Część Czwarta
Już nic się nie odzywam i pozwalam bożkom wejść do windy...No bo co miałam powiedzieć? Skoro Loki jest odpowiedzialny za zniszczenie połowy Nowego Jorku to powinien siedzieć w więzieniu, tak? Skoro tak to czemu ja nie chcę żeby tam był? Czasami sama siebie zaskakuje. No ale jest jedynym człowiekiem, znaczy bogiem który na wieść że jest wampirem się nie przestraszył. Chciałabym go lepiej poznać, ale jak? Avengers na stówę nie pozwolą mi się z nim spotkać. A może pójdę do niego w nocy? Kiedy inni będą spoć. Ale skoro jest "mordercom" to w jego celi na pewno będą kamery i podsłuch. Może uda mi się je wyłączyć? To nie może być trudne. Postanowione. Dzisiaj w nocy do niego pójdę, a jutro spróbuję namówić bohaterów na wypuszczenie go. Chce żeby mógł chodzić po wieży. Ech...Robię tyle zachodu dla faceta, którego nawet nie znam. Quil ma rację, jestem doszczętnie pokręcona. Resztę dnia spędziłam w pokoju czytając książkę i dopracowując mój zwariowany plan.
Wybiła 21:00 co znaczy, że czas zacząć działać. Sama nie wiem czemu to robię ale nie mogę się powstrzymać. Zawahałam się. A jeśli to mój instynkt krwiopijcy? Jeśli tak naprawdę nie chcę go poznać tylko spróbować jego krwi? Nieee. To głupie. Jeśli to prawdo to równie dobrze mogę wyssać krew Thora. Poza tym już dawno skończyłam z wysysaniem krwi człowieka. To nie możliwe. O nie. A co jeśli zamieniam się w Drakulę! W potwora żądnego krwi?! Nie. Uspokój się. Pomyśl. Usiadłam przed drzwiami na podłodze. Przypomniałam sobie Lokiego: Wysoki, lekko umięśniony, o bladej cerze, kruczo czarnych włosach, pięknych szmaragdowych oczach i ślicznym uśmiechu. Uśmiechnęłam się i prze-teleportowałam do sali, w której jest pokazany obraz z kamer. Chcę go poznać. Byłam już w środku. Spojrzałam na monitor i zobaczyłam szklaną klatkę a w środku śpiącego bożka. Zaczęłam szukać odpowiedniego przycisku. Trochę za dużo tych przycisków. Kiedy już chciałam naciskać wszystkie po kolei zauważyłam książkę. Przyjrzałam się okładce. Ha! Ciekawe co za bęcwał zostawił tu instrukcję. No nic. Otworzyłam i od razu znalazłam to co chciałam. Przycisnęłam niebieski guzik, a kamery razem z podsłuchem się wyłączyły. Odłożyłam instrukcję na miejsce i prze-teleportowałam się do pomieszczenia z celą Lokiego. Spał. Budzić go czy nie?
-Em...Loki? -szepnęłam. Nic, żadnej reakcji. Mam pomysł! Prze-teleportowałam się do środka celi i podeszłam do psotnika.
-Loki? -próbuję go wybudzi, złączyłam usta w wąską kreskę i do niego podeszłam
-Loki? -powtórzyłam i...zaczął się budzić! Jest! Udało się! Tylko co ja mu powiem? Ech nie przemyślałam tego. Otworzył oczy i wstał, popatrzył na mnie zszokowany.
-Proszę nie krzycz -mówię na jednym wdechu wystawiając ręce w geście obronnym
-Nie mam zamiaru -uff...Całe szczęście
-Co ty tu robisz? -pyta o kurczę. Jak to powiedzieć?
-Ja...Chciałam cię bliżej poznać -mówię niepewnie, a on patrzy na mnie zszokowany
-Czemu? -no właśnie czemu? Sama nie wiem.
