36. We właściwym miejscu
Leżałam na piersi chłopaka, wsłuchując się w spokojne bicie jego serca. Mieliśmy wspólnie obejrzeć film, ale chłopak ledwo po 20 minutach zasnął. Najwidoczniej musiał być wykończony. Mimo to jego ramię nawet na chwilę nie przestało mnie obejmować. Miałam nawet wrażenie, że w momencie, w którym jego oczy się zamknęły, jeszcze mocniej zacisnął dłoń na mojej talii.
Nie mogłam się powstrzymać przed przyglądaniem się mu. Miał spokój wypisany na twarzy. Ja też go odczuwałam. Jakbym w końcu znalazła się na swoim miejscu i już dosłownie niczego nie potrzebowała.
Przesunęłam opuszkami palców po jego gładkim policzku, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Gdy ostatnim razem rozpoczął się nasz związek, miałam całe mnóstwo obaw. Może już wtedy zdawałam sobie sprawę z tego jak bardzo to było niemożliwe w tamtym czasie? Teraz nie czułam nic takiego. Ogarniał mnie tylko spokój. Może to był właśnie znak, że mieliśmy szanse. Właśnie teraz.
***
- Więc chciałabyś poznać moją siostrę? - spytał, a na samo wspomnienie jej mimowolnie na moich ustach pojawił się grymas. Jeszcze wczoraj byłam pewna, że ona zniszczy naszą relację i nawet mimo tego, że była jego rodziną to nie umiałam sobie wbić do głowy faktu, że nie chciała nas zasabotować.
- Jasne - mruknęłam, wbijając widelec w swoją jajecznicę. Poza tym, że była jego siostrą to chciałam się przekonać jakie faktycznie miała co do nas zamiary. Może nie powinnam była, ale po tym wszystkim miałam od niej jakieś uprzedzenia.
- Skąd ta mina, co? - stanął za mną, a potem mocno mnie przytulił od tyłu. Od razu odczułam wszechogarniający mnie spokój i nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu, który wpłynął na moje usta. Musnął mój policzek nawet na chwilę nie przestając się uśmiechać. Dzisiaj był w naprawdę dobrym humorze, a jego obecność sprawiała, że ja czułam się w taki sam sposób.
- Jest coś o czym powinnam wiedzieć? - chłopak zmarszczył brwi, z niezrozumieniem wpatrując się w moją twarz. - No, żeby się nie wygłupić czy coś - naprawdę zależało mi na tym, abyśmy miały dobre relacje. W końcu żadna z nas nie zamierzała zniknąć z życia Thymona.
- Nie, raczej nie - posłał mi uśmiech, a kciukami zakreślił koła na moim brzuchu. Oparłam głowę na jego ramieniu, przymykając oczy. W tak prosty sposób sprawiał, że byłam całkowicie spokojna i rozluźniona. - Już nigdy nie pozwolę Ci odejść - wyszeptał to w taki sposób, że miałam wrażenie, że właśnie składał mi obietnicę. Mówił mi to już wiele razy, a ja za każdym pragnęłam, aby to była prawda. - Nie masz pojęcia jak bardzo za Tobą tęskniłem - wsunął nos w moje włosy, a ja w tym momencie poczułam, że od 7 lat ani razu nie czułam się tak spokojna. W końcu byłam we właściwym miejscu z właściwym facetem.
- Zdecydowanie mam - otworzyłam oczy i spojrzałam na niego kontem oka. Sposób w jaki na mnie patrzył sprawiał, że moje serce biło znacznie mocniej. Gdy nasze oczy się spotkały czułam jak oplata mnie niebywale znajome uczucie, gdy po prostu kochasz całą sobą. Gdy patrzysz na niego i wiesz, że już nigdy nie chcesz być z nikim innym, gdy doskonale zdajesz sobie sprawę, że od nikogo innego nie dostaniesz tego co od niego.
