11. Ona nadal go kocha
Pierwsze co usłyszałam będąc jeszcze kilkadziesiąt metrów od domu, w którym miała rozpocząć się impreza to głośna muzyka. Potem było kilka pijanych ludzi, a na sam koniec mokre dziewczyny biegające w samej bieliźnie. Najwyraźniej Logan już nieźle musiał rozkręcić imprezę. Ewidentnie było widać, że swój rozwód planował uczcić z wielkim hałasem i kilkoma dziewczynami obok.
- Ktoś tu nieźle się bawi - stwierdziła Nats, wyglądając za okno.
- Tsaa - mruknęłam. Wciąż nie byłam do końca dobrze nastawiona do tej imprezy. Wydawała mi się czym złym. Tak jakbym nie powinna tu być.
- Weź się trochę rozchmurz - burknęła dziewczyna zaraz po tym, gdy nasza taksówka zatrzymała się na środku ulicy pod domem. Wszystkie miejsca były już zajęte, a auta wciąż przybywały. Cicho westchnęłam na ten widok. Byłam już chyba na to wszystko za stara.
Podałam mężczyźnie odpowiedni banknot, a potem obie wysiadłyśmy z auta. Czułam się dziwnie po tylu latach idąc do tego samego domu i mijając tak wiele znajomych choć już dorosłych twarzy. Najwyraźniej Logan nie planował się bawić z dzieciakami i naspraszał ludzi ze swojego starego towarzystwa, co poniekąd było mi na rękę. Nie wyobrażałam sobie, że jakieś szczeniaki mieliby tu być i oblukiwać każdą dziewczynę, którą by spotkali. I pomyśleć, że kiedyś mi się to podobało. Wywróciłam oczami na samą myśl.
Gdy weszliśmy do środka, a do moich nozdrzy dotarł tak znajomy zapach, skrzywiłam się. Kiedyś byłam do niego przyzwyczajona, a teraz był kolejnym argumentem na to, aby stąd uciec.
- Weź już nie rób takiej miny. Kiedy stałaś się taka drętwa? - próbowała przekrzyczeć muzykę.
- To dorosłość, kochanie - uśmiechnęłam się słodko, a wtedy dziewczyna posłała mi poirytowane spojrzenie.
- To, że jesteś dorosła wcale nie znaczy, że masz nie korzystać z życia i bawić się na całego - powiedziała to w taki sposób jakby była na mnie zła za moją przemianę. Nie rozumiałam tego, bo przecież taka byłam lepsza. Taka powinnam być.
Nie zdążyłam zareagować, gdy pociągnęła mnie za dłoń w kierunku przestronnej kuchni, która teraz była w większości zajęta. Jak zwykle za blatami stał mężczyzna, który robił wszystkim drinki. Dzisiaj zamawianie drinków wzięła na siebie Natalie, bo jak to uznała 'musiałam się trochę rozluźnić i zacząć bawić', a ja zgodziłam się chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że pewnie jutro będę tego żałować. Rzecz w tym, że naprawdę na chociaż chwilę chciałam wyłączyć mózg i zrobić coś innego. Coś nie tak nudnego.
W chwili, w której podsunęła mi kieliszek wypełniony po brzegi zielonym płynem, bez chwili zastanowienia całego go wypiłam. Od razu tego pożałowałam, bo zaczęłam kasłać jak pojebana, co tylko sprawiło, że moja ukochana przyjaciółka wybuchła śmiechem, który tak bardzo przypominał ryk hieny.
- W tym - przerwałam na kolejną falę kaszlu - było coś poza wódką? - zmroziłam wzrokiem przyjaciółkę, na co ta tylko uśmiechnęła się niewinnie.
- Coś może było - wzruszyła ramionami, a potem pochłonęła swój drink. Z pewnością nie był tak mocny jak mój jako, że się tylko lekko skrzywiła. Zmroziłam ją wzrokiem, a potem poleciały jeszcze trzy takie drinki. Alkohol zaczynał już płynąć w moich żyłach, a ja poczułam nagłą wesołość.
- Kogo moje piękne oczy widzą! - krzyknął męski głos, który należał do gospodarza tej imprezy. Od razu się odwróciłam w jego kierunku, a wtedy wpadłam w jego ramiona.
- Jezu, jesteś mokry! - krzyknęłam nagle go od siebie odpychając, na co się głośno i wesoło zaśmiał.
- Tak to już jest, gdy się wychodzi z basenu - prychnął cicho i zamachał ręką do barmana. Dopiero po chwili zauważyłam, że był w samych krótkich spodenkach i faktycznie wyglądał jakby dopiero się wynurzył z wody. - Taka stara, a nadal gorąca - przybrał na usta zawadiacki uśmiech, gdy jego wzrok zaczął przesuwać się po moim ciele. Logan tak naprawdę nigdy mnie nie podrywał. Walił do mnie komplementami, ale nigdy nie oczekiwał niczego w zamian. To był raczej typ chłopaka, który pomagał mi pozbyć się natrętnych kolesi. Właściwie to traktował mnie bardziej jak siostrę niż dziewczynę, którą mógłby przelecieć.
- I zaręczona - dodałam, na co jego oczy się rozszerzyły, a wzrok poleciał na moją dłoń.
