41. Przyszli teściowie

Następnego dnia obudziłam się z szerokim uśmiechem ustach. 

- Cześć piękna - usłyszałam zaraz po tym, gdy otworzyłam oczy. Uniosłam wzrok na oczy chłopaka, które były otwarte i przyglądały mi się tak jakby one też się do mnie uśmiechały. Wyjątkowość tej chwili sprawiła, że moje serce znacznie mocniej zabiło, a ja sama mocno się wtuliłam w nagą klatkę piersiową mężczyzny. 

- Chcę się tak budzić codziennie - stwierdziłam, przymykając oczy z przyjemności. Nie odezwał się. Oboje wiedzieliśmy, że lada dzień on będzie musiał wyjechać, więc to byłoby na tyle z naszych wspólnych poranków, po południowego lunchu i wieczorów. Póki co żyliśmy w pięknej bance, która dopiero miała pęknąć i wypchnąć nas wprost do szarej rzeczywistości. Jednak żadne z nas nie zamierzało się poddać. Zresztą to były raptem dwie godziny jazdy. Mogliśmy się widywać w każdy weekend, a może nawet gdybyśmy tego pragnęli to przyjeżdżać na tygodniu na kilka godzin. Wiedziałam, że to niedaleka odległość, ale jednak byłam już przyzwyczajona do jego codziennej obecności i nie potrafiłam już sobie wyobrazić tego, że miałabym się budzić w pustym łóżku. 

Nie wiedziałam ile trwała cisza między nami, ale żadnemu z nas nie przeszkadzała. W końcu przerwał ją dzwonek do drzwi, na który oboje wydaliśmy z siebie poirytowane westchnienia. 

- Nie otwieraj - wymamrotał chłopak, wsuwając nos w moje włosy. Uśmiechnęłam się, niemo zgadzając się na jego prośbę. Nats miała klucze, a ona teraz najpewniej jeszcze spała albo świętowała swoje zaręczyny z Evanem, więc to nie mogła być ona. To oznaczało, że ktokolwiek tam stał, był kompletnie bez znaczenia.

Gdy już myślałam, że faktycznie nie będę musiała się podnosić, usłyszałam jak drzwi wyjściowe się otworzyły. Wiedziałam, że Nats by nie dzwoniła tylko od razu weszła, a więc została tylko jedna możliwość.

- Vicky? - usłyszałam głos swojej młodszej siostry. Zdążyłam tylko odsunąć się od mężczyzny, gdy drzwi od sypialni się otworzyły, a w ich progu stanęła Amber. Mocno przycisnęłam kołdrę to piersi, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. Na całe szczęście wtedy pojawiła się mama.

- Kochanie, nie możesz tak wchodzić do syp.. - przerwała w momencie, gdy jej wzrok skierował się na mnie. Zaraz potem przesunął się na Thymona. Uśmiechnęła się wyraźnie zmieszana - Ehm.. przepraszam - odezwała się, a potem zabrała Amber za rękę i zamknęła za sobą drzwi.

Opadłam głową na poduszki i się cicho zaśmiałam, chowając twarz w dłoniach.

- To.. było ciekawe - odezwał się mężczyzna, a potem sam wybuchł śmiechem. - Mogłaś uprzedzić, że dzisiaj przyjadą - poczułam delikatne muśnięcie na moim nagim obojczyku. Automatycznie moje ciało pokryła gęsia skórka.

- Powiedziałabym, gdybym wiedziała - zerknęłam w kierunku mężczyzny, a potem posłałam mu uśmiech. - Gdy ostatnim razem rozmawiałam z rodzicami to nic nie wspominali, że przyjadą. Inaczej na pewno nie pokazałabym się.. tak - mruknęłam, na co rozbawiony uśmiech ponownie zawitał na ustach mężczyzny. - Więc jednak musimy się ubrać. Najlepiej zanim wpadnie tu tata - westchnęłam, podnosząc się do siadu. Gdy już zamierzałam wstać, poczułam jak męskie dłonie oplotły się wokół mojej talii i gwałtownie pociągnęły do tyłu, przez co z moich ust wyszedł pisk połączony ze śmiechem. Wtedy poczułam masę pocałunków na moich policzkach, szczęce, a nawet we włosach. 

- Nigdzie nie pójdziesz - stwierdził, uśmiechając się przy mojej skórze. 

- Moi rodzice.. - przerwałam, gdy nagle usta chłopaka znalazły się na moich. 

- Poczekają - wyszeptał pomiędzy pocałunkami. 

- Chyba nie chcesz podpaść przyszłym teściom, co? - uniosłam brew, odsuwając się od mężczyzny, na co zmrużył oczy. Zaraz potem na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. 

- Pierwszy raz to powiedziałaś - wyszczerzył się, obsypując moją twarz pocałunkami. 

- Nic innego by na Ciebie nie zadziałało - prychnęłam, odsuwając się od niego. - A poza tym już się przekonałam o tym, że jak sobie coś ubzdurasz to nikt Ci tego z głowy nie wybije - stwierdziłam, wstając z łóżka. Od razu poczułam na sobie natrętny wzrok mężczyzny, a przez to na moje policzki wypłynęły rumieńce.