- Nigdy nie przestałem Cię kochać - stanął przede mną, a potem z czułością przesunął opuszkami palców po moim policzku. - Nie mógłbym tego zrobić - chciałam płakać ze szczęścia, Boże miałam ochotę się śmiać i płakać na zmianę. W końcu czułam coś do czego nie miałam wątpliwości, coś w co nie mogłam zaprzeczyć.
- Ja próbowałam sobie wmówić, że już dawno przestałam. Przecież nie można kogoś kochać wiecznie. Teraz myślę, że ja nie potrafię Ciebie kochać inaczej. To jest w chuj przerażające - gdy tylko wypowiedziałam ostatnie słowa, uśmiechnął się. W tak typowy dla siebie dzisiaj uroczy sposób.
- Nie masz się czego bać. Jesteśmy w tym oboje - zapewnił, przesuwając kciukiem po moim policzku. - Tym razem pójdzie wszystko tak jak powinno. Za maksymalnie 3 miesiące zamieszkamy razem, za pięć miesięcy Ci się oświadczę, a po miesiącu zostaniesz moją żoną - stwierdził w taki sposób jakby mówił o pogodzie, a nie o naszym dalszym życiu. To sprawiło, że nie mogłam przestać się szczerzyć. Nikt nie mówił o czymś takim tak otwarcie. Rozmawiał ze mną tak jakby mówił mi co zjemy dzisiaj na kolację, a przy tym był cholernie poważny, co dawało mi to, że ewidentnie nie było to dla niego coś błahego. Raczej jako coś ważnego i całkowicie dla niego naturalnego. Był w tym wszystkim tak bardzo wyjątkowy.
- Skąd pewność, że się zgodzę? - uniosłam brew chociaż nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu, który z każdą chwilą się powiększał.
- Nie potrafisz mi odmówić - wyszeptał tuż przy moich ustach, po czym złożył na nich czuły pocałunek. Uśmiechnęłam się, obejmując dłońmi jego policzki. Nie byłam pewna czy na tym świecie był ktoś kto by potrafił bardziej pokochać drugiego człowieka niż ja właśnie to robiłam. - Wiesz co jest w Tobie tak bardzo wyjątkowego? - wyszeptał, gdy się delikatnie ode mnie odsunął. - Właśnie powiedziałem Ci, że za pół roku zostaniesz moją żoną, a Ciebie to nawet nie przeraziło. Każda inna osoba by uznała, że zwariowałem - uśmiechnął się w cholernie uroczy sposób, a kciukiem z czułością przesunął po tętnicy na mojej szyi.
- Było wiele sytuacji, w których mogłabym uznać, że zwariowałeś - prychnęłam, przypominając sobie jak wspólnie włamaliśmy się na czyjąś posesje, aby tylko posiedzieć przy basenie. To było szalone, ale to może właśnie to było w tym piękne.
- Może po prostu oboje zwariowaliśmy, co? - bez wahania przytaknęłam głową. Byliśmy kompletnie popaprani, ale czy było w tym coś złego? Nasza miłość i całe uczucie nie było zwyczajne. Nigdy nie twierdziłam, że byliśmy jak typowa zakochana para. My byliśmy inni. Wyjątkowi. - I oboje to kochamy - stwierdził, na co posłałam mu szeroki uśmiech, a potem złączyłam nasze usta. W końcu czułam, że nie byłam sama. Z nim byłam kompletna. Już niczego mi nie brakowało. I w właśnie ten sposób chciałam spędzić wieczność.
-----------------
Hejka!
Wiem, że ostatni rozdział był naprawdę spory czas temu, ale teraz najwyraźniej tak to będzie wyglądać. Wróciłam już do szkoły, a idzie za tym mój brak czasu na takie właśnie przyjemności. Dopiero w weekend wieczorami mogę nadrobić to czego wcześniej nie mogłam. Jeśli tylko będę miała okazję i chęci to postaram się, aby pojawił się też jakiś rozdział na tygodniu. W innym wypadku będą raczej w soboty albo niedziele.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Możliwe, że może wydawać wam się nudny, bo nic takiego się nie dzieje, ale ja osobiście kocham takie zwykłe momenty. ❤💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top