Rozdział 8 Na srebrnym ekranie
May:
Byłam córeczką mamusi. Nikt nie miał co do tego wątpliwości. Uwielbiałam spędzać z nią czas, chodzić na długie spacery po Bridgetown, wzorować się na niej...
Tata rzecz jasna odezwał się po moich urodzinach, przepraszając mnie i obiecując, że coś takiego się już nigdy nie wydarzy. Chciałam mu wierzyć, jednak prawda była taka, że coraz bardziej się od nas izolował.
Byłam mała, byłam naprawdę mała, ale czułam się naprawdę, jakbym rozumiała, o co chodzi. Tylko mój umysł nie potrafił skleić tego w jedną, logiczną całość. Wiedziałam, co się dzieje, ale nie potrafiłam jednoznacznie powiedzieć, co było tego przyczyną. Mama nie odpowiadała na wszystkie moje pytania, jednak robiła to tak, jakbym była jakaś ułomna i nie potrafiła zrozumieć zdań wielokrotnie złożonych.
Dobrze wiedziałam, że różniłam się nieco od moich rówieśników. Mama często puszczała mi bajki dla dzieci. Myślałam, że to są jakieś żarty. Gadająca różowa krowa czekająca pięć sekund, aż powiesz, czym można przeciąć kartkę papieru. I ten denerwujący śmiech, kiedy ktoś powie nieśmieszny żart.
Chociaż nie chciałam nigdy być dorosła, czułam, że biegnę ku temu szybciej niż ktokolwiek inny. Wszyscy dziwili się moją mądrością, kiedy chodziłyśmy po sklepie i kupowałyśmy nowe produkty. Już jako sześciolatka wykonywałam proste działania matematyczne, a niektórzy w moim wieku mieli problem z rozpoznaniem liter.
– Mamo, kim ja jestem? – zapytałam ją jednej nocy, kiedy oglądałyśmy razem film na ekranie telewizora.
Siedziałyśmy w moim pokoju, na łóżku. Wszystko było urządzone w różowych barwach. Lubiłam ten kolor, był taki radosny i idealnie odwzorowywał mój dobry humor niemal każdego dnia.
Mama ściszyła nieco telewizor i zagryzła nerwowo usta.
– Wiedziałam, że kiedyś zadasz to pytanie, ale nie sądziłam, że aż tak szybko – przyznała, lekko uśmiechając się. – Moja córka tak szybko rośnie... Za szybko.
– Co chcesz przez to powiedzieć? – Odgarnęłam niesforne kosmyki z oczu, aby lepiej ją widzieć. Widziałam to zakłopotanie w jej oczach. – Dobrze wiem, że jestem inna niż wszyscy, jednak nie potrafię sobie do końca wyjaśnić, kim tak naprawdę jestem.
Mama milczała, próbując znaleźć odpowiednie słowa. Wiedziałam, że moja wypowiedź brzmiała dojrzale, jednak mój dziecięcy głos zupełnie nie pasował. Tym bardziej zastanawiałam się, czemu aż tak bardzo różnię się od innych.
– Mamo, wiem, że wiesz o mnie więcej, niż ja. Jestem przecież tylko dzieckiem.
– Nie jesteś zwyczajnym dzieckiem, May – wyszeptała, patrząc mi w oczy. – Nie przygotowałam się na tą rozmowę, myślałam, że odbędziemy ją znacznie później.
– Czyli jest o czym rozmawiać? – Usiadłam na łóżku po turecku, ciągle bacznie obserwując moją rodzicielkę. – Mamo, proszę, powiedz mi, nie mogę przestać o tym myśleć. Ciągle odkrywam w sobie coś nowego, ale nie potrafię stwierdzić, co to jest i dlaczego się pojawia. Mam wrażenie, jakbym miała rozdwojenie jaźni. Zwykłe dziecko i jakiś... No właśnie, kto.
– To DNA rozwija się tak szybko... – Mama powtarzała, to jak mantrę, a ja czułam się coraz bardziej zagubiona.
– Jakie DNA?
– May, trudno mi o tym mówić. Na pewno zauważyłaś, że w tym mieście prócz ludzi znajdują się jeszcze inni...
Pomyślałam chwilkę, marszcząc brwi. Panowała cisza, nawet nie słyszałam oddechu mamy.
– Oni są inni, ale nie pozwalasz mi z nimi rozmawiać.
– Tak bardzo chciałam cię chronić przez tym światem. Chciałam, żebyś miała normalne dzieciństwo. – W jej oczach zabłysły łzy, jednak żadna nie spłynęła po policzku. – Kochanie, twoja blada skóra i czerwone oczka sprawiają, że jesteś wyjątkowa, ale nie tylko. Jesteś kimś więcej niż ja. Jesteś pół wampirem, pół człowiekiem.
