Rozdział 19
Matteo
Punkt 18 zjawiłem się w wyznaczonym przez brunetkę miejscu. Czekam już dłuższą chwilę, zrezygnowany postanawiam zjechać z toru, gdy nagle czuje, że się z kimś zderzam. W ostatniej chwili ratuje dziewczynę przed upadkiem, tym samym trzymam ją w ramionach i nie zamierzam puszczać. - Przepraszam za spóźnienie. - Mówi speszona moją bliskością Luna, równocześnie próbuje wyswobodzić się z moich objęć. - Nic się nie stało Kelnereczko. - Mówię uśmiechając się szeroko. - Masz swoje 5 minut Królu Pawiu. - Mówi patrząc mi w oczy. - Nie będę stał bezczynnie, gdy ktoś obraża moją.. moją... - Cholera. - Zdaję sobie sprawę, że nie zdążyłem spytać czy w ogóle chciała by być z kimś takim jak ja. Spuszczam wzrok, układając sobie w głowie co jej powiem. - Nie pozwolę by ktokolwiek obrażał moją Kelnereczkę. - Powiedziałem pewnie patrząc w jej zielone oczy. Podjechałem bliżej łapiąc jej twarz w dłonie, nim zdążyła zareagować musnąłem jej pełne malinowe usta. Na początku nie odwzajemniła pocałunku i chyba zszokowana moim zachowaniem odepchnęła mnie od siebie. Spuściłem głowę i zawiedziony opuściłem tor, zostawiając dziewczynę samą. Rozgoryczony w ostatniej chwili zgłosiłem się na Open Music, który miał się odbyć za niecałą godzinę. Nagle zauważyłem Ambar i postanowiłem, że poproszę ją o wspólny występ. - Hej.- Mówię podchodząc bliżej. - Hej, Matteo. - Odpowiada nieco zaskoczona dziewczyna. - Mogę prosić Cię o przysługę? - Pytam z nadzieją w głosie. - Pewnie, dla Ciebie wszystko. - Uśmiecha się do mnie. - Wystąpisz ze mną na Openie? - Mówię patrząc na nią wyczekująco. - Jeśli to jest dla Ciebie takie ważne, to nie mogę odmówić. - Zadowolony efektem podaję jej tekst, po czym sam udaję się do garderoby, aby trochę poćwiczyć. Po 40 minutach przygotowania, nadeszła nasza kolej, Tamara wywołała nas na scenę. Zaczęliśmy śpiewać, szło nam świetnie, jak zawsze zresztą. W tłumie spostrzegłem przyglądającą nam się Lunę. Wpadłem na pomysł, który może być tragiczny w skutkach, ale w tym momencie nie bardzo mnie to obchodziło. Piosenka dobiegła końca, podszedłem do niczego nie spodziewającej się Ambar po czym namiętnie ją pocałowałem nie zważając na to, że robię to na oczach Luny.
Octavia
Jest późno, a ja oczekuje na przybycie Erica.
Umówiłam się z nim po to, aby w końcu skończyć tę całą szopkę, a on się nie pojawia. Szlag. Nagle widzę wybiegającego z za rogu chłopaka. - Przepraszam. - Mówi ledwo, próbując złapać oddech. - Chodź Spóźnialski. - Wzięłam go pod ramię prowadząc do najdalej oddalonej ławki. - Co Cię zatrzymało Balsano? - Zapytałam, wymuszając kontakt wzrokowy. - Nie wiedziałem, że taka z ciebie ciekawska bestia. - Powiedział po czym zorientowałam się, że jest zbyt blisko mojej twarzy. - Powinnam się obrazić. - Powiedziałam po czym zwiększyłam odległość pomiędzy nami. - Dobra już dobra. - Przyznaje w końcu. - Byłem na Openie i musiałem komuś nawrzucać. - Tylko nie mów, że twój kuzyn coś odwalił. - Zapytałam przerażona. - Chyba nie chcesz wiedzieć. - Spuścił wzrok i wziął głęboki oddech. - Owszem chcę. - Patrzyłam na niego wyczekująco. - Ten idiota wystąpił z Ambar na Openie.. - Że co?! - Kontynuuj. - Stwierdziłam po mnie Erica, że to nie wszystko. - Pocałował ją.. -Całkiem go popieprzyło? - Zadałam dość głupie pytanie. - Na oczach Luny. - Dokończył a mnie zatkało. - Musimy zrobić coś, żeby ich pogodzić, znam Matteo nie zrobił by takiej głupoty bez powodu. - Zaczął chłopak. - Masz racje, znam go i wiem, że nie jest aż taki lekko myślny. - Powiedziałam, spoglądając na Erica. - Połączymy siły? - Usłyszałam kuszącą propozycję i od razu na nią przystałam. - Stoi. - Może jakoś to zatwierdzimy. - Powiedział chłopak, a ja wyciągnęłam prawą dłoń, czekając aż ją uściśnie. On tylko się zaśmiał na mój gest i jednym szybkim ruchem znalazł się bardzo blisko, a po chwili poczułam jego słodkie usta na swoich.
Luna
Po tym całym nieprzyjemnym zajściu z Balsano udałam się do baru oczekując na dzisiejszy Open. Czterdzieści minut później Tamara wywołała na scenę Matteo i.. Ambar? Co do cholery? Z wielką ciekawością przyglądałam się występującej dwójce. Po chwili oglądania występującej pary poczułam zazdrość buzującą w moich żyłach. Byłam na niego wściekła za tą całą szopkę. Sama go odtrąciłaś. Występ dobiegł końca i wydarzyło się coś co prawdopodobnie rozdarło mi serce. Widok Ambar całującej się z Matteo sprawił, że jak najszybciej opuściłam ten przeklęty budynek. Po dłuższej chwili szybkiego marszu usłyszałam, że ktoś mnie woła. Nie reagowałam, doskonale wiedziałam kto to. Nie miałam ochoty na konfrontację z tą osobą. - Luna poczekaj do cholery! - Usłyszałam głos przyjaciółki, mimowolnie łzy zaczęły spływać po moich policzkach. - Luna nie wiem co to miało być, przysięgam. - Ambar nadal się nie poddawała, lecz ja również dzielnie szłam naprzód. Poczułam uścisk na nadgarstku nakazujący mi się zatrzymać. - Wiesz, nie chcę o tym rozmawiać, to rozdział zamknięty. - Odezwałam się pierwszy raz od dłuższego czasu. - Luna, czy ty coś do niego czujesz? - Zapytała nie do końca poinformowana Ambar. - Proszę, zostaw mnie. - Powiedziałam zaczynając biec przed siebie nie zważając na wołania dziewczyny. Być zranionym przez dwie ważne dla Ciebie osoby to najgorsze co może Ci się przytrafić.
Witam w 19! Robi się nieciekawie, ale to dopiero początek. Czekam na opinie :D
Sylwia xoxo
Gwiazdeczki? Komentarze?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top