Rozdział 16


Octavia

Budzę się z okropnym bólem głowy. Trzeba było tyle nie pić. Po chwili orientuje się, że obok mnie, a raczej na mnie leży śpiący jeszcze Eric. Uśmiecham się na samą myśl, że poznałam takiego chłopaka, ale moje myśli gdzieś tam daleko nadal zaprzątał Scott. Był dla mnie ważny, bardzo ważny ale nie mogę pozwolić na to, aby mnie krzywdził. Chcąc zaprzestać myśleć o Alvarezie wbijam się w usta wciąż słodko śpiącego Balsano. Przez chwilę nic się nie dzieje, lecz po dłuższym momencie chłopak oddaje pocałunek pogłębiając go. - Dzień dobry. - Mówi po tym jak już się od siebie odkleiliśmy. - Witam śpiącą królewnę. - Śmieję się, posyłając chłopakowi uśmiech, który po chwili odwzajemnia. - Wypraszam sobie Mała. Jedno słowo znaczące tak dużo, potrafiące zniszczyć wszystko. Uśmiech zmienił się w grymas, co Eric natychmiast zauważył. - Co się stało? Powiedziałem coś nie tak? - Dopytywał się zmartwiony chłopak. - Nie, nic. Po prostu były tak do mnie mówił. - Odpowiedziałam ledwo słyszalnie. - Przepraszam nie wiedziałem. - Odparł ze skruchą. - Nie przepraszaj Eric, nie mam Ci tego za złe. - Powiedziałam siląc się na lekki uśmiech. - Chodź zrobię śniadanie. - Powiedział, po czym poczułam jak bierze mnie na ręce. - Co ty robisz wariacie! - Śmiałam się równocześnie wtulając się w jego umięśniony tors.

Luna

W kuchni zastajemy już zbierających się do wyjścia Ninę i Gastona. - Już idziecie? - Zapytał zszokowany Matteo. - Niestety musimy się zbierać bracie, do zobaczenia później. Wyszli i zostaliśmy sami. - Co powiesz na naleśniki? - Spytał Balsano. - Z chęcią Królu Pawiu. - Odparłam siadając na ciemnym blacie. Zaraz pomiędzy moimi nogami znalazł się uśmiechnięty od ucha do ucha Matteo. - Masz śliczny uśmiech. - Wyrwało mi się. - Powtórz, bo chyba się przesłyszałem. - Dobrze słyszałeś. - Powiedziałam, próbując zakryć rumieńce. - Ładnie się rumienisz. - Usłyszałam po czym musnęłam policzek bruneta. - A to za co? - Spytał zdziwiony. - Za.. - Nie dokończyłam, bo do kuchni wszedł roześmiany Eric z Octavią na rękach. - A wy co? - Zapytaliśmy z Matteo równocześnie, nie mogąc oderwać oczu od pary przed nami. Momentalnie ucichli, stając w miejscu patrząc na nas z niedowierzaniem. - Eee.. - Zaczął Eric, lecz Octavia mu przerwała równocześnie stając na własnych nogach. - My robimy śniadanie, chcecie pomóc? - Zapytała zarumieniona dziewczyna. - Ja chętnie Ci pomogę. - Odezwałam się, wymownie patrząc na przyjaciółkę. - Chłopaki idzie zająć się czymś pożytecznym. Wyszli, obie mierzyłyśmy się wzrokiem, by po chwili wybuchnąć śmiechem. - Widzę, że cicha woda brzegi rwie. - Zaczęłam. - To samo mogłabym powiedzieć o Tobie. - Zaśmiała się, a ja momentalnie zamarłam. - Nie martw się, od dawna ciągnie was do siebie, ja w porównaniu do niektórych nie jestem ślepa. - Powiedziała wskazując wzrokiem chłopaków. Wybuchłam śmiechem, Octavia również zaczęła się śmiać jak opętana. - To ty i Eric.. - Nie dała mi do kończyć. - Nie wiem Luna, boję się. - Spuściła wzrok. - Nie bój się kochać. - Powiedziałam. - Masz racje. - Odparła po czym wróciłyśmy do przygotowywania śniadania.

Po pysznym śniadaniu, chłopcy zostali i obiecali posprzątać, zaś ja razem z Octavią poszłyśmy się trochę ogarnąć, bo zdecydowaliśmy się całą czwórką iść do Rollera. Gdy wychodziliśmy z domu, oczywiście Pan Idealny musiał zapomnieć wrotek. - Idźcie dogonimy was. - Powiedziałam nadal czekając na zapominalskiego pod drzwiami. - No wreszcie jesteś. - Szturchnęłam chłopaka w ramię. - Dłużej się nie dało? - Dało się, ale nie poszłaś ze mną. - Uśmiechną się do mnie zabawnie poruszając brwiami za co dostał kuksańca w brzuch. - Idziemy? - Zapytałam. - Idziemy. - Odparł i ruszyliśmy w stronę toru. Szliśmy obok siebie dłuższą chwilę nie odzywając się do siebie, gdy nagle Matteo złapał mnie za rękę, lecz prawie natychmiast ją cofnął, gdy zobaczył zbliżającego się w naszą stronę Simona. Alvarez mierzył wzrokiem mojego towarzysza tak jakby chciał go wypatroszyć. - Luna. - Powiedział szczerząc się jak mysz do sera. Nie odpowiedziałam, szłam dalej przed siebie, Matteo znajdował się cały czas obok mnie co dodało mi odwagi. - Luna! - Tym razem krzyknął i złapał mnie za nadgarstek. - Porozmawiaj ze mną do cholery! - Mówił dalej, a ja próbowałam wyrwać się z jego uścisku. - Teraz będziesz jeździła z tym idiotą? Oboje jesteście siebie wa.. - Nie dokończył, ponieważ Matteo uderzył go pięścią w twarz tak mocno, że Simon ledwo utrzmał się na nogach. - Ty gnojku! Jeszcze Ci mało! Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś się trzymał od niej z daleka! Nie masz prawa nawet spojrzeć na moją dziewczynę! - Krzyczał zdenerwowany Matteo. Alvarez bez słowa wstał i z chęcią mordu w oczach odszedł. Nic nie powiedziałam, złapałam chłopaka za rękę dając mu do zrozumienia, że jestem jego.

Oto 16 ;)

Na razie sielanka, jak myślicie potrwa długo?

Zapraszam na następny rozdział!

Pozdrawiam wszystkich komentujących :*

Sylwia xoxo

Gwiazdeczki? Komentarze?


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top