W tamtym momencie naprawdę poczułam się, jak dziecko, którym przecież byłam. Jakbym słuchała bajki o istotach nadprzyrodzonych. Wiedziałam, że oni istnieją, przecież nie dało się przejść obok nich obojętnie na ulicach, ale jakoś nie zaprzątałam sobie nimi głowy. Poza tym mama widocznie dbała, żebym nigdy nie usłyszała o nich żadnego słowa. Oglądałam telewizję tylko pod jej nadzorem. Kontrolowała wszystko. Do tamtego dnia, naprawdę czułam się jak zwykłe dziecko, poza moim niecodziennym wyglądem i... Tymi umiejętnościami, których inne dzieci nie miały.
– Co to znaczy, mamo? – zapytałam, skołowana. Nie wiedziałam, co o tym sądzić, czułam się naprawdę zagubiona. O wampirach wiedziałam tyle, co nic.
– Dlatego chciałam porozmawiać z tobą o tym później. Jeszcze wielu rzeczy nie rozumiesz, nie jesteś gotowa, aby poznać całą prawdę. – Mama plątała się w słowach, a na jej i tak czerwonej twarzy pojawiły się dodatkowe rumieńce.
– Czyli jestem wampirem? To znaczy pół wampirem i pół człowiekiem... – powtórzyłam, jakby to było w innym języku. Nie rozumiałam słów, które wypowiadałam. – To dlatego jestem mądrzejsza niż inne dzieci?
– Wampiry mają to do siebie, że szybko się uczą. Widać, to już weszło ci w nawyk. Od kiedy się urodziłaś, moja kruszynko, twoje DNA było skrzyżowane.
– Moje co?
– Wszystko, co w tobie jest. Gdy się rodziłaś, byłaś prawie jak człowiek. Teraz, z wiekiem, ta druga część zaczyna wprowadzać w ciebie zmiany.
Spojrzałam na siebie z obrzydzeniem. Coś we mnie pływa? Tego nie rozumiałam. I to sprawia, że jestem inna? Że jestem tym wampirem?
– Czy to oznacza, że jestem gorsza? – wystraszyłam się, dalej patrząc na siebie z jakąś odrazą.
– W żadnym wypadku! – Mama chwyciła mnie za ramiona i po chwili mocno do siebie przytuliła. – To sprawia, że jesteś wyjątkowa! Nie ma drugiej osoby, takiej jak ty. Jesteś wspaniałą dziewczynką i wkrótce będziesz niesamowitą kobietą. Wybacz, że musiałaś dowiedzieć się tego teraz... Czuję, że nie byłaś gotowa na te informacje. Obiecuję, że wyjaśnię ci wszystko. Co tylko będziesz wiedzieć.
Pokiwałam głową i wtuliłam się w mamę mocniej. Czułam, że jest cieplejsza ode mnie. Czy to też dlatego, że ona była człowiekiem, a ja nie do końca?
– Mamo...? A skoro jestem tak podobna do taty, to oznacza, że on też był tym wampirem?
Mama po chwili pokiwała głową, a jej ciało po raz pierwszy zadrgało.
– To dlatego nie ma go teraz z nami? Bo jest wampirem? Ja też będę musiała odejść? – Nie chciałam odchodzić od mamy, bo łzy i mi zaczęły napływać do oczu. Wszystko zaczynałam rozumieć, jednak miałam nadzieję, że myślałam źle.
– Nie, kochanie, nie możesz tak myśleć. Tata ma...
– Mamo, nie mów mi o problemach w pracy. Dobrze wiem, że nie o to chodzi. – odrzekłam smutno. – Mogę być wampirem, człowiekiem czy kimkolwiek, jednak to po prostu widać. Tu nie chodzi o pracę.
Mama westchnęła i odsunęła się ode mnie. Przetarłyśmy obie łzy i odetchnęłyśmy głęboko.
– Masz rację. Jednak nie chodzi też o to, że jest wampirem. To zupełnie inna historia, ale na to przyjdzie czas. Myślę, że na dzisiaj to wystarczająco dużo informacji. Połóż się spać, kochanie, dokończymy film jutro. – Pocałowała mnie w czubek głowy.
– Mogę go dokończyć, proszę? Obiecuję, że nie pójdę wcześnie spać.
Mama uśmiechnęła się i kiwnęła potwierdzająco głową. Wstała z łóżka i skierowała się w kierunku drzwi. Spojrzała na mnie raz jeszcze i nie chciała odejść. Widziałam, że chciała coś powiedzieć, jednak w końcu nie wypowiedziała ani słowa.
Zanim wróciłam do oglądania telewizji, podeszłam do lustra stojącego w rogu pokoju. Stanęłam przed nim i bacznie się sobie przyjrzałam.
To tak właśnie wygląda pół człowiek, pół wampir. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nie wiedziałam, czy płakać, czy się radować. Bycie tym wampirem sprawiało, że w wielu aspektach byłam lepsza niż inni, ale coś mi nie pasowało. Nie wszystko mogło być takie idealne. Mama nie bałaby się wyjawić mi prawdy, gdyby wszystko było takie perfekcyjne.
Podeszłam do telewizora i włączyłam kanał informacyjny. Mama nie pozwalała mi oglądać wiadomości, ponieważ twierdziła, że mogłyby narzucać mi jakieś prawdy, a ona uważała, że to ja sama powinnam stwierdzić, co sądzę o otaczającym mnie świecie.
