie przerywa nauczyciel. - Dzisiaj będziecie ćwiczyć wzajemnie zaufanie. Ćwiczenie polega na tym, że dziewczyna stojąc tyłem do chłopaka ma wpaść w jego ramiona, jeżeli chcecie zaliczyć musicie zrobić to bez zawahania. - Bierzcie się do pracy. - Coś mi się zdaje, że będziemy to zdawać do skutku Mała. - Zaśmiał się Scott. - Nie marudź tylko mnie złap, Duży. - Odgryzłam się w miarę możliwości. Nie ufam mu ale będę musiała chociaż na moment o tym zapomnieć. - Nie mogę! - Krzyczę do niebieskookiego. Nie ufam Ci. - Spokojnie Octavio, dasz radę. - Pociesza mnie.
Luna
Już po raz 10 próbuję z Matteo wykonać to ćwiczenie na zaufanie, ale dalej nam nie wychodzi bo ciągle się waham. - No dalej Kelnereczko, co jest? Boisz się czy mi nie ufasz? - Pyta brązowooki. - To nie tak Matteo, po prostu krótko się znamy. A ja mam udowadniać, że Ci ufam, jak nie oszukujmy się nie ufam Ci? - To muszę zrobić coś, żeby to zmienić. - Szepnął stojąc tuż za moimi plecami tak, abym tylko ja usłyszała. Widziałam Octavię ze Scottem, im też nie wychodzi, najwyżej będziemy zaliczać razem. - Na dzisiaj koniec, kto nie zaliczył dzisiaj musi przyjść za dwa dni i zaliczyć. - Powiedział profesor, po czym opuścił salę. - Jak tam Octavia? - Nie najlepiej muszę poćwiczyć to z nim i zaliczyć. - A wy? - Zapytała z tajemniczym błyskiem w oku. - My także, musimy poćwiczyć odparł Matteo. - Po szkole zabieram Cię gdzieś. - Szepnął mi do ucha po czym odszedł, a ja nie mogłam przestać mordować Octavii wzrokiem za spojrzenie jakie nam posłała. - Chodź na chemie, Luna. - Zaśmiała się czarnowłosa.
Oto 6 ;) Czekam na komentarze :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top