18. Spotkanie
Oczami Kamili
Rzuciłam kolejnym kamieniem o ścianę. Wolałabym piłkę, ale na pewno nie znajdę jej w tej jaskini.
- Moja wina... Tylko moja i nikogo więcej! - rzuciłam jak najmocniej zdołałam kamieniem w ścianę. Spowodowało to, że rozbiłam ścianę, ale jak mogłam to zrobić tak małym kamyczkiem?!
- Jak ty to zrobiłaś?! - spytał zszokowany Karol.
- Nie mam bladego pojęcia - odpowiedziałam.
- Gdzie oni są? - spytał Vertez. - Może powinniśmy ich poszukać?
- Zajebiście, zajebiście, zajebiście... - zaczęłam szeptać, chowając głowę między nogi.
- Co mówisz? - spytał Vertez.
- Nic kurwa! - wrzasnęłam, a po policzkach ciekły mi łzy. - Odwalcie się! - z powrotem schowałam głowę.
- Kamila... - poczułam rękę Kremci na moim ramieniu. - Będzie dobrze.
- A jeśli nie? A jeśli oni już nie żyją? Zabiłam kolejne osoby!
- Nikogo nie zabiłaś - Kremcia to nie pomaga mi ani trochę.
- Właśnie, że zabiłam! - krzyknęłam przez łzy.
- Wyluzuj kobieto - odezwała się Vannesa. - Wszystko jest okej. Choć na moje oko Star zostało nie wiele czasu.
Wstałam gwałtownie i szybko podbiegłam do Sally, którą niósł na rękach Rox.
- Cześć Sally - przywitałam się z przyjaciółką, która lekko się uśmiechnęła i podniosła rękę w geście przywitalnym.
- Ej! - zawołała Kina, która nagle przybiegła nie wiadomo skąd. - Tam jest koniec tunelu i reszta!
- A ty, kiedy gdzieś poszłaś?! - zapytał zszokowany Vertez.
- Kiedy się nie patrzyłeś.
Do końca tunelu udało nam się dostać bardzo szybko. Jednak był on położony wysoko a na dole była lawa oraz nieco dalej położny most ze stone'a, na którym stali nasi.
- Idę do nich - powiedział Dealereq i skoczył do lawy niczym skoczek do basenu.
- Zwariował?! Przecież to lawa! - krzyknęła Vannesa.
- Lawa lawą, a Karol to żywioł ognia, więc nic mu nie będzie. Nie martw się - powiedział Vertez.
Patrzyłam się na Sally, która ledwo co żyła. Czemu czuję się tak bardzo wina, za to, co się jej stało? Czemu?
- Kamila?
- Nie Kremcia - wyciągnęłam przed siebie rękę, która miała sugerować, że ma do mnie nie podchodzić. Jednak wtedy z ręki wystrzeliła wiązka fioletowego światła i stworzyła lewitujący fioletowy monitor. - Co do kurwy nędzy?!
Podeszłam do monitora, na którym były jakieś kwadraciki z obrazkami albo raczej przyciski. Kliknełam w ten z minecraftowym schodkiem, a następnie kliknełam przycisk "okej". Schodek pojawił się przede mną.
- Ekstra - wydusiłam z siebie. - Uwaga, bo będę budować schody! - zawołałam podbiegając na sam przód grupy.
Oczami Karola
Zaraz po zanurkowaniu w lawę wynurzyłem się z niej. Zerknąłem na stone'owy most. Stała na nim cała drużyna.
- Hej! - zawołałem.
- Karol! - krzyknęła Dusia. - Możesz nam pomóc?!
- W czym niby?! Nie widzę, żebyście mieli jakiś problem!
Wszyscy wskazali na Doknesa i dopiero wtedy zauważyłem w jego rękach dwa noże oraz czerwony strój zamiast niebiesko.
- Ej Doknes! - chłopak odwrócił wzrok w moim kierunku, a ja stanąłem na powierzchni lawy i wyczarowałem kulę ognia. - Orient!
Chłopak uchylił się przed pociskiem.
- Ktoś tu ma ochotę na zabawę, tak? Dobrze... - zaśmiał się przebiegle. - To się pobawimy.
Hubert rzucił swój nóż w lawę, a następnie wyłowił go z powrotem za pomocą lewitacji. Zaśmiał się i rzucił go we mnie. Uchyliłem się na tyle, że przedziurawiłem swój kapelusz, który i tak cały na głowę mi nie wchodził. Nóż natomiast trafił w ścianę.
- No wiesz co?! - zawołałem.
W tym momencie z dołu pojawiły się schody, z których jako pierwsza zaczęła schodzić Kremcia. Jednak w połowie przewróciła się i zjechała z nich prosto pod ostrza Doknesa. Albo raczej Darknessa!
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Polsat! Dobranoc życzę! :3
StarvingStar
Kulisy
Kamila: *wyciąga przed siebie rękę i strzela prądem elektrycznym w Kremcię*
Kremcia: Ała!
Kamila: O mój Boże! Przepraszam, przepraszam!
Darkness: *wyciąga z lawy nóż i bierze go do ręki*
Darkness: *wzrok przerażenia* Parzy! Parzy! Parzy!
Dealereq: *śmieje się* I'm died ze śmiechu!
Darkness: *z miną: -_-* Bardzo śmieszne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top