Ustawiłam głośność tak, abym słyszała cokolwiek, ale żeby była niska. Nie chciałam, żeby mama wiedziała, że oglądam to, czego nie powinnam.
Kobieta na srebrnym ekranie miała ubraną elegancką koszulę, a jej fryzura i makijaż nadawały jej powagi i sprawiały, że dobrze prezentowała się w telewizji.
– Właśnie dzisiaj miało miejsce największe spotkanie wampirów w Bridgetown. – Jej głos dobił się echem w mojej głowie. Natrafiłam na idealny moment. Zbliżyłam się do telewizora, mając wrażenie, jakbym znajdowałam się w tamtym miejscu. – Dusze towarzystwa miasta otworzyły przyjęcie nawet na ludzi i inne istoty nadnaturalne. Pojawili się tam niemal wszyscy, była to niesamowicie ekskluzywna impreza, więc nawet gwiazdy starały się o wejściówki. Wszyscy chociaż przez chwilę chcieli poczuć się jak wampiry. Jak istoty pożądana przez ludzkość.
Pożądani? Byłam pożądana? Ale z jakiej racji? Z powodu moich czerwonych oczu? Albo z tego, że bardzo łatwo przyswajałam wiedzę?
– A pan, dlaczego pojawił się imprezie dla wampirów? – Dziennikarka wystawiła mikrofon w kierunku jakiegoś mężczyzny.
Ten zastanowił się chwilkę, po czym odparł:
– Jak większość ludzi. Chcę zostać jednym z nich. Chcę być wiecznie piękny i nieśmiertelny.
– To faktycznie marzenie wielu. – Kobieta przyznała mu rację. – Nie boi się pan żądzy krwi po przemianie?
– Czego tu się bać? To nie średniowiecze, gdzie wampiry żerowały na niewinnych. Będąc wampirem, zapewnię sobie taki byt, o jakim my, śmiertelnicy, mogą tylko pomarzyć.
Przełknęłam ślinę i wyłączyłam pospiesznie telewizor. Poczułam, że moje małe ręce zaczynają drżeć. Żądza krwi? Dlaczego? Co to oznacza? I dlaczego wampiry są aż tak popularne wśród ludzi? Wieczne piękno? Nieśmiertelność? Nic z tego nie rozumiałam.
Podeszłam do komputera w pokoju i wpisałam w wyszukiwarkę słowo: wampiry. Bardzo interesowało mnie, kim jestem. A w tamtym momencie, czułam tylko paniczny strach. Żałowałam, że włączyłam ten telewizor. Wolałam żyć w niewiedzy.
Włączyłam pierwszy wynik, który pojawił się na stronie. Zaczęłam czytać, z każdą chwilą czując, jak bliska jestem panicznego krzyku.
Wampir – istota, która po raz pierwszy pojawiła się w mitologii słowiańskiej, żywiąca się ludzką krwią, nieśmiertelna, o ludzkiej postaci i charakterystycznych wydłużonych kłach. Wampirom przypisywane są liczne zdolności paranormalne, m.in. regeneracja, hipnoza, wyczulony słuch, niezwykła prędkość oraz ogromna siła. Żyją tylko w nocy, gdyż światło słońca jest dla nich zabójcze. Pół wampiry natomiast, są to istoty zrodzone z połączenia wampira i innego gatunku. Ich cechy wampirów kształcą się przez całe ich życie, a pierwsze pojawiają się tuż po urodzeniu. Żyją dłużej niż ludzie, jednak nie są nieśmiertelni. Ich cechy nie są jednakowe. Wszystko zależy od tego, jak silne DNA posiadają.
Wyłączyłam stronę, czując, jak robi mi się słabo. Ludzka krew?! Hipnoza? Co to są za rzeczy?! Kim ja jestem?! Zapragnęłam w tamtym momencie być człowiekiem, takim, jak moja mama. Dlaczego musiałam stać się taka, jak mój tata, który teraz spędza ze mną coraz mniej czasu.
Miałam zacząć płakać, kiedy przypomniałam sobie słowa mamy. Jestem wyjątkowa. To, kim jestem, sprawia, że jestem inna, ale to nie znaczy, że gorsza.
Z tego, co zrozumiałam, ciągle się zmieniam. Wydawało mi się, że diametralnie szybko, jednak mogłam się mylić.
Pozostało mi czekać. Czułam, że ja też stanę kiedyś po drugiej stronie srebrnego ekranu.
Bałam się tego, co przyniesie mi przyszłość. Jednak miałam moją mamę, Dżekiego i poniekąd tatę. Oni nie pozwolą, aby coś mi się stało, prawda?
Jestem tylko dzieckiem, a przecież dzieciństwo musi być szczęśliwe.
Prawda?
__________________________________
Rozdzialik niesprawdzony :(. Miałam wolną chwilę, więc zaczęłam pisać, ale mój czas wolny skończył się o wiele szybciej niż przewidywałam :p. Mam nadzieję, że rozdział jest znośny, starałam się, aby był ciekawy, ale czuję jakiś niedosyt :).
Do zobaczenia, wampirki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top