-Jesteś jedną z niewielu osób które się mnie nie przestraszyły kiedy dowiedziały się że jestem wampirem -bo jesteś jedyną taką osobą. Zapadła cisza. Czy niezręczna? Zdecydowanie tak. W końcu przerwał ją Loki
-Siadaj -zrobił mi miejsce na pryszy. Oboje usiedliśmy iiiiiiii...Co teraz? Mam się odezwać? A może zostać cicho?
-Zakradłaś się tutaj tylko po to żeby mnie poznać? -upewnia się
-Tak i wiem jestem dziwna -odpowiadam
-Nie jesteś dziwna
-To jaka? -pytam kpiąco
-Wyjątkowa, odważna, piękna -to ostatnie wyszeptał ale ja i tak to usłyszałam i od razu się zarumieniłam.Odchrząknęłam.
-To...Hmm...Co lubisz robić? -w końcu chciałam go poznać. Nie?
-Planować krwawą zemstę, zabijać, torturować, spiskować -nie wiem czemu, ale zaczęłam się śmiać, nie wiem co w tym śmiesznego. Loki też się zdziwił, ale po chwili również się śmiał. Ta mój śmiech jest zaraźliwy i to bardzo. Po chwili powiedziałam
-Dobra, a lubisz robić coś w miarę normalnego? -pytam
-Hmm -udawał zamyślonego -Lubię czytać książki jeśli są ciekawe i robić psikusy
-Bożek psot?
-We własnej osobie
-No to już mamy coś wspólnego. Oboje lubimy czytać i robić psikusy -stwierdzam szczęśliwa
-Naprawdę?
-Tak. Dzisiaj na przykład zrobiłam chyba najlepszy żart Avengersom pod słońcem-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie
-Opowiedz -prosi
-Podczas robienia naleśników...-i tak zaczęłam mu opowiadać o swoim arcydziele. Loki słuchał mnie uważnie i śmiał się razem ze mną, tak szczerze. Jakoś nie chcę mi się wierzyć, że on jest mordercom. -.....po chwili wszyscy pękaliśmy ze śmiechu -kończę swoją historię -No dobra teraz ty
-Co ja? -pyta, a ja się uśmiecham
-Opowiadaj jakiś swój psikus -zachęcam
-Hmm...Kiedyś zanim jeszcze dowiedziałem się prawdy o swoim pochodzeniu robiłem bez przerwy kawały Thorowi i jego przyjaciołom. Raz ogoliłem Thorowi czubek głowy -otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam się śmiać a razem ze mną bożek -Jakbyś widziała jego minę to padłabyś ze śmiechu -dodaję
-Miesiąc temu pomalowałam zbroję Iron Mana na różowo i napisałam na niej "Oto twoje wdzianko księżniczko. Mam nadzieję, że się podoba". Przez tydzień nie mógł zmyć napisu...-i tak oto minęła nam cała noc. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam...
Chciałam się przekręcić na drugi bok, ale coś mi w tym przeszkodziło, to była...Ręka? Otworzyłam sennie oczy i o mało co nie dostałam zawału. Pierwsze co zobaczyłam to silne ręce na mojej talii. O nie, nie, nie, nie. To tylko sen. To nie może być prawda. Podniosłam głowę, a jednak to prawda. Zasnęłam w celi Lokiego. Super Avengers jak się tylko dowiedzą to po mnie. Chciałam wstać zapominając o rękach bożka niepozwalających mi się ruszyć. Spojrzałam na niego, wyglądał tak słodko kiedy spał, a jego szyja...Nie. Nawet nie próbuj o tym myśleć wystarczy że masz przechlapane u Avengers.
-Loki. Obudź się -szepcze mu do ucha, a on mruknął coś niezrozumiale i po chwili otworzył leniwie te piękne oczy. Ziewa
-O co chodzi? -pyta zaspany
-Wiesz...Chciałabym wstać -oznajmiam, a on już wybudzony patrzy na mnie i błyskawicznie bierze ręce z mojej talii, a ja wstaję
-Loki ja będę musiała już iść bo za chwilę Avengers zobaczą, że mnie nie ma...