- O ja Cie.. Nie pierdol - złapał za moją dłoń, a potem zaczął się jej przyglądać jakby się zastanawiał czy naprawdę ten pierścionek był rzeczywistością. - Kurwa, wiedziałem, że się w końcu zejdziecie - szeroki uśmiech wyskoczył na jego ustach.
- Kto? - spytałam zaskoczona chociaż całe ciało mnie nagle zaswędziało. Wiedziałam o co mu chodziło.
- No ty i Thymon - odparł, a potem wysunął dłoń, aby odebrać kubek z alkoholem od barmana.
- Oh.. My wcale nie..
- Ej, ja też tu jestem - odezwała się Natalie, jak zwykle ratując mnie z opresji. Posłała mi pocieszający uśmiech, podsuwając mi pod nos kolejny po brzegi wypełniony kieliszek. Bez chwili zastanowienia pochłonęłam cały, jednocześnie całkowicie wyłączając się z rozmowy, która wytworzyła się między Loganem, a Natalie. Wypiłam jeszcze dwa kieliszki i właśnie wtedy poczułam, że musiałam się przewietrzyć. Machnęłam dziewczynie ręką, co od razu zrozumiała, więc ruszyłam w kierunku tylnego wyjścia. Zatrzymałam się w pół kroku, gdy zauważyłam znajomą sylwetkę, która zajmowała swoje miejsce na kanapie, a wzrok jej właściciela nie opuszczał mnie nawet na sekundę. Z niechęcią sączył piwo z czerwonego kubeczka i byłam przekonana, że nawet nie słuchał dziewczyny, która mu coś mówiła na ucho. Zacisnęłam usta, czując skurcz w żołądku, co wydało mi się tak przerażającym uczuciem, że przepychając się przez wszystkich, ruszyłam do tylnego wyjścia.
Odetchnęłam zimnym powietrzem, czując jak głośno i mocno biło moje serce. Ku mojej niechęci tutaj wcale nie było mniej ludzi. Wszędzie biegały mokre dziewczyny w samym bikini, a faceci biegali za nimi jakby polowali na swoją zwierzynę. Skrzywiłam się. Kiedyś o tej porze było tak zimno, że nikt nie używał basenu, a wtedy.. Spojrzałam na ławeczkę, która stała w rogu posesji. Wspomnienia uderzyły mnie i już nie czułam tej lekkości. Alkohol nie mógł pomóc. Nie w moich uczuciach, które chciały zniszczyć mój związek, które za cholere nie chciały przeminąć pomimo lat.
Nagle poczułam jakiś miękki materiał na ramionach. Odwróciłam głowę. Oczywiście, że on tam stał, a co najlepsze i najgorsze zarazem to to, że właśnie miałam na sobie jego bluzę, która była przesiąknięta jego zapachem. Powinnam była ją zrzucić, ale nie potrafiłam. Wciągałam jej zapach jak najlepszy narkotyk.
- Możemy na ten jeden wieczór zapomnieć o tym co było i dobrze się bawić? Jak starzy przyjaciele? - spytał, a jego wzrok był wpatrzony w moje oczy. Sama nie mogłam odwrócić wzroku od tych jego.
Chryste, wciąż były śliczne.
- Obiecuję, że nie przekroczę żadnej granicy. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa - posłał mi delikatny uśmiech, a ja jak zwykle nie potrafiłam mu odmówić.
- Dobrze - to było jedynym na co było mnie stać.
- Więc zatańczysz ze mną? - spytał, a jego brew uniosła się do góry jakby mnie sprawdzał czy faktycznie zamierzałam to wszystko zostawić za sobą.
- Jasne - automatycznie złapałam go za dłoń i pociągnęłam do domu. Powinnam była ją puścić, gdy tylko zrozumiałam co zrobiłam, ale nie chciałam. Poza tym dzisiaj byliśmy starymi przyjaciółmi. Nikim więcej.
*tutaj można puścić piosenkę z mediów*
Z głośników nagle poleciała piosenka 'Uptown Funk', a wtedy wskoczyliśmy na parkiet, a nasze ciała zaczęły się poruszać. Tańczyliśmy jak wariaci. Chłopak obracał mną, wariowaliśmy po całym salonie jakby od tego zależało nasze życie. Śmialiśmy się jak wariaci, a parkiet już był nasz. Większość ludzi odsunęła się i zaczęła nam przyglądać, a my jakby nigdy nic dalej wariowaliśmy na całym parkiecie. Nie czułam zmęczenia. Właściwie mogłam spędzić tak całą noc.
Perspektywa Natalie
- Ona nadal go kocha - odezwał się chłopak obok mnie, gdy oboje przyglądaliśmy się jak razem z Thymonem przejęli parkiet i oboje śmiali się w niebogłosy.
- Jak wariatka - przyznałam, czując wykwitający szeroki uśmiech na moich ustach. - Oby tylko sama to zrozumiała - mruknęłam, obserwując jak po obrocie wpadła na grupę jakichś ludzi. Głośno się wtedy zaśmiała, a potem rzuciła się w kierunku Thymona, który od razu ją złapał i okręcił wokół własnej osi. Wtedy właśnie zrozumiałam, że od 7 lat nie widziałam jej aż tak szczęśliwej.
----
Dostałam dzisiaj ogromnej weny, więc rozdział dla was😄❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top