Rozdział 4

Matteo
Gdy weszliśmy do Rollera czekała mnie podobna sytuacja, której musiałem doświadczyć po wejściu do klasy. - Chodź do szatni. - Pociągnął mnie za rękaw przyjaciel. - Muszę załatwić sobie  szafkę, idź dogonię Cię. - Odparł Matteo rozglądając się za Nico. Dostrzegł go rozmawiającego przy barze z jakimś chłopakiem. - Hej Nico, potrzebuje szafki. - Proszę. - Sięgnął po kluczyk i mi go wręczył. - Ta sama szafka, liczyłem, że wrócisz dobrze Cię widzieć. - Powiedział z uśmiechem. - Dzięki. - Odparłem po czym ruszyłem w stronę szafek, przy okazji wpadając na kogoś..
Luna
Razem z Octavią idziemy do Rollera, dobrze się z nią dogaduje, myślę że będziemy się przyjaźnić. - Jesteśmy. - Powiedziałam, wchodząc do środka tym samym nie czekając na reakcje Ocatvii, zaczęłam iść w kierunku szafek. Gdy odwróciłam się, aby zorientować się gdzie podziała się dziewczyna, zderzyłam się z kimś. - Uważaj jak chodzisz! - Usłyszałam zdenerwowany głos Matteo. - I kto to mówi Królu Pawiu. - Oo kogo ja tu widzę, jednak chcesz pokazać mi jak jeździsz? - odparł z drwiną. - Nie wiem czy zasługujesz aby patrzeć jak jeżdżę, a co dopiero, aby się ze mną zmierzyć Balsano. - Odparłam z jadem w głosie. Mierzyliśmy się nawzajem spojrzeniami dopóki Octavia nas nie rozdzieliła. - Zachowujecie się jak dzieci. - Zaśmiała się. - Pokażcie mi jak jeździcie, oboje. - Powiedziała patrząc jak oboje kierujemy na nią swe spojrzenia, tym razem pełne niedowierzania. - Podejmuje wyzwanie, a ty Kelnereczko? - Zaśmiał się Matteo. - Oczywiście. - Odparłam z uśmiechem, ponieważ wierze w swoje możliwości i wkurza mnie jego pewność siebie.
Po chwili oboje mieliśmy wrotki na nogach i czekaliśmy na znak od Octavii. - Zaczynajcie. - Powiedziała z uśmiechem na ustach. Zaczęłam jechać przed siebie, bardzo blisko Matteo, ominęłam go, po czym zaczęłam jechać tyłem kończąc piruetem. Teraz jego kolej, widzę jak patrzy na mnie niedowierzając. Ambar przegrała konkurs wykonując właśnie ten piruet, upadła. Matteo otrząsnął się, i wykonał dokładnie ten sam piruet co ja. - Kopiuje mnie?! - Pomyślałam. Objechałam tor dookoła, po czym wykonałam serię obrotów zakończonych podwójnym piruetem w powietrzu. - Luna! Luna! Luna! - usłyszałam z widowni co dodało mi odwagi i po raz kolejny przejechałam obok Matteo tym bardziej jeszcze bliżej. Nagle złapał mnie za nadgarstek, nie pozwalając jechać dalej. - Jesteś na tyle dobra by ze mną jeździć. - Odparł z uśmiechem, a ja wybuchałam śmiechem. - Ale ty nie jesteś na tyle dobry by jeździć ze mną. -Powiedziałam zjeżdżając  z toru, zostawiajac oszołomionego chłopaka.
- To było niesamowite Luna! - Krzyknęła Octavia. - Dziękuje, a teraz chodź na koktajl. - Odparłam, w tłumie zauważając tego nowego. Gdy już zajęliśmy miejsca, zapytałam. - Znasz tego nowego? - Zapytałam zaciekawiona. - Znam, Matteo też go zna. - Przyszedł tu za nami. - Powiedziałam. - Co? - Odparła przerażona. - Siedzi pod oknem, nie patrz. - Powiedziałam do niej. - Wiedziałam, on przyjechał tu do kuzyna. - Do Simona?! - Powiedziałam trochę za głośno, przez co wszystkie spojrzenia były zwrócone w naszą stronę. - Tak, ale cicho, on jest niebezpieczny, uważaj na niego, proszę. - Powiedziała zaniepokojona Octavia. - Widziałam jak na Ciebie patrzy. - Dodała. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy, aż nagle dosiadł się Król Paw. - Witam! - powiedział miłym głosem. - Czego tu jeszcze chcesz?! Mówiłam, żebyś trzymał się ode mnie z daleka. - Idę po nasze koktajle Luna, Matteo chcesz coś? - Zapytała. - Truskawkowy jeśli możesz. - Uśmiechnął się do niej. Siedzielismy w ciszy, widziałam jak Alvarez się patrzył i jeden i drugi. - Czemu nie chcesz ze mną jeździć Kelnereczko? - zapytał. - Już Ci mówiłam, nie jeżdżę z amatorami. - Widziałam grymas na jego twarzy. - Przepraszam, że się tak zachowywałem. - Odparł zbliżając się do mnie. - Nie Matteo. - Nie możesz nic na to poradzić, nie wierzę, że twoje zachowanie od tak się zmieniło. - A jeśli udowodnię Ci, że się zmieniło? - Jak się zmieni to porozmawiamy. - Odparłam. - Już jestem. - Usłyszałam głoś Octavii. Podała nam nasze koktajle i reszta popołudnia minęła w dość przyjemniej atmosferze. - Wybaczcie, ale ja powinnam się zbierać. - Powiedziała Octavia. - Odprowadzić Cię? - Zapytałam rownocześnie z Matteo. - Nie trzeba. - Zaśmiała się, po czym przytuliła nas oboje i wyszła z lokalu. - No to zostaliśmy sami. - Powiedział. - Nie koniecznie. - Odparłam. - Widzisz tego chłopaka pod oknem? - Siedzi tu od kiedy przyszłam do Rollera z Octavią. - Cholera. - Odpowiedział.- Luna, pozwolisz, że odprowadzę Cię do domu? - Zapytał z nadzieją w oczach. - Cholera, popatrzyłam w jego czekoladowe tęczówki i nie potrafiłam mu odmówić. - D.. Dobra niech będzie - Odpowiedziałam po chwili. - No to idziemy. - Odparł Matteo.

Siemka! Rozdział 4 przed wami! Pozdrawiam ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top