Rozdział 32

Matteo 

- Balsano? - Słyszę jej głos tuż obok mojego ucha, ale postanawiam go ignorować co nie jest wcale takie proste. Mając zamknięte oczy nie wiem co szatynka w tym momencie robi, lecz domyślam się, że po prostu leży tak jak ja odpoczywając po ciężkim dniu. Leże sobie spokojnie wsłuchując się w nasze oddechy. - Luny Valente się nie ignoruje. - Słyszę po czym czuje jak dziewczyna siada na mnie okrakiem przez co jestem zmuszony otworzyć oczy. - Opłacało się. - Odpowiadam, puszczając jej oczko. - Pożałujesz tego. - Mówi tajemniczo posyłając mi dziwny uśmiech. - Co ty pl.. - Nie jest dane mi dokończyć ponieważ dziewczyna zaczyna mnie  łaskotać, a ja próbuje nie wybuchnąć śmiechem widząc jej minę. - Zapomniałaś? - Mówię zadzierając głowę tak abym mógł patrzeć jej w oczy. - No tak, przecież Król Paw nie ma łaskotek. - Odpowiada zawiedziona i chce zejść ze mnie, ale w ostatniej chwili łapię ją za rękę. - Teraz już ode mnie nie uciekniesz. - Mówię ledwo słyszalnie przyciągając ją bliżej sobie. Teraz, gdy oboje milczymy, a słychać tylko nasze przyśpieszone oddechy spowodowane obecnością tej drugiej osoby, nieświadomie zaczynam zmniejszać i tak minimalną odległość, która pozostała pomiędzy nami. Zamykam oczy czując jej oddech na moich ustach.. - Kochanie! - Momentalnie zaprzestaje swoich działań i natychmiast otwieram oczy głośno wzdychając na wizytę nieproszonego gościa. - Matteo! Ktoś do Ciebie. - Słyszę głos Octavii, która mieszka z nami od dłuższego czasu ze względu na jej związek z moim kuzynem. - Cholera. - Przekleństwo wyrywa się drobnej meksykance, która nadal znajduje się na mnie. - Przepraszam Cię, zostań tutaj, dobrze? - Pytam mając nadzieję, że dziewczyna się zgodzi i dokończymy to co przed chwilą zaczęliśmy. - Nie mogę Matteo jest już późno, odprowadzisz mnie do drzwi? - Mówi wyraźnie zdenerwowana na co momentalnie zwracam uwagę. - Coś się stało? - Pytam próbując ją objąć, lecz ta wyrywa mi się i kieruje się w stronę wyjścia. - Ktoś na Ciebie czeka, a ja muszę się zbierać. - Odpowiada mi znajdując się już na schodach. - Luna! Luna proszę Cię, zaczekaj. - Mówię próbując zatrzymać szatynkę, lecz jest już za późno. - Cześć kochanie, ile można na Ciebie czekać? - Słyszę i momentalnie ogarnia mnie złość. Nim zdążę zareagować na słowa rudowłosej dziewczyny stojącej w drzwiach, wyraźnie wkurzona Luna wymija ją i wychodzi trzaskając drzwiami. - Ty! Nie powinno Cię tutaj być! Cholera przecież mówiłem Ci, że to koniec! - Zabieram kurtkę i szybko zakładam buty mając zamiar ją dogonić zgarniam jeszcze kluczyki od mojego samochodu i nie zwracając uwagi na Camilę, wychodzę z domu. Wsiadam do mojego auta i ruszam z piskiem opon. Cholera! Że akurat teraz musiała przyjść! Luna nie mogła odejść daleko. Przejeżdżam kilkaset metrów po czym dostrzegam zgrabną, niską dziewczynę maszerującą przed siebie. Podjeżdżam bliżej i otwieram szybę. - Luna ja przepraszam. - Mówię przez co dziewczyna zwraca uwagę na moją osobę. - Wracaj sobie do tej ździry. - Rzuca niczym jadem w moją stronę. - Luna daj spokój, dobrze wiesz, że dawno temu ją zostawiłem i nic do niej nie czuje. - Odpowiadam zrezygnowany nie rozumiejąc nagłego wybuchu zazdrości mojej byłej dziewczyny. Nie uzyskuje odpowiedzi i nadal jadę za dziewczyną. - Wsiadaj