23. Rozdział
- Cii...nie bój się, to tylko ja - odzywa się mężczyzna za mną, a moje serce robi fikołka, kiedy dociera do mnie ten diabelsko pamiętny głos.
W dalszym ciągu męskie dłonie przetrzymują mnie w talii, ale gdy powolnie próbuję się odwrócić, uścisk słabnie, a nasze spojrzenia mogą wreszcie na siebie trafić.
- Czy teraz pozwolisz mi się wytłumaczyć? - pyta ze znajomym mi błyskiem w oku.
- Skoro już tu jesteś i w takich okolicznościach, to chyba nie mam wyjścia - odpowiadam bez emocji.
- Tak jakby. Chodź ze mną. Mamy mało czasu - oznajmia, prowadząc mnie do znajomego auta, zaparkowanego tuż obok naszego.
Dochodząc bliżej, widzę opartego o maskę Alessandra, jak żywo rozmawia z nieznanym mi mężczyzną. Obaj tak dyskutują, że nawet nie zwracają na nic uwagi.
Nawet nie wiem, kiedy znajdujemy się wewnątrz czarnej BMki, a na samą myśl wcześniejszego zdarzenia, ciarki przechodzą mi po plecach.
- Powiedz, że to nie ty spowodowałeś tamten wypadek - zaczynam.
- Inaczej byśmy teraz nie mogli rozmawiać. Zresztą, nie zaprzątaj sobie tym głowy. Mamy ważniejszą sprawę do omówienia - tłumaczy z powagą, pochylając się w moją stronę tak, że nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów.
- Ważniejszą nawet od tej rudowłosej piękności? - pytam z wyrzutem i zaraz wstrzymuję oddech, widząc zdziwienie pojawiające się na jego twarzy.
- Nie wiem o kim mówisz, ale teraz jestem tu dla ciebie i proszę, żebyś mnie wysłuchała, bo nie mamy zbyt wiele czasu. Po pierwsze, nie wiesz wszystkiego o mnie. Z tym się łączy moje zniknięcie po studiach. - Robi pauzę, nabierając głęboko powietrze w płuca. - Twój kuzyn i Robert. - Wskazuje palcem na mężczyznę, stojącego na zewnątrz. - Oraz ja, działamy w jednej organizacji, a dokładniej w policji. - Po czym podsuwa mi coś pod nos. Mój wzrok ląduje na czarnej ośmiornicy na tle flagi Polski. - Czy wiesz co to oznacza?
- Tylko tyle, że dotychczas byłam przez was zajebiście oszukiwana - oznajmiam z wyraźnym zdenerwowaniem.
- Posłuchaj mnie, prowadzimy dochodzenie w sprawie przestępczości
zorganizowanej na dużą skalę. Flavio Morietti jest na naszym celem od kilku lat. Alessandro wcielił się w jego struktury. Kiedy dowiedziałem się wtedy na moście, dlaczego Morietti pojawił się w Polsce, i że to ty jesteś jego celem, musiałem automatycznie usunąć się z twojego otoczenia.
- A co się teraz zmieniło?
- Teraz, to ty będziesz najbliżej jego i mój przełożony stwierdził, że najszybciej możesz nam pomóc oraz, że mam ci to przekazać. Uwierz, chcemy cię chronić, a jedynym sposobem będzie jeśli zgodzisz się na tajną współpracę z CBŚP.
- Zaraz, zaraz mam być dla was "kretem", tak to się mówi? - pytam zszokowana.
- Bardziej bym określił jako tajną agentką.
- Faktycznie, to dużo zmienia. Ale przecież tym samym wystawiacie mnie na pożarcie lwu, jeśli on cokolwiek będzie podejrzewał lub mnie przyłapie. Mam się podłożyć? - W tej samej chwili przed oczami staje mi złowieszczy tatuaż, którego tak doskonale zapamiętałam na tamtym ramieniu.
- Jeśli chcesz z tego wyjść cało, to uwierz mi, że naprawdę, to jest jedyny sposób. Ten człowiek jest cholernie niebezpieczny i potrafi zabijać z zimną krwią nawet... - urywa.
- Nawet... dokończ! - naciskam.
- Najbliższych.
- To w jaki sposób, do jasnej cholery wy chcecie mnie stamtąd uratować, jeśli coś będzie mi groziło?
- Naprawdę nie wiele już nam potrzeba. Wystarczy, że uzyskasz dostęp do danych osobowych, które muszą się znajdować najpewniej w jego gabinecie. Bardziej nam chodzi o zapiski i kody. Nie mogę ci więcej zdradzić szczegółów, bo im mniej wiesz, tym lepiej.
