Część Siódma
<<<>>>
Jestem w zamku całym z czerni nie wiem jak się tu znalazłam i co tu robię. Stoję przy ścianie. Nagle pojawia się czarna mgła, z której wychodzą Avengers. Ale nie wyglądają tak jak zawsze. Mają bladą cerę i czerwone oczy, podchodzą do mnie niczym zombie aż nie zacznie nas dzielić niecały metr. Stoją jak posągi.
-Ej co wam jest? - żadnej reakcji, nic -
W-wszystko dobrze? Natasha, Clint, Tony, Steve, Bruce halo? Mówię do was. - jakby mnie nie słyszeli stoją jak zahipnotyzowani... Zahipnotyzowani....No tak! To dlatego nie reagują na bodźce. - Kto wam to zrobił?
-Odpowiedź jest bardzo prosta. - słyszę ten ochydny głos. Głos Drakuli. Ale nie widzę go.
-To ty! Gdzie jesteś?! Dlaczego to zrobiłeś?! Co oni ci takiego zrobili?!
-Po prostu potrzebuję czegoś.
-Czego chcesz? - na moje pytanie zaśmiał się paskudnie
-Ciebie. A konkretnie twoich zdolności.
-Nigdy ich nie dostaniesz! Nigdy!
-Ach tak.... - i wtedy ujrzałam postać wyłaniającą się zza Nat to byłam... Ja!? Ja znaczy ta druga ja wybiła jej sztylet w serce. W moich oczach pojawiły się łzy, kiedy patrzyłam jak jej ciało opada na ziemię. Umarła. A potem Tony ze sztyletem w głowie, Steve z rozciętym brzuchem, Bruce z obciętą głową i Clint z przebitym sercem. Stałam i patrzyłam jak ta druga ja zabija Avengers, moich przyjaciół. Ostatnie ciało wylądowało na podłodze a ja opadłam na podłogę wyjąć rozpaczliwie. Oni... N-nie żyją... I to przeze mnie.... To moja wina...
-Było pójść ze mną kiedy jeszcze byłem taki miły - szepcze Drakula - Teraz.... Będziesz cierpieć... - podniosłam głowę i ujrzałam Lokiego. Chciałam podbiec, utonąć w jego ramionach...ale zobaczyłam siebie. Podpaliłam go. Patrzyłam jak Loki płonie w ogniu wytworzonym przeze mnie. Widziałam jak jego skóra się pali jak ubranie się topi. I tylko patrzyłam nie mogłam się ruszyć. Słyszałam jak krzyczy prosi o pomoc, prosi o pomoc mnie. Pyta dlaczego to zrobiłam. Płacze. Nic innego nie mogę zrobić. I dlatego płaczę jeszcze bardziej. Co ja zrobiłam!? To moja wina! A kiedy widzę jak uchodzi z niego życie.... NIEEEEEEEEEE!
-NIEEEEEEEE! To przeze mnie! To moja wina! Moja!
-Layla. Spokojnie. To był tylko sen. - spojrzałam w szmaragdowe oczy Lokiego."To był tylko sen." Jego słowa krążą w mojej głowie. Sen.... A raczej koszmar. Tak realistyczny. Tak piekielnie realistyczny! Łzy same zebrały mi się do oczu kiedy wróciłam do śmierci przyjaciół.
-Layla co ci się śniło? - spytał i mnie przytulił. Bez wahania odwzajemniłam gest.
-Nie chcę o tym mówić. - nagle do pokoju wparowali Avengers. Szybko odsunęłam się od Lokiego.
-Co się stało? - spytał przerażony Tony
-Słyszeliśmy krzyki i... - Nat przerwała widząc mnie całą we łzach.
-Layla czemu płaczesz? On coś ci zrobił? - spytał Iron Man już gotowy zabić Lokiego tak jak reszta drużyny. I to są dopiero przyjaciele.
-Nie. Miałam po prostu zły sen - wyjaśniam
-Co w nim było? Krzyczałaś jakbyś płonęła żywcem! - Tony tylko nie mów o tym... i znowu ten obraz, Loki cały w płomieniach. Łzy znów zaczęły wypływać z moich oczu
-Powiedziałem coś nie tak? - pyta Tony
-Zostawcie mnie samą...
-Layla może lepiej zostaniemy? Martwimy się o ciebie - sugeruje Nat
-Nie. Chcę zostać sama
-Jesteś pewna? - dopytuje Steve
-Tak idźcie już - po chwili wszyscy wyszli, a ja zostałam sama. Poszłam do łazienki wziąść prysznic to zawsze pomaga mi się uspokoić.
Przez resztę nocy nie mogłam zasnąć myślałam o tym cholernym koszmarze. Intuicja podpowiadała mi, że to nie był zwykły sen tylko wizja tego co się stanie, gdy nie dołączę do Drakuli. Zawsze moja intuicja miała rację i to mnie właśnie przerażało. Ale czy to w ogóle możliwe? Przecież gdyby to była wizja to ktoś musiał ją stworzyć, a ja nie mam takich zdolności tylko.. Drakula. Ale gdyby tak było to by oznaczało że Drakula tu był, a on nie ma pojęcia gdzie jestem. Ale czy na pewno? Może on wie? Może wiedział przez cały czas? Gdy Natasha mówiła te wszystkie oskarżenia na mój temat... To nie było w jej stylu. A może to Drakula ją kontrolował? Nie, wyczułabym jego obecność. Chyba że potrafi się maskować. Nie to jest niemożliwe! Mam paranoję przez ten sen! Tak! To tylko moja paranoja! Nagle słyszę pukanie do drzwi.