-Za późno -słyszę głos Starka ze strony windy. Zamurowało mnie. Przełknęłam ślinę i powoli odwróciłam. Zobaczyłam całą drużynę bohaterów stojących przed windą i patrzących na mnie złowrogo. Ja to mam farta. Ta na sarkazm mi się zebrało.Uśmiechnęłam się do nich niewinnie .
-Nawet nie myśl że ujdzie ci to na sucho -ostrzega Steve. Dobrze o tym wiem, ale taki nawyk, zawsze uśmiecham się gdy zrobię cokolwiek co może kogoś zezłościć
-Wychodź z tond, idziemy bo jeszcze zadzwonię do Furego -serio Tony? Będziesz mnie straszył osobą której się nawet nie obawiam.
-To dzwoń -mówię bez zastanowienia
-A on sprowadzi twojego pieska i tego faceta do podpalania -uuuu...Trafił z czuły punkt. Doskonale wiem że ma na myśli Quila i Marka. Westchnęłam.
-Dobra. -mówię i odwracam się do Lokiego
-Dzięki za mile spędzony czas Loki. Do zobaczenia. -żegnam się, a bożek posyła mi pokrzepiający uśmiech
-Do zobaczenia -odpowiada, macham mu jeszcze i teleportuje się do windy w której są już bohaterowie. Czeka mnie nie zbyt przyjemna rozmowa. W windzie nikt się nie odzywał. To nie wróży dobrze...
Jesteśmy już w salonie, Kapitan kazał mi usiąść na kanapie i tak zrobiłam, nie chcę jeszcze bardziej im podpaść. Zapadła niezręczna cisza. Niech ktoś w końcu się odezwie bo zaraz zwariują. A nie, już zwariowałam odwiedzając Lokiego, ale niczego nie żałuje
-Co tam z nim robiłaś? -przerywa ciszę Tony
-Rozmawiałam -odpowiadam spokojnie
-Jak to "rozmawiałaś"? To morderca i psychopata -mówi miliarder
-Nie zapominaj że to mój brat -mówi Thor
-Zabił 80 milionów osób -mówi Nat
-Adoptowany co nie zmienia faktu żebyś go nie obrażał Tony
-Właśnie -potwierdzam, a wszyscy patrzą na mnie zdziwieni
-No co? Poznałam go i muszę przyznać że nawet polubiłam -Na moje słowa wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę poza Thorem, który uśmiecha się szczęśliwy.
-Co ty wygadujesz? -wypala Tony nie dowierzając
-Prawdę -odpowiadam
-Layla dzięki dobie Loki może znów stać się moim bratem -oświadcza uradowany Thor
-Co?! -mówimy wszyscy jednocześnie (oczywiście oprócz Thora xd)
-Przesiedziałaś z nim całą noc i nic ci się nie stało -mówi gromowładny
-W sumie Thor ma rację -mówi Clint
-Zaraz czy wy chcecie żeby Loki mieszkał sobie z nami jakby nigdy nic? -pyta Tony
-Tak -odpowiadam
-No jasne. Świetny, piękny, wręcz cudowny pomysł! -mówi sarkastycznie Iron Man
-Głosujmy -proponuje łucznik, wszyscy zgadzają się kiwnięciami głowy na jego propozycję
-Kto zgadza się na to aby Loki z nami mieszkał i mógł chodzić po wieży pod czujnym okiem Layli ? -pyta Steve. Rękę podnoszą ja, Thor, Kapitan, Bruce, Nat. Clint się waha.
-Obiecuję że nie będzie ci wchodził w drogę Clint -mówię do łucznika
-Ach...Niech stracę -mamrocze Barton i podnosi rękę. Wszyscy patrzą na miliardera.
-Oj no weź Tony -mówię błagalnie
-I tak głos Starka nic nie zmieni. -oznajmia Romanoff więc ja daje sobie spokój.
-Na co czekasz? Leć do swojego romeo. -mówi Nat na co ja się rumienię, a reszta śmieje. Po chwili jestem już w windzie zjeżdżającą na piętro minusowe, a dokładnie do celi Lokiego...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top