Rozdział 21
Matteo
Po dwu godzinnym treningu udałem się do Rollera, aby odpocząć od tego wszystkiego i przemyśleć co powiem Lunie, gdy się już z nią spotkam. Kieruje się w stronę baru po czym zamawiam sobie koktajl, następnie udaję się do wolnego stolika pod oknem. Siadam i rozmyślam nad tym co się wydarzyło i jak wiele rzeczy spieprzyłem. Długo nie cieszę się samotnością, do mojego stolika podchodzi uśmiechnięta Tamara. - Witaj, Matteo wiesz, że zbliża się konkurs międzynarodowy, a ty zostałeś zgłoszony jako kandydat do uczestnictwa w nim razem z Luną. - Mówi co chwile rozglądając się po lokalu. - Dobrze, ale w czym problem, bo chyba nie przychodziłabyś do mnie tylko z tym. - Odpowiadam skupiając wzrok na jej twarzy. - No wiesz Matteo, nie jesteś jedynym kandydatem. - Odparła po chwili, a ja zacząłem się domyślać o kogo chodzi. - To Simon, prawda? - Wydusiłem z siebie, głośno wypuszczając powietrze aby się uspokoić. - Tak, to Simon. - Tamara odpowiedziała mi po czym odeszła, według mnie szukać mojego przeciwnika, aby poinformować go o tym niefortunnym zdarzeniu. Czas porozmawiać z Kelnereczką. Odszedłem od stolika i nie patrząc za siebie, odwróciłem się, przypadkowo kogoś przy tym potrącając. - Przepra.. - Urwałem gdy zobaczyłem dziewczynę. - Przepraszam. - Powtórzyłem przytrzymując Lunę, jakbym bał się, że zaraz upadnie i zrobi sobie krzywdę. Matteo co z Tobą? - Właściwie dobrze, że się spotkaliśmy chciałem z Tobą porozmawiać, oczywiście jeśli chcesz. - Starałem się unikać jej wzroku, który zabłądził gdzieś na mojej twarzy. - Miałam zamiar zrobić to samo. - Nieznacznie się uśmiechnęła. - W takim razie porozmawiajmy, wskazałem stolik pokazując tym samym swoją zranioną dłoń. - Matteo, co Ci się stało? - Zapytała jakby z troską w głosie, spoglądając na moją rękę. - To nic takiego, naprawdę. - Próbowałem uniknąć tematu. - Nie kłam, proszę. - Spojrzała na mnie, a ja nie mogłem jej okłamać. - Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, to po porannym spotkaniu z Tobą, przywitałem się także z jakże uroczą ścianą. - Próbowałem obrócić to jakoś w żart, lecz marnie mi to wyszło. A potem byłem na treningu i zabrakło mi czasu by to opatrzyć. - Tłumaczyłem się jej, patrząc na swoje buty. - Chodź. - Pociągnęła mnie za rękaw, zorientowałem się, że idziemy do jej garderoby. - Luna, słuchaj naprawdę nie musisz tego robić. - Powiedziałem próbując bezskutecznie zmienić kierunek w, którym szliśmy. Weszliśmy do małego pomieszczenia, Luna puściła moją rękę, po czym zaczęła szukać apteczki. Zająłem wolne krzesło i czekałem na rozwój wydarzeń.
