Rozdział 11
Octavia
Gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz poczułam zapach którego tak nienawidzę. - Jeśli chcesz ze mną rozmawiać to musisz to zgasić. - Popatrzyłam znacząco na chłopaka. - Od kiedy z Ciebie taka świętoszka Blake? - Zapytał gasząc papierosa. - To cholerstwo zniszczyło Ci życie, tak w ramach przypomnienia. - Odwracam wzrok. - Chciałeś gadać, to mów, ja Cię słucham. - Słyszę, że do mnie podchodzi. Po chwili czuje jak obejmuje mnie w pasie, lecz wyrywam się. - Mieliśmy rozmawiać, a nie się obściskiwać. - Przypominam mu po czym opieram się o ścianę. - Będzie ciężej niż myślałem. - Powiedział na tyle głośno, że zdołałam zrozumieć sens tych słów. - Streszczaj się. - Poganiam go. - Czemu mnie zostawiłaś i nie dajesz drugiej szansy? - Pyta ponownie się do mnie zbliżając. - Przez Ciebie, straciłam chłopaka którym kiedyś byłeś Scott. Byłeś marzeniem każdej dziewczyny i byłeś ze mną. Kochałam Cię. - Spuściłam wzrok. -Kochałaś. - Powiedział spuszczając wzrok. - To pozwól, że coś sprawdzę.- W jednej chwili znalazł się koło mnie, popatrzył mi głęboko w oczy po czym musnął moje wargi. Walczyłam ze sobą, niemal oddalam pocałunek. A on nadal prosił o dostęp. Odepchnęłam go od siebie, widziałam ból w jego oczach. - Przestań. - Szepnęłam. - Nie oszukuj sama siebie Mała. - Powiedział pewny siebie. - Powiedz mi, prosto w oczy, że już mnie nie kochasz. Zesztywniałam, nie potrafiłam, nie mogę tego zrobić, nigdy nie umiałam kłamać i on bardzo dobrze o tym wie. - Nie.. nie.. koch.. - Miałam wielką gulę w gardle, nie zrobię tego. Odsunęłam się od niego i biegłam przed siebie, nie zważając na jego wołania. Po prostu uciekłam od miłości swojego życia.
Matteo
Schodzę po schodach kierując się do wskazanego przez brunetkę pomieszczenia. Widzę jak dziewczyna krząta się po kuchni, przez to, że zajęła się mną nawet nie zdążyła się przebrać. Miło z jej strony, że mi pomogła. Ale trochę mi głupio, że dałem się tak stłuc temu idiocie. Usiadłem przy stole, chwilę później pojawiła się Luna z gorącą herbatą. - Leć się przebrać, na pewno jest Ci nie wygodnie. - Powiedziałem łapiąc ją na tym, że mi się przygląda. - Dobry pomysł, zaraz wracam. - Odparła wyraźnie się rumieniąc, że przyłapałem ją na gapieniu się na mnie. Cały czas myślę co by mogło się wydarzyć, gdybym jednak się nie wrócił. Boję się, że ten chłopak któregoś dnia zrobi jej krzywdę. - Jestem. - Moje przemyślenia przerwała przebrana już dziewczyna. - To co robimy? - Zapytałem mając nadzieję, że w końcu w jakiś sposób przekonam do siebie Lunę. - Na początku, chcę Ci jeszcze raz podziękować, na prawdę doceniam, że po mnie wróciłeś. - Powiedziała próbując nawiązać kontakt wzrokowy. Po chwili poczułem jak muska mój rozgrzany policzek. - A to za co? - Pytam zszokowany śmiałością tej dziewczyny niemal spadając z krzesła. - Myślę, że zasłużyłeś na jeszcze jedną szansę pokazania mi jak jeździsz. - Odparła, patrząc na nasze złączone dłonie. Speszona zabrała ręce, po czym wzięła gorącą herbatę. - Opowiedz mi o sobie Matteo. - Mówi wygodniej siadając na krześle. - Co tu opowiadać, często się przeprowadzam z uwagi na pracę rodziców. Jest ciężko, ale zawsze jakoś daję radę. W BA jestem już po raz drugi i szczerze chciałbym tu zostać. Kiedyś byliśmy z Ambar parą. - Gdy to powiedziałem, dziewczyna wytrzeszczyła oczy. - To dlatego wyjechała bez słowa. - Powiedziała ze smutkiem w głosie. - Ona bardzo mnie zmieniła. Zniszczyła mnie. - Powiedziałem, stwierdzając, że najlepiej będzie gdy sama Ambar jej o tym powie. - Nie wiedziałam. - Mówi po czym wstaje z krzesła i podchodzi do okna wyglądając przez nie. Nie powinienem był jej o tym mówić. Również wstaję z miejsca po czym podchodzę do dziewczyny. - Nie zadręczaj się tym, ona Ci to wszystko wyjaśni. - Szepczę po czym przytulam ją.