-Layla? Pewnie jesteś głodna choć na śniadanie - to Steve. Ale śniadanie? O tej porze? Przecież jest jeszcze noc. Zerknęłam na zegarek... 8:45. Super. Nie wiedziałam że cała noc tak rozmyślalam
-Zaraz przyjdę! - mówię do Mrożonki i idę się ogarnąć. Zrobiłam poranną toaletę, ubrałam białą koszule z ćwiekami, czarne legginsy, czarne trampki, rozczesałam włosy i pomalowałam usta czerwoną szminką. Spojrzałam w lustro. Pomimo wielkich starań nie udało mi się zakryć niepokoju i strachu który towarzyszył mi przez całą noc. Westchnąłam. Trudno i tak muszę coś zjeść. Namalowałam na twarzy sztuczny uśmiech mówiący :Wszystko jest świetnie! a wcale tak nie było. Wyszłam z pokoju i od razu poszłam do jadalni modląc się by nikt nie zauważył, że uśmiech jest nieszczery. W jadalni wszyscy już czekali przy stole witając mnie uśmiechami. Uff. Czyli nikt nie zauważył. Usiadłam z uśmiechem, który coraz trudniej było utrzymać obok Lokiego, który... Wysłał mi zaniepokojone spojrzenie. No tak! To bóg kłamstw! Jego nie da się nabrać na sztuczny uśmiech! Nawet na niego nie zerknęłam tylko wzięłam się za jedzenie. Ok. Zrozumiał że nie chce teraz gadać ale jestem pewna, że po posiłku od razu będzie chciał dowiedzieć się o co chodzi. O co chodzi? W sumie sama nie wiem. W końcu to był zwykły koszmar. Skoro tak, to dlaczego jak tylko spojrzę, na któregoś z Avengers to widzę jak ich zabijam?
Po zjedzonym posiłku jak najszybciej poszłam do pokoju, wiedziałam że Loki nie odpuści. Będzie chciał się dowiedzieć co mi jest. A ja nie mogłam. Za każdym razem gdy na niego patrzyłam widziałam jego śmierć. Nie mogłam na to patrzeć. Jak go zabijam, jak się pali żywcem przeze mnie. I znowu. Słone łzy popłynęły z moich oczu gęstym strumieniem. Ten obraz. Ten przeklęty obraz. Zaczęłam cicho łkać. Dlaczego nie mogę się tego pozbyć? Mam paranoję. To tylko sen. Na pewno. Drakula nie wie gdzie jestem. Nie mógł stworzyć żadnej wizji. To by było niemożliwe. Sen. To był zwykły sen wbij to sobie w końcu do głowy! Muszę się uspokoić. Żyje już tyle lat, a nie mogę sobie poradzić ze zwykłym koszmarem! Koniec z tym! Koniec! Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju. O nie tylko nie on.... Nie teraz...
。。。。 Oczami Lokiego 。。。。
Coś z nią jest nie tak. Coś ze mną jest nie tak. Od kiedy przejmuje się innymi? Opanuj się kretynie. Ona cię nie obchodzi. Skoro tak to czemu ją pocieszyłem kiedy płakała? Uspokój się. Będziesz królem wszystkich 9 światów, myślisz tylko o sobie, nie obchodzi cię co z nią się dzieje ani z kimkolwiek innym. Nie wytrzymam. Idę do niej. Wyszłem z pokoju i skierowałem się do komnaty Wampirzycy. Nie powinienem tam iść. Nie powinienem się nią przejmować. Doskonale to wiem, a mimo to idę sprawdzić co jej jest. Ale ze mnie idiota. Weszłem do środka. Zobaczyłem Layle. Miała łzy w oczach
-Płakałaś- bardziej stwierdziłem niż spytałem
-Tak. Po co tu przyszłeś? - unika mojego wzroku, szybko zmienia temat. Coś musiało się stać
-Dowiedzieć się, co ci jest - odpowiadam bez uczuć
-Nic mi nie jest. Wszystko jest w porządku - kiedy ona się w końcu nauczy, że tak łatwo nie da się mnie okłamać?
-Dobrze, a teraz powiedz prawdę
-Nie wiem o co ci chodzi. Nic mi nie jest
-Znowu kłamiesz
-Loki, wyjdź
-Czemu tak nie chcesz nikomu powiedzieć prawdy? Co się stało że postanowiłaś kłamać? - nie pamiętam kiedy ostatnio mówiłem do niej tak chłodno
-Loki proszę wyjdź
-Czego się boisz?
-Nie boję się...
-Skoro tak to czemu nie powiesz prawdy?
-Loki wynocha! Nie chce rozmawiać! Skoro tak jest to mam jakiś powód! Nie powinno cię to obchodzić! Nie wiem po coś tu w ogóle przylazł!
-Dobrze, ale jeśli znowu będę słyszał twoje krzyki nawet nie kiwne palcem - ostrzegam
-I bardzo dobrze! W końcu nie będziesz wtykać noc w nie swoje sprawy! A teraz wynocha! - wyszłem. Przychodząc tu zapomniałem o jednej najważniejszej rzeczy. Ona jest tylko i wyłącznie głupią Midgardką. Że też przez chwilę myślałem , że mi na niej zależy. ŻAŁOSNE.
Wyszedł... Co ja zrobiłam? Przyszedł tu tylko po to by się dowiedzieć co się ze mną dzieje. A ja..... Co ja zrobiłam? Zaczęłam płakać. Jestem potworem....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top