Rozdział 22
Matteo
Ciepło które od niej bije nie pozwala się mi od niej oderwać, chodź powinienem był zrobić to już chwilę temu. Trwamy w uścisku ciut za długo, ale nie jest niezręcznie wręcz przeciwnie, cieszę się że to zrobiła. – Emm, przepraszam. – Powiedziała speszona, na co ja się lekko się uśmiecham. – Nic się nie stało, brakowało mi tego. – Wyrwało mi się. Cholera. – Czego Ci brakowało Królu Pawiu? – Zapytała zaciekawiona? – Naszych rozmów. – Starałem się, aby zabrzmiało to autentycznie. – Yhym, powiedzmy, że Ci wierzę. – Zaśmiała się, a mi zrobiło się głupio. – To chyba już nie muszę pytać o wspólny występ? – Mówię nie ukrywając uśmiechu. – Masz rację, lecz nie tak szybko. – Popatrzyłem na nią nie wiedząc o co może jej chodzić. Dziewczyna nie odpowiedziała tylko zamknęła mnie w szczelnym uścisku, ze zdziwienia przez moment nie mogłem się ruszyć, ale gdy tylko odzyskałem kontrolę nad swoim ciałem, również ją objąłem. – Dziękuję, że wtedy w szkole wróciłeś po mnie i że znalazłeś mój wisiorek. – Szepnęła tuż przy moim uchu. – Luna. – Powiedziałem odsuwając się od niej, patrząc jej w oczy chciałem powiedzieć, że ją kocham, ale coś mnie powstrzymało, raczej ktoś. – Eee, Matteo ktoś bardzo chcę się z Tobą zobaczyć. – Usłyszałem głos Erica i powróciłem do rzeczywistości. – To ważne, że nam przerywasz? – Spytałem z wyczuwalnym gniewem w głosie. – Chodź. – Eric opuścił pomieszczenie, a ja musiałem iść razem z nim. – Dokończymy to tak? – Spytałem zdezorientowanej Luny. – Ooczywiście. – Do zobaczenia, rzuciłem jeszcze na odchodne po czym opuściłem garderobę. Podążałem, za wyraźnie dziwnie zachowującym się Gastonem. – Stary, co jest tak waż.. – Nie zdążyłem dokończyć bo zobaczyłem moją kochaną kuzynkę. – Flor?! Co ty tutaj robisz? – Zapytałem, co chwila spoglądając na dziewczynę. – Przyjechałam w odwiedziny do brata i najlepszego kuzyna. – Podeszła przytulając mnie. W tym samym momencie z Rollera wyszła Luna. – Matt.. – Urwała. – Wiesz co to może poczekać, do zobaczenia. – Powiedziała wracając do środka i nie pozwalając mi dojść do słowa. – To właśnie była Luna. – Odezwałem się. – Ta o której tak dużo mi opowiadałeś? – Spytała Flor. – Tak, to ona. – Odparłem. – Chodź pokaże Ci coś. – Powiedziałem, po czym udałem się w stronę centrum, zostawiając problemy za sobą. Luna mnie zabije.
Luna
Czego ja się spodziewałam? Wchodzę do Rollera z myślą o Matteo. To z pewnością nie była jego przyjaciółka. Cholera. Dziwne kłucie w piersi nie daje mi spokoju, postanawiam udać się do centrum, aby pojeździć. Jadę chodnikiem przez pamiętny park, który pokazał mi Matteo i to co widzę, jest dla mnie jak kubeł zimnej wody. Matteo obejmujący ramieniem tą dziewczynę z pod Rollera. Idą tacy szczęśliwi, po chwili chłopak dostrzega moją osobę. Czas uciekać. Nim zdążą do mnie podejść, ja odjeżdżam w przeciwnym kierunku. Po wyczerpującej jeździe, idę na umówione miejsce, gdzie mam spotkać się z Octavią. – Hej. – Mówię, próbując się uśmiechnąć. – Hej, co jest? – Pyta, widząc grymas na mojej twarzy. – Matteo. – Odpowiadam spuszczając wzrok. – Ja już za nim nie nadążam, co tym razem. – Spytała ze złością wymalowaną na twarzy. – Sama już nie wiem, czy powinnam być zła, bo przecież nie jesteśmy razem. – Mówię jakby smutna? Luna?? – Jak dla mnie powinniście porozmawiać. – Mówi O, zabawnie poruszając brwiami. – O czym mamy rozmawiać? – Pytam. Jakbyś nie wiedziała. – Jak to o czym? Powiedzcie sobie co czujecie w końcu! – Wykrzyczała Octavia. – Przepraszam poniosło mnie. – Zaśmiała się. – Pewnie masz racje, ale on ciągle robi coś co mnie rani. – Mówię. – Czekaj.