Luna
Po chwili czuje, że Matteo mnie przytula. Nie zamierzam się wyrywać, potrzebuje tego. Nie chcę się przyznać sama sobie, że podoba mi się gdy jestem w jego objęciach. Odwracam się po czym moje tętno przyśpiesza. Staje twarzą w twarz z przystojnym brunetem. Patrzymy sobie w oczy. Przez krótką chwilę mam ochotę wbić się w jego malinowe usta. Na szczęście mój telefon sprawia, że odskakujemy od siebie jak przyłapani na gorącym uczynku. - Przepraszam. - Szepczę. Patrzę na telefon. Wiadomość od Octavii. - Matteo, chyba ktoś bardziej ode mnie potrzebuje twojej obecności. - Mówię pokazując wiadomość od dziewczyny. - Dziękuje za herbatę. - Mówi, muska mój ciepły od rumieńców policzek, bierze swoje rzeczy po czym wychodzi. Nie zdążyłam nic powiedzieć, a bruneta nie było już obok mnie. Szybko ogarniam kuchnię, zabieram telefon i udaję się do swojego pokoju. Zanim zasnę myślę o tym co się wydarzyło, Matteo naprawdę się stara. Zasługuje na drugą szansę.. Następnego dnia, zmęczona ostatnimi wydarzeniami maszeruje do szkoły. Przed budynkiem dostrzegam znajomą dwójkę. Cicho podchodzę do nich tak, że mnie nie widzą po czym wskakuje brunetowi na plecy. - Niespodzianka! - Krzyczę, trzymając się Matteo, aby nie spaść z niego. - Prawie padłem na zawał dziewczyno, dziękuje za taką niespodziankę. - Mówi naburmuszony chłopak. Schodzę z niego po czym daje mu szybkiego buziaka na przeprosiny, pech chciał, że w tym samym momencie Matteo odwrócił się w moją stronę, przez co zamiast w prawy policzek trafiłam w usta chłopaka. - Cholera, mówię po czym szybkim krokiem odchodzę od Matteo nawet nie witając się ze zszokowaną Octavią. - Co to było? - Pyta mnie dziewczyna siedząca obok mnie na lekcji chemii. - Przypadek. - Mówię cicho nie patrząc na nią. - Jeszcze dwa dni temu skakaliście sobie do gardeł, a dzisiaj tak po prostu dajesz mu buziaka? - Pyta marszcząc brwi. - Wczoraj po Openie Simon czekał na mnie przed Rollerem, myślałam, że coś mi zrobi i wtedy pojawił się Matteo. Pomógł mi, jestem mu wdzięczna. To przed chwilą to przypadek. - Wyjaśniam, zdając sobie sprawę co zrobiłam. Schowałam twarz w dłoniach, przez resztę lekcji nie rozmawiałyśmy. Cały dzień unikałam chłopaka jak ognia, lecz po szkole udało mu się mnie złapać. - Unikasz mnie. - Stwierdził, idąc obok mnie. - Nie prawda. - Nie kłam. - Powiedział, a mi skończyły się opcje. - Widzimy się o 17 w J&R, miałeś pokazać mi jak jeździsz. - Zmieniam temat, wymijając go szybkim krokiem zmierzając do domu.
Przed wami 11!
Trochę się wydarzyło ;)
Ale czy na pewno przypadkowo?
Przekonajcie się sami :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top