31. Rozdział

- Flavio, nie wiedziałam, że Alessandro tu będzie - wypowiadam zaskoczona, a jego obecność niebezpiecznie podnosi mi ciśnienie.

- Przepraszam, zapomniałem ci powiedzieć, bo ostatnio głównie przebywał w Palermo - wyjaśnia.

- Pójdę się z nim przywitać - rzucam i zdecydowanym krokiem zmierzam w jednym kierunku.

Nadszedł idealny czas, by przystąpić do działania, więc zamierzam wygarnąć mu wszystko. Może będzie to dla mnie destrukcyjne, ale już przez jakiś czas tak postępuję i nie myślę zmieniać zdania. Moje życie i tak zostało przywrócone do góry nogami, więc chyba czas jedynie odciąć się grubą kreską od poprzedniego. Złudzenie, że będzie jak kiedyś, już dawno mnie opuściło.

- Co ty tu robisz? - Od razu pytam wręcz bojowo Alessandro, nie zważając na jego towarzyszkę.

- Jestem w pracy. A poza tym też cię miło widzieć.

- Ciebie chyba widzę zbyt późno i przestań ze mnie kpić! - unoszę głos, a tajemnicza kobieta rozpływa się w powietrzu.

- Słuchaj, tylko się nie denerwuj - próbuje mnie uspokoić zniżając głos i nerwowo rozgląda się.

- Nie denerwuj się? - prycham rozbawiona. - Jestem ciekawa gdzie byliście jak mnie prawie zgwałcono? Czy ten gówniany sygnał ratunkowy nie był wystarczający? Perfidnie mnie oszukaliście i wykorzystaliście!

- Alicjo zaraz ci wszystko wytłumaczę tylko się uspokój. - Składa dłoń na moim ramieniu. - Mój przełożony stwierdził, że to za mało co nam przesłałaś i niestety jeszcze potrzebujemy tych kodów.

- Chyba oszalałeś jeśli myślisz, że znowu pójdę z wami na jakikolwiek układ - stanowczo dpowiadam, robiąc krok do tyłu i jednocześnie strącając jego rękę.

- Posłuchaj, ten człowiek ci zagraża bardziej niż myślisz. Potrafi świetnie manipulować i zawsze dąży po trupach do celu.

- Wiesz co ci powiem? Walcie się, bo właśnie ten człowiek uratował mnie i był przy mnie jak poturbowana dochodziłam do siebie. A wy? Gdzie byliście?

- Alu nie daj mu się omotać. Chyba nie wiesz w co chcesz się wpakować.

- To wy mnie wpakowaliście w to całe gówno spiskowe.

- Nie będziesz mogła dostać ochrony świadka.

- Świetnie, bo od was już żadnej ochrony nie potrzebuję. A teraz mam coś jeszcze do przekazania twojemu kumplowi. - Odwracam się ostentacyjnie, ale zanim robię krok, raptownie zostaję przytrzymana za ramię.

- Zastanów się zanim będzie za późno. - Nadal próbuje, ale już nie odpowiadam tylko ruszam przed siebie.

Podchodzę do Flavia i odciągam go od towarzystwa. Bez ostrzeżenia zaczynam pełen pożądania pocałunek. Mam dziką rozkosz wiedząc, że Alessandro to widzi i zapewne doniesie Łukaszowi.

- Kochanie, chyba nie tylko ja zwariowałem. Co to właśnie było? - Flavio przerywa, ledwie mamrocząc.

- Wiesz, ja też muszę pokazać tym wszystkim kobietom z kim tu jesteś.

- Hmm... czyżby ktoś tu był zazdrosny? - Unosi diabelsko jedną brew.

- Chodź - rzucam i wyciągam Flavia w tańczący tłum, zaczynając grę pozorów.

Właściwie, to wcale nie muszę udawać, bo szybko okazuje się, że Flavio jest doskonałym tancerzem. Rozkręcamy się na dobre, aż do tego stopnia, że wszyscy robią większy krąk i wiwatują nam. Zatracam się w tańcu i muzyce, dając się prowadzić. Nie spodziewałam się, że będę kiedyś czerpać tyle radości z tańca, chyba dlatego, że dotąd nie spotkałam odpowiedniego partnera.

- Piękna jesteś niesamowita! - woła, a ja w jego roześmianych oczach widzę coś jeszcze.

- Tylko dlatego, że ktoś mnie tak prowadzi - odpowiadam, próbując złapać oddech.

Orkiestra wygrywa coraz szybsze rytmy regionalne, ale Flavio widzi, że chyba mam już dość. Unosi moją dłoń i składa szarmancki pocałunek w podziękowaniu za taniec.

Wracając do stolika korzystam z sytuacji i próbuję dostrzec Alessandra, ale ślad po nim zaginął. Pozostaje mi jedynie nadzieja, że przekaże Łukaszowi wszystko co widział. Tylko tak mogę się odegrać. Choć Flavio pozostaje niczego nieświadomy, to z pewnością nie ma nic przeciwko, że w taki posób go przed chwilą wykorzystałam.

Moja rola wystawienia jego właśnie dobiegła końca i żeby nawet nikt nie próbował dalej mną manipulować do swoich celów. Ja już podjęłam decyzję. Jedyną słuszną, która może nie jest rozważna, ale pierwszy raz dopuszczam do głosu swoje serce. Ludzie idą różnymi drogami w poszukiwaniu miłości i szczęścia, ufam, że właśnie jestem na tej właściwej.

- Kochani, cudownie było na was patrzeć. Świetnie razem zgraliście się w tańcu. - Przerywa moje rozmyślania Pani Morietti, podjeżdżając do naszego stolika. - Alicjo muszę ci zdradzić małą tajemnicę... kiedyś w zamieszłych czasach byłam tancerką turniejową w tańcach latynoamerykańskich.