- Mówi, wyciąga telefon. – Matteo? – Tak, tak. – Za 15 minut w naszym parku, migusiem. – Czekam. Dziewczyna kończy rozmowę, po czym mówi. – Na mnie czas nie musisz dziękować. – Uśmiecha się chytrze po czym ucieka z nim zdążę wykrztusić z siebie jakiekolwiek słowo. Czekam, nie wiem dokładnie za ile powinien przyjść Matteo. Ale co ja mu powiem? Matteo jestem cholernie zazdrosna o każdą dziewczynę która się przy Tobie kręci? Tak? Chwilkę później widzę zbliżającego się do mnie chłopaka. – Luna? – Pyta jakby zdziwiony? Brawo Luna. – Cześć Królu Pawiu, musimy porozmawiać. – Spojrzałam na niego, po czym zrobiłam to samo z ławką stwierdzając, iż jest arcy ciekawa. – Tak, to prawda. – Usiadł obok mnie, zdecydowanie za blisko obok mnie. – To od.. – Nie pozwolił mi skończyć. – Ta dziewczyna to była moja kuzynka Flor. Po tym jak uciekłaś przed nami w parku wiedziałem, że jesteś na mnie zła. Tylko nie wiem o co dokładnie Luna. – Matteo.. – Nie dane mi było powiedzieć. – Daj mi skończyć Kelnereczko. – Uśmiechnął się po czym mówił dalej. – Wiem, że chciałaś oddechu, ale widzę jak się męczysz, nie mam na celu abyś była zazdrosna, czy coś w tym stylu, chociaż bardzo mi to schlebia. – To nie tak. – Powiedziałam w końcu. – A jak? – Był bardzo blisko moich ust, zdecydowanie za daleko. Postanowiłam się dłużej nie męczyć. Brutalnie wbiłam się usta chłopaka, ten nie spodziewał się takiego obrotu spraw, bo był zaskoczony, lecz po chwili oddał pocałunek, pogłębiając go. Ten był inny od poprzednich, przelaliśmy w niego całą złość i frustrację. Podobał mi się, aż za bardzo. Poczułam jego ręce na mojej talii, które zostawiały za sobą przyjemnie ciepło. Chłopak przygryzł moją wargę, przez co bez problemów uzyskał pozwolenie na śmielsze ruchy. Wplątałam swoje dłonie w jego burzę cudownie miękkich włosów, nadal nie przerywając pocałunku. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie przez brak powietrza w naszych płucach. – Uznaję to za odpowiedź. – Powiedział wtulając się w moje rozgrzane do czerwoności ciało.
Eric
Po całym zajściu z moją siostrą, postanowiłem wrócić do Octavii. Mija trochę czasu, gdy orientuje się, że dziewczyny nie ma. Cholera. Podchodzę do baru i zauważam Nico, stojącego za ladą. – Siema stary nie widziałeś może Octavii? – Wyszła z baru zaraz po Tobie. Muszę ją znaleźć. – Dzięki. – Rzuciłem jeszcze zanim wybiegłem z budynku. Gdzie ona może być?! Dzwonię do niej, ale nie odbiera. Zniechęcony ruszam w kierunku parku, gdzie często bywaliśmy. Po chwili dostrzegam ją, ale nie jest sama, siedzi z jakimś kochasiem. Spokojnie oddychaj. – Tutaj jesteś, wszędzie Cię szukałem. – Zwróciłem się do dziewczyny, ale ta nie zareagowała. – Octavia? – Pytam, trochę poddenerwowany, nadal nie uzyskując odpowiedzi. – Gościu, odpieprz się od niej. – Zwracam się do towarzysza dziewczyny, który w tym momencie bezkarnie z nią flirtuje. Tak nie będzie. Chłopak także nie zwraca na mnie uwagi, więc postanawiam wytłumaczyć mu ręcznie, że ma się nie zbliżać do.. Octavii. Łapię go za bluzę i bezczelnie odciągam od dziewczyny. – Pojebało Cię!? – Krzyczy nieznany mi facet. – Mówiłem, że masz się od niej odpierdolić! – Również krzyczałem, chłopak najwyraźniej przestraszył się, ponieważ zabrał szybko swoje rzeczy po czym uciekł. Tchórz. – Co się stało? – Pytam nadal milczącej O. – Nikt Cię tu nie zapraszał. – Odparła chłodno, nawet na mnie nie patrząc. – Co zrobiłem, że taka jesteś? – Powiedziałem, zajmując miejsce obok niej. – Jaka? No jaka?! – Powiedziała zdenerwowana, w końcu patrząc w moją stronę. – Niedostępna. – Odpowiedziałem na jej pytanie, po czym chciałem ją przytulić, lecz ona się wyrwała. – Idź do niej! – Krzyknęła, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zależy jej. – Ej, ej.. Spokojnie. Czy ty jesteś zazdrosna? – Spytałem z nadzieją w głosie. – Pojebało Cię. – Zbyła mnie. – Spójrz na mnie. – Mówię, łapiąc z nią kontakt wzrokowy. – To była moja młodsza siostra. – Gdy dotarł do niej sens moich słów, jej mina była bezcenna. – Ja.. ja przepraszam. Nie wiedziałam. – Nic się nie stało, Skarbie. – Odpowiadam jej przytulając ją do siebie. – Chodźmy do mnie, wszystko Ci wyjaśnię. – Mówię spokojnym tonem, trzymając w rękach cały mój świat.
Nie będę się rozpisywać :*
Dziękuję za ponad 1k wyświetleń <3
Trzymajcie się i do następnego ;)
Ps. Oglądacie może the 100? Planuje opowiadanie związane z tym serialem, bylibyście zaineresowani? :D
Sylwia xoxo
Gwiazdeczki? Komentarze?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top