- Jak mam to zrobić? - pytam poddenerwowana.
- Proszę. - Kładzie mi coś na dłoni i dodaje: - To jest mikrokamera ukryta w spince do włosów. Jest zarazem sygnałem GPS. Jeśli tylko poczujesz się zagrożona, to trzema kliknięciami w czerwony kamień, dajesz nam sygnał S.O.S. My przerywamy całą akcję i wkraczamy, żeby ciebie uratować. Dlatego ważne jest, abyś jej nie ściągała. Jednym kliknięciem włączasz nagrywanie. Żadnych telefonów, żadnych smsów.
- Nie, ty sobie chyba kpisz ze mnie? - Głos zaczyna mi się łamać.
Tak bardzo chciałabym przerwać ten koszmar, a zapowiada się, że to dopiero początek.
- Przykro mi, że spotykamy się w takich okolicznościach. Zdecydowanie wolałbym być teraz z tobą gdzie indziej i robić coś innego. - Kończąc, zakłada mi za ucho jeden zabłąkany kosmyk włosów. - Po wszystkim chciałbym, abyś dała mi szansę.
- Jeśli w ogóle wyjdę z tego cało. - Spuszczam wzrok.
- Nie obawiaj się. Zadbam o to, żeby nawet włos ci nie spadł z głowy. - Delikatnie chwyta mój podbródek i unosi tak, żebym na niego spojrzała. - Hej, rozchmurz się. - Jego ton nieoczekiwanie łagodnieje, a oczy wyrażają troskę.
- Tak bardzo się boję, Łukasz.- mówię szczerze.
- Powiedzieć ci coś? - Ściska moją dłoń i kontynuuje: - Od zawsze imponowałaś mi swoją postawą. Twoja waleczność i chęć wygranej spowodowała, że zaszłaś tak wysoko.
- I spadłam na samo dno - dodaję z żalem.
- Nie, wiem, że i tym razem jesteś gotowa wygrać.
- Przecież, to całkiem co innego.
- Tutaj przede wszystkim liczy się twoje nastawienie.
- Tutaj chodzi o moje życie! - dobitnie zaznaczam, a przed oczami od razu pojawia mi się Marta, dla której muszę podjąć to całe ryzyko.
- Wiem, poradzisz sobie, a później dostaniesz status świadka incognito. Niesety czas nas goni, musicie już ruszać. - Kiedy zabieram dłoń z uścisku i chcę już wysiąść, słyszę za plecami: - Alicjo. - Odwracam się i w jednej sekundzie czuję ten znajomy smak na ustach. Tym razem jest to pełen emocji, zachłanny pocałunek.
Boże, tak bardzo za tym tęskniłam.
Poddaję mu się bez oporów, a on, łapiąc mnie za kark jeszcze mocniej przyciąga do siebie.
Naszą chwilę czułości brutalnie przerywa pukanie do szyby. Odskakuję i wychodzę pospiesznie z auta.
- Jestem Robert. - Przedstawia mi się mężczyzna na pewno starszy od naszej trójki. Po czym zbliża się na niebezpieczną odległość i dodaje niskim głosem: - Nemezis - twoje hasło do przesłania filmu. - Po czym wymija mnie i rzuca w stronę chłopaków: - Jeśli już wszystko uzgodnione, to zbieramy się.
- Wskakuj, Alicjo. - Odzywa się Alessandro, a ja spragniona widoku przystojnego blondyna, wodzę wzrokiem za jego oddalającą się sylwetką.
Ku mojemu zdziwieniu, utwierdzam się w przekonaniu, że uczucia w stosunku do Łukasza na nowo odżyły, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wszystko bym oddała za ponowny, choćby jego dotyk. Przy nim rozpadam się na miliony kawałków.
Przedłużam w pamięci każdy nas wspólny moment, przez cały czas patrząc na to co trzymam w dłoniach. Muszę ufać, że od tej pory ta niepozorna ozdoba jest jedyną przepustką w stronę wolności.
Nasza dalsza droga przebiegła bez żadnych zakłóceń. Skulona na tylnym siedzeniu, długo musiałam odsypiać te szokujące informacje. Potrzebowałam dłuższej chwili, żeby poukładać sobie to wszystko w głowie. Nabrać choć trochę dystansu i wpoić w swój umysł, że właśnie zaczyna się moja rola życia lub śmierci.
~~~~~~~
I wyjaśnił się sekret Łukasza...
Ktoś przypuszczał kim on może być? 🤔😎
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top