Luna
Weszliśmy do mojej garderoby, puściłam jego ciepłą dłoń, aby znaleźć potrzebne rzeczy. Gdy miałam już wszystko podeszłam do chłopaka siedzącego na jednym z krzeseł. Zaczęłam przemywać ranę, widziałam grymas na jego twarzy, lecz nie przerwałam oczyszczać rany. Wzięłam bandaże, zrobiłam mu porządny opatrunek. - No i gotowe. - Powiedziałam, zbierając rzeczy. - Drugi raz mnie opatrujesz Kelnereczko, będziesz moją prywatną pielęgniarką? - Zaśmiałam się wbrew siebie na ten komentarz chłopaka. Nagle śmieszek się znalazł. - Ciesz się, że ściana Ci nie oddała. - Odpowiedziałam, siadając naprzeciwko niego. - Dobra już dobra, zrozumiałem. - Odparł chłopak. - Porozmawiajmy. - Powiedziałam, czekając na jego ruch. - A więc, po pierwsze chciałem Cię przeprosić. - Zmierzyłam go wzrokiem. - Wiem, że to nic dla Ciebie nie znaczy, ale naprawdę jest mi przykro. Zachowałem się jak niedojrzały dupek. - Chłopak spuścił wzrok. - Ale, to dlatego, że byłem na Ciebie zły za to co się wydarzyło przed Openem. - Matteo na chwilkę zamilkł. - I wiem, że nie odzyskam twojego zaufania, ale wiedz, że zrobię wszystko abyś mi wybaczyła.. Bo zależy mi na Tobie Luna. Też mi na Tobie zależy. Nagłe wyznanie Króla Pawia, sprawiło, że na chwilę zapomniałam o tym co zdarzyło się podczas występu, miał racje odtrąciłam go. - Matteo.. kompletnie nie wiem co mam Ci teraz powiedzieć. - Powiedziałam spuszczając wzrok, aby uniknąć jego spojrzenia. - Nie musisz nic mówić, mam tylko nadzieję, że mi wybaczysz. - Odpowiedział, odruchowo łapiąc za mój podbródek, aby unieść go tak bym spojrzała w jego brązowe tęczówki. Nastąpiła cisza, ale nie ta niezręczna, wręcz odwrotnie. Zdałam sobie sprawę jak bardzo zależy mi na tym głupku. Ale nie mogę tak łatwo mu odpuścić, zranił mnie i nie umiem o tym od tak zapomnieć. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, aż usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. - Lu.. - Tym kimś był Simon widocznie zaskoczony widokiem Matteo, przebywającego tak blisko mnie. - Co tu robisz?! - Warknął Alvarez, patrząc wściekle na Króla Pawia. - Omawiam, nowy układ z MOJĄ partnerką na konkurs międzynarodowy. - Powiedział Matteo wyraźnie akcentując słowo moją. Zszokowana popatrzyłam na obu, szybko stwierdzając, że na pewno nie wystąpię z Alvarezem. - Tak Matteo jest najlepszym partnerem jakiego dotychczas miałam. - Powiedziałam przytulając się do chłopaka. Zdenerwowany Simon bez słowa opuścił moją garderobę, a mnie czekała długa rozmowa z Matteo.
Octavia
Razem z Erikiem siedzimy przy jednym ze stolików w Rollerze pijąc koktajle. Nagle do baru wchodzi Simon i Scott Alvarez. Były Luny zmierza w stronę szatni, a mój na nieszczęście w moim. Po chwili bezczelnie się do nas dosiada, mierząc wzrokiem młodszego Balsano. - Nie mamy ochoty Cię oglądać. - Odezwałam się jako pierwsza, wywiercając w nim dziurę. - Ale ja mam ochotę patrzeć na Ciebie. - Odpowiedział patrząc na moją rękę, którą trzymał Eric. - Widzę, że przybłęda nadal się błąka. - Zadrwił, a ja poczułam jak mięśnie Balsano się napinają. - Chłopie.. - Zaczął spokojnie Eric. - Ona nie chce Cię widzieć nie dotarło do Ciebie? - Mówił nadal spokojnym głosem. - Czemu ty tu nadal jesteś, to jest prywatna rozmowa. - Zbył go Scott, nawet na niego nie patrząc. - Nie pozwolę by taki gnojek jak ty rozmawiał z Octavią! - Tym razem powiedział to dużo głośniej, przez co parę osób dziwnie spoglądało w naszą stronę. - Uspokójcie się. - Szepnęłam, lecz oni jakby nie usłyszeli. - A kim ty dla niej jesteś by o tym kurwa decydować?! - Wybuchł Scott. - Kimś kto jej nie skrzywdził, tak jak ty! Muszę to przerwać. - Eric. - Zwróciłam się do chłopaka. - Możesz dać mi chwilkę? Poradzę sobie. - Posłałam mu słaby uśmiech, a on wyszedł z baru, nie odpowiadając mi na pytanie. - Przynajmniej nadal wiesz co dobre. - Zadrwił z Balsano chłopak. - Zamknij się! Możesz przestać rujnować mi życie?! - Krzyczałam będąc na krawędzi. - Nienawidzę Cię! - Wstałam, zostawiając chłopaka za sobą. Gdzie jest Eric? Wychodzę na zewnątrz, a to co tam widzę, wbija mnie w podłogę. Młodszy Balsano trwający w uścisku z jakąś nieznaną mi ciemnowłosą dziewczyną. Zabolało. Nie chcąc im przerywać, odchodzę próbując nie zwracać na siebie większej uwagi.
Przed nami już 21 rozdział! Wyraźcie swoje opinie w komentarzach, to naprawdę motywuje ;) Lutteo jeszcze nie ma, przynajmniej nie oficjalnie, ale musicie być cierpliwi :D Do następnego :)
Sylwia xoxo
Gwiazdeczki? Komentarze?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top