- Mówisz o tym, że na początku naszej znajomości powiedziałem, że Cię jeszcze zdobędę? - uśmiechnął się cwaniacko, ilustrując wzrokiem moje ciało. Podparł się na łokciach za plecami, dzięki czemu kołdra opadła w dół i ukazała moim oczom umięśnioną klatkę piersiową. Przesunęłam po niej wzrokiem, a potem szybko wygrzebałam z szafy koszulkę i spodenki.

- Dokładnie o tym - mruknęłam, wsuwając na siebie koszulkę.

- Czemu nie moją? - uniósł brew. - Wolę Cię w nich - stwierdził, mrużąc oczy, na co prychnęłam.

- Nie będę chodzić przy ojcu w Twoich koszulkach. Już wystarczająco dziwna jest ta sytuacja - wywróciłam oczami, rzucając w jego kierunku koszulkę i spodnie, które ostatnio do mnie przyniósł, bo stwierdził, że "prędzej czy później zacznie tu nocować".

- Dobra, ale jutro chcę Cię w mojej - stwierdził, a po chwili na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek. - Albo bez niej - pokręciłam z politowaniem głową, jednak nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu, który cisnął mi się na usta. - A wracając do tematu to nie dość, że Cię zdobyłem to jeszcze Cię w sobie rozkochałem, więc robię na dwieście, a nie na sto procent - uśmiechnął się szeroko, wskakując w granatowe koszykarskie spodenki.

- A ja Ci przypomnę, że niczego od Ciebie nie chciałam, a mimo to sprawiłam, że się we mnie zakochałeś. Przykro mi kochanie, ale to ja tutaj wygrywam - uśmiechnęłam się słodko, a potem wyszłam z pokoju, nie potrafiąc powstrzymać szerokiego uśmiechu na ustach.

Akurat, gdy pojawiłam się w kuchni to mama już przekładała jajecznicę z patelni na talerz.

- Cześć kochanie - uśmiechnęła się do mnie przez ramię, a potem przystąpiła do robienia kolejnej porcji. - Przepraszam, że wpadliśmy tak bez zapowiedzi - skwitowała wyraźnie zmieszana, na co posłałam jej uśmiech, opierając się biodrem o szafki.

- Przecież wiesz, że zawsze jesteście tu mile widziani. Cieszę się, że przyjechaliście - szeroko się uśmiechnęłam, przytulając się do mamy boku. Od razu mnie objęła jednym ramieniem, jednocześnie mieszając jajka na patelni.

- Wiesz, wszyscy się za Tobą stęskniliśmy no i chyba nie sądziłaś, że będę siedzieć bezczynnie, gdy się dowiedziałam, że się z Thymonem zeszliście? - uśmiechnęła się, całując mnie w czubek głowy. - Cieszę się waszym szczęściem - przyznała, po czym zabrała rękę z mojego ciała i przełożyła jajecznicę na kolejny talerz. - Cieszyłabym się z każdego mężczyzny, który dawałby Ci szczęście, ale od zawsze wiedziałam, że was coś jeszcze połączy - posłała mi przez ramię szeroki uśmiech, a wtedy poczułam jak męskie dłonie oplotły się wokół mojej talii i mocno przytuliły do siebie.

- Jak ja się za Tobą stęskniłem - pocałował mnie w czubek głowy, na co posłałam mu szeroki uśmiech.

- Ja za Tobą też, tato - przyznałam szczerze. Rozmowy przez telefon nigdy nie mogły się równać rzeczywistemu spotkaniu.

Zagryzłam wargę mimowolnie porównując to do mojej sytuacji z Thymonem. Czy gdy wyjedzie to będę czuła, że nasze rozmowy to za mało? Wiedziałam, że nie było opcji, abym z niego zrezygnowała, ale i tak miałam pewne wątpliwości.

- Dobrze, powinniście teraz zjeść - odezwała się mama, ruszając z talerzami do stołu. - Gdzie Thymon? - spytała, zerkając to na mnie to na męża.

- Rozmawia z Amber w salonie - odparł tata w końcu mnie puszczając. Dopiero teraz dotarł do mnie głos mojego chłopaka, który był przepleciony przez damski głos.  Nie mogłam się nie uśmiechnąć, gdy usłyszałam jak Amber z entuzjazmem opowiadała Thymonowi o zajęciach z rysowania, na które uczęszczała.

***
Później okazało się, że ciocia Sarah razem z wujkiem Willem i Rose też przyjechali. Potem jeszcze dojechał wujek Ivo z żoną i synkiem, a na sam koniec matka Evana z mężem. Wszyscy chcieli świętować zaręczyny, więc koło godziny 15 wszyscy zebraliśmy się w restauracji, gdzie mieliśmy zjeść wspólny obiad. Wszystko szło wręcz idealnie. Miałam u swojego boku faceta, z którym chciałam spędzić życie i, który też tego pragnął. Nats tryskała energią i szczęściem tak samo jak i Evan. Mieliśmy obok siebie ludzi, których kochałyśmy. Mogłam więc stwierdzić, że lepiej weekendu nie mogłam spędzić.

--------
Więc w tym tygodniu nie pojawi się póki co więcej rozdziałów. Nie wiem też kiedy pojawi się kolejny. Wszystko zostało wyjaśnione na mojej tablicy i tam też pojawi się informacja o kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top