- Mama chce powiedzieć, że Flavio wyssał swój talent z mlekiem matki - wtrąca z przekąsem Angelo.

Spoglądam z zaciekawieniem w stronę Flavia, ale o dziwo nie dostrzegam irytacji. Tak naprawdę uśmiech nie schodzi mu z ust.

- Alicjo, chyba mój syn został podmieniony - rzuca w moją stronę ta przemiła kobieta.

- Halo - chrząka Flavio. - Ja tu jestem jakby ktoś nie zauważył.

No tak, przecież nie przystoi nabijać się z wielkiego pana mafiozy, ale i tak pokazał właśnie dystans do siebie. Chociaż roztacza aurę niedostępności, już potrafię odczytywać jego nastrój. Z każdą chwilą przestaję czuć się przy nim nieswojo i choć jest to niedopomyślenia, to całą sobą mam coraz większą ochotę poznawać tego człowieka.

Kolejne godziny mijają o dziwo w miłej atmosferze, bo choć to nie mój świat, mam wrażenie, że powoli do niego przenikam. Nie jestem w stanie zliczyć ilości osób którym zostałam przedstawiona, a z pewnością nawet nie próbuję przypomnieć sobie ich nazwisk. Tak naprawdę wiem, że całe to towarzystwo to istna mieszanka wybuchowa. Są tu chyba wszyscy od policjantów, polityków do przedsiębiorców i biznesmenów i tak dalej. Wszytko podszyte jest ciemnymi interesami, więc nawet nie pytam o nikogo. Interesuje mnie tylko jedna osoba.

Mam nadzieję, że dałam Alessandrowi dobitnie znać, żeby mnie nie wciągali więcej w swoje gierki. Nagle opanowuje mnie dziwny lęk i zawieszam się na moment.

- Coś się stało, kochanie? - pyta z troską w głosie Flavio, zapewne dostrzegając mój wisielczy humor.

- Przepraszam, zamyśliłam się - odpowiadam, upijając kolejny łyk wina.

Nagle moje ciało i umysł rozluźnia się, a ja czuję jak jestem prowadzona za rękę.

- Mam wrażenie, że wolałabyś trochę spokoju - mówi tajemniczo Flavio, otwierając przede mną drzwi do winnicy.

Wchodzimy innym wejściem niż poprzednio. Pokonujemy kilka pomieszczeń, które są idealnie wypełnione ułożonymi na specjalnych półkach butelkami z winem. Robi się coraz chłodniej i zapewne Flavio wyczuwa, kiedy oblatuje mnie gęsia skórka. To zaskakujące jak nasze ciało szybko potrafi reagować na bodźce. Tak jak w tej samej chwili pod naporem jego ciała, zostaję przyparta do zimnego muru. Spinam się, jednocześnie odczuwając dreszczyk emocji.

- Rozluźnij się piękna. Już nie mogłem doczekać się momentu, kiedy zostaniemy sam na sam - akcentuje powoli ostatnie słowa i bez pardonu wsuwa mi jedną rękę pod sukienkę. Powoli przejeżdża po udzie, żeby za chwilę chwycić mocniej i podciągnąć je na siebie.

Nagle czuję rozgrzane usta na szyi. Flavio całuje mnie, językiem pieszcząc skórę. Od razu zamykam oczy, ale trudno jest mi się przy nim opanować.

Tak bardzo brakowało mi naszego zbliżenia, bo o ile nasze pierwsze i ostatnie było w akcie desperacji, to kolejne przyrzekłam sobię, że będzie wtedy gdy już będę wszystkiego świadoma i pewna. Wiem, że sam nie przekroczy granicy. Czeka na moje pozwolenie i choć bardzo pragnę tego,  to jeszcze wolę poczekać.

Obdarowuje mnie pocałunkami, a kiedy dociera do moich ust, mam wrażenie, że w ułamku sekundy cały świat przestaje istnieć. Moje postanowienie dosłownie wisi na włosku.

- Długo na ciebie czekałem kochanie. - szepcze pomiędzy pocałunkami. - Zbyt długo - dodaje.

Jeszcze chwilę, jeszcze moment, a cienka linia zostanie niewidocznie zerwana. Z każdą sekundą moje ciało jest żądne tylko jednego. Dosłownie brakuje małego kroczku, aby wpaść w przepaść pożądania. Zatracić się tu i teraz.

Niespodziewane Flavio przerywa i spoglądając wymownie robi coś zupełnie zaskakującego. Kiedy mój wzrok podąża za jego ręką, dopiero dostrzegam na ścianie tuż obok mały, ukryty przycisk. Po jednym naciśnięciu kawałek ściany odjeżdża niemal jak tajemnicze wejście do Narni i ukazuje się przede mną tajne pomieszczenie.

- Czemu mnie tu przyprowadziłeś? - pytam spokojnie, zerkając w tamtą stronę.

- To dziwne, że pragnę być z tobą, móc patrzeć i słuchać tylko ciebie bez tych wszystkich ludzi wokół? To teraz czas pokazać ci moje najbardziej ulubione miejsce... - wyjaśnia, ale nic z tego narazie nie rozumiem.

- To jakaś twoja kryjówka?

- Można tak powiedzieć.

Moja ciekawość wygrywa, a kiedy robię kolejny krok, natychmiast staję jak wryta, bo w momencie zdaję sobie sprawę z tego, o czym mówił mi jeszcze kilka chwil temu mój kuzyn. Staram się nie pokazywać po sobie żadnych emocji, licząc, że Flavio jeszcze mi to wszystko wyjaśni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top