do tego cholernego samochodu, nie wybaczył bym sobie, gdyby coś Ci się stało. - Mówię podnosząc głos, mając nadzieję, iż to przyniesie rezultaty. Dziewczyna bez słowa wsiada do środka, a ja trochę się uspokajam. Po 10 minutach niezręcznej ciszy dojeżdżamy pod jej dom. Luna łapie za klamkę mając zamiar wysiąść z samochodu, lecz nie zdaje sobie sprawy, że zamknąłem drzwi po to aby wyjaśnić co zaszło u mnie w domu. Valente bez skutku szarpie za klamkę, lecz po dłuższej chwili rezygnuje i odwraca się w moją stronę wyraźnie zażenowana zaistniałą sytuacją. - Czy możesz do kurwy otworzyć te drzwi? - Pyta posyłając mi sztuczny uśmiech. Nie wytrzymuje, kolejny raz tego dnia muskam jej wargi swoimi korzystając z okazji, gdy ta odwróciła się w moją stronę. - Co ty odpierdalasz?! - Krzyczy teraz już wściekła dziewczyna o mało nie dając mi w twarz. - Przepraszam. - Odpowiadam skruszony nie wiedząc co mnie napadło. Odblokowuje zamknięte do tej pory drzwi i czekam, aż Luna opuści pojazd. - Kurwa. -Słyszę już kolejne dzisiaj przekleństwo opuszczające jej piękne usta. Spoglądam w lusterko i dostrzegam tam chłopaka dziewczyny, który w szybkim tempie kieruje się w naszą stronę. Instynktownie ponownie zablokowuje drzwi nie chcąc by ten palant zrobił coś głupiego. Patrzę na Valente, która widocznie nie była pewna czy woli konfrontacje z Sebastianem od mojego towarzystwa. - Co robimy? - Pytam nie wiedząc co począć. - Cholera Matteo nie wiem, nie chce go widzieć, nic do niego nie czuje, chyba muszę go rzucić, ale w tym momencie nie jestem w stanie. - Odpowiada zawile przez co rozumiem tylko to, że nie chce go teraz widzieć. - Okej, załatwię to. - Mówię gasząc samochód i zabierając kluczyki ze stacyjki. Otwieram drzwi po czym zamykam samochód od zewnątrz mając nadzieję, że Luna nie wyjdzie. - Znów ty. - Mówię mierząc chłopaka wzrokiem. - Co ty robisz chłopaczku? Myślisz, że się ciebie boję? - Rzuca w moją stronę na co śmieje się krótko wiedząc, że ostatnie nasze spotkanie skończyło się dla niego podbitym okiem i nie tylko. - Widzę, że nadal chcesz strać kilka zębów i ostatnie nasze spotkanie niczego Cię nie nauczyło. - Odgryzam się spoglądając na dziewczynę znajdującą się w moim samochodzie. Niestety Sebastian również dostrzega tam swoją byłą (?) dziewczynę, przez co bez ostrzeżenia rzuca się na mnie. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw dlatego leżę na ziemi najpewniej z podbitym okiem. - Oddaje. - Słyszę, a gdy ja nadal leżę na ziemi chłopak próbuje otworzyć drzwi, lecz bezskutecznie. - Kurwa, dawaj kluczyki albo podbije Ci drugie oko. - Mówi z kpiną w głosie odwracając się w moją stronę. Zdążyłem już wstać i wziąść głęboki oddech, następnie podszedłem do chłopaka i bardzo boleśnie go obezwładniłem wykręcając jego prawą rękę do tyłu, przygniatając go do ziemi kolanem tak aby po raz kolejny jadł piach, tyle że tym razem z asfaltu. - Ostatni raz. Mówię Ci abyś zostawił Lunę w świętym spokoju, a przy okazji kazała Ci przekazać, że z wami koniec. - Mówię mając nadzieję iż ten tłuczek zrozumie. 

Witam po raz kolejny w tym tygodniu, jako prezent gwiazdkowy dostajecie właśnie ten oto rozdział, mam nadzieję że da się to czytać 😂😃 Do następnego!
Gwiazdki?
Komentarze?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top