Dzień drugi
- Cześć! - Rosa z entuzjazmem przekroczyła próg pokoju Maćka, standardowo od razu odsłaniając rolety oraz otwierając okno.
Maciej obrzucił ją krytycznym spojrzeniem. Musiał przyznać, że ocenianie jej wymyślnych kreacji było zajęciem, które naprawdę go zajmowało i bawiło. Mimo że stroje dziewczyny wyglądały jak ukradzione z działu dziecięcego, był w nich jakiś urok. A może to ta energia i wrodzony optymizm Norweżki nadawały im niepowtarzalnego charakteru?
Tym razem założyła białą bluzkę z krótkim rękawem, posiadającą nadruk tęczy na samym środku, do tego różowe, brokatowe szorty i sandały z ozdobnymi pomponami. Ze swych długich włosów uplotła warkocz, luźno opadający na klatkę piersiową. Zauważył już, że nie nakładała makijażu, a nawet jeśli, to musiał on być bardzo delikatny, bo prawie niewidoczny. I bez niego wciąż roześmiana twarz tej młodej kobiety prezentowała się dobrze.
- Dzisiaj będę cię rozśmieszać! - oznajmiła nagle, wyrywając go z rozmyśleń. - To jak? Będziesz współpracował? - Popatrzyła na niego wyczekująco.
- Dobrze wiesz, że nie. - Uśmiechnął się, lecz ten uśmiech był tak sztuczny, że aż raził. - Twoje starania są daremne.
- Jestem uparta - wyznała, siadając obok niego na łóżku. - I ambitna, co sprawia, że nigdy się nie poddaję.
- Naiwna - podsumował oschle. - Nie będę się więcej powtarzał. Powiedziałem ci, że to wszystko jest bez sensu, a niedługo stąd znikniesz, więc mogłabyś sobie odpuścić, ale rób co chcesz.
- Przynajmniej nie zabraniasz mi działać, to dobrze wróży - odrzekła, wpatrując się w niego z dziwnym błyskiem w oczach. - Wiesz, kiedy kotu dokuczają zęby?
- Oświeć mnie - rzucił obojętnie.
- Kiedy psy go gryzą. - Wyszczerzyła się, tym zdaniem powodując jedynie zniesmaczony wyraz twarzy bruneta.
- Uważasz, że te tanie suchary w jakikolwiek sposób zmienią moje nastawienie do ciebie? - Uniósł brwi, spoglądając na nią z niedowierzaniem, bo nie sądził, że ktokolwiek mógłby wpaść na tak idiotyczny pomysł.
- Może chociaż poprawią ci humor. - Posłała mu ciepły uśmiech, nie zważając na jego nietęgą minę. - A wiesz, co robi singielka w domu?
- Użala się nad swoim życiem i karmi stado kotów - odburknął.
- Nie. - Pokręciła głową. - Przegląda single.
- Fascynujące. - Wywrócił oczami. - I bardzo inteligentne.
- A jak nazywają się prezenty od Patrycji? - Patrzyła na niego wyczekująco, lecz nie otrzymała żadnej odpowiedzi. - Odpadki! - Parsknęła śmiechem. - Wiesz, że od Pa...
- Ogarniam - przerwał jej, wzdychając ciężko, bo powoli zaczynało go to irytować.
- A lubisz piłkę nożną? - zapytała w pewnym momencie.
- Powiedzmy - mruknął. - Co to ma do rzeczy?
- To cię rozwali - zapewniła z podekscytowaniem. - Słuchaj. Co mówi piłkarz, gdy zostanie kucharzem?
- Cholera, straciłem taką kasę, idę się utopić w mące - rzucił ironicznie.
- Oj, nie - prychnęła z dezaprobatą. - Krzyczy wtedy spalony! - Roześmiała się szczerze, sprawiając, że wargi Kota rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu, lecz szybko zniwelował ten grymas, na powrót będąc poważnym.
- Czyżbyś była fanką futbolu? - Zadał to pytanie, byle tylko przestała sypać tymi słabymi żartami, choć musiał przyznać, iż w jakiś dziwny sposób poprawiały mu humor.
- Sporadycznie. - Wzruszyła ramionami. - Śledziłam występy Polaków na mistrzostwach świata. Trzeba przyznać, spisali się świetnie.
- Czyli wiesz, czym jest ten legendarny spalony? - spytał podchwytliwie, gdyż wiedział, że większość przedstawicielek płci pięknej ma z tym problem.
- Eee... - Odchrząknęła, spoglądając za okno, jakby kołyszące się na wietrze gałęzie drzew były na tyle interesujące, aby zająć jej uwagę na dłuższą chwilę. - Ładna dziś pogoda. Słońce świeci...
- Typowa kobieca wiedza odnośnie sportu. Wasze zainteresowanie kończy się tam, gdzie zaczynają się zasady - ocenił z wyczuwalną kpiną w głosie.
- Nie każdy musi interesować się sportem - zauważyła spokojnie, mimo że uwaga Macieja ją zabolała. - Ja na przykład uwielbiam historię, ale nie wymagam od nikogo, by znał ją na tyle dobrze, co ja. Ja nie wiem, czym jest spalony, przyznaję. Ale czy ty wiedziałeś, że Mieszko, pierwszy władca twojego ojczystego kraju, miał córkę? Nie uczą o niej na lekcjach historii, a była to niezwykła kobieta. Jestem pewna, że nie miałeś pojęcia o jej istnieniu.
Brunet zamilkł na moment. Musiał przyznać, że dziewczyna go zaskoczyła. Nie spodziewał się, że pod tą zewnętrzną warstwą, przedstawiającą infantylną i niedojrzałą osobę o nieco upierdliwym stylu bycia i przesadną potrzebą wyrażania siebie, kryje się ktoś, kto potrafi nie tylko opowiedzieć coś mądrego i interesującego, ale też sprawić, aby było mu głupio i nie wiedział, co powiedzieć. A tak właśnie było w tamtej chwili.
- Co mnie obchodzi jakaś córka Mieszka - burknął wreszcie, nie znajdując lepszej obrony od ataku, a następnie włożył do uszu słuchawki, włączając muzykę i tym samym dając Norweżce znać, że nie ma zamiaru dłużej z nią dyskutować.
Ona jedynie spuściła wzrok i wstała, cicho wycofując się z pokoju. Wiedziała, że tym razem więcej już nie osiągnie, a nie miała sił na kolejną bolesną wymianę zdań. Im więcej próbowała, tym gorzej to wychodziło. Miała poczucie, iż ponosi porażkę za porażką, coraz bardziej oddalając się od wyznaczonego celu. A Jakub jej zaufał, powierzył tak ważne zadanie, któremu musiała podołać za wszelką cenę. Jednakże, im dłużej przebywała z Maćkiem, tym wyraźniej dochodziła do niej świadomość, iż to wcale nie takie łatwe, na jakie wyglądało początkowo.
____________________
Witajcie!
Oto kolejny rozdział tego opowiadania, które miałam skończyć na wakacjach, ale nie wyszło i dokończę je zapewne do końca jesieni. W każdym razie rozdziały mam napisane na zapas, więc będą pojawiały się regularniej niż dotychczas. Zmieniłam także tytuły, teraz bardziej nawiązują do fabuły.
Jak zwykle czekam na wasze komentarze c;
Buziaki ;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top