Rozdział XXXII
Dobra...dotarłem xD Udało mi się coś tam nabazgrać... I mimo wszystko chciałem was przeprosić, że musieliście aż tyle czekać...Jednak rozdział już jest, dlatego gorąco zapraszam do przeczytania kolejnych zmagań Haru i Tsukasy z otaczającym ich światem ^^
*Tsukasa*
Gdy Ryuu powoli dochodził do siebie, ja odszedłem kawałek dalej, zatrzymując się przy dużym drzewie. Podniosłem rękę i skupiając energię w dłoni, narysowałem w powietrzu ognistą wiadomość składającą się z czterech słów : Zbiórka przy głównych drzwiach. Machnąłem drugą ręką i litery spaliły się zielonym ogniem, a dzięki moim myślom, skierowały się do każdego chłopaka z mojej drużyny.
Otworzyłem oczy i wróciłem do strażników, którzy nerwowo chodzili dookoła, zastanawiając się c mamy właściwie zrobić.
- Słuchajcie, mamy posiłki - uśmiechnąłem się, ukradkiem patrząc na Ryuu.
- Jak to? - zapytała białowłosa, stając obok wejścia do biblioteki.
- Chodźcie ze mną - nakazałem, odwracając się do nich plecami i ruszając w stronę głównego wejścia do szkoły. Reszta nadal zdziwiona, poszła w moje ślady.
Na schodach, przed głównymi drzwiami, stało szesnaście osób ustawionych w dwuszeregu. Ubrani byli w czarne spodnie, czerwone koszulki i skórzane kurtki, a dodatkowo każdy z nich posiadał srebrny sztylet, schowany w przepasce na udzie.
- No panowie, to mi się...
- Kyaaaaaaaa! - przestraszony odskoczyłem w bok, gdy z mojej prawej strony rozległ się dziki pisk, przerywający przemówienie, które chciałem wygłosić.
- Raiona oszalałaś?! Zawału przecież dostanę! - warknąłem podchodząc do niej i zamykając jej usta dłonią. Niestety to jej nie przeszkadzało, żeby zacząć opowiadać jak to ona ma się normalnie zachowywać jak tyle TAKICH facetów stoi obok niej.
- Ej chłopaki! To dziewczyna!! - jak na złość cała moja drużyna została rozproszona przez obecność Raiony. Byłem na tyle zły, że miałem ochotę ich wszystkich zadźgać łyżką do zupy. Powolna i bolesna śmierć...
Uspokoili się dopiero wtedy, gdy Ryuu pstryknął palcami i zmienił się w ogromnego ognistego smoka. Stanął na przeciwko i zwyczajnie na nich ryknął. Wszyscy stanęli wryci z przerażenia, oprócz jednego chłopaka.
- Szefie uważaj! - krzyknął, po czym rzucił się na mnie, przewracając na plecy i zakrywając swoim ciałem. Ryuu wrócił do swojej ludzkiej postaci i teraz tarzał się ze śmiechu na ziemi. Spojrzałem złowrogo na czerwonowłosego chłopaka, który na mnie leżał i z satysfakcją obserwowałem jak powoli w jego oczach rośnie przerażenie.
- Oszalałeś? - zapytałem cicho warcząc i starając się nie wybuchnąć. Podniósł się i w bardzo szybkim tempie, wrócił do szeregu zdziwionej reszty, która patrzyła w stronę Ryuu.
Podniosłem się z ziemi, rzucając złe spojrzenie jednemu ze strażników cząstek.
- No co? Przynajmniej się uspokoili... - mruknął i znowu wybuchł śmiechem.
- Och, zamknij się durniu - powiedziałem i ruszyłem w stronę mojego oddziału.
- Dobrze...Skoro wszyscy opanowali emocje - tutaj zerknąłem jeszcze raz na każdą osobę stojącą obok mnie - To wreszcie wytłumaczę, po co was zwołałem.
- Szefie? - jeden z chłopaków wyszedł przed szereg, a na jego twarzy malowało się zmieszanie.
- Tak Renrou?
- Kim są ci...ludzie? - wskazał palcem na całą trójkę stojącą za moimi plecami.
- Do tego zaraz dojdziemy
- Tak jest - ukłonił się i wrócił na miejsce.
- Jak wszyscy wiecie, dyrektor naszej szkoły jest wysoko postawionym urzędnikiem w Radzie Nadzorczej, jednak ostatnio chyba nadużył swoich możliwości... Wszystko związane jest z wyprawą moją i Haruki, tak tego z Wody - przestałem na chwilę, ponieważ podniosły się zdziwione głosy - już cii. Resztę opowiem wam później. Krótko mówiąc, Haruka zdobył zaginione cząstki starożytnej mocy. Dokładnie te, o których opowiadał nam na ognisku facet od sztuki. Dyrektor pobił i zabrał gdzieś ze sobą Harukę, a naszym zadaniem będzie go odbić - na twarzach moich ludzi malowało się zdziwienie, zagubienie i Bóg wie co jeszcze, ale wszyscy zareagowali na porwanie najlepszego z Wody.
Przed szereg wyszedł jeden z chłopaków i popatrzył mi w oczy - Wchodzę w to - powiedział - Może i nie rozumiem niczego co właśnie powiedziałeś Tsukasa, ale od dawna nie podobał mi się ten dyrektor. Skoro zależy mu na mocy, to znaczy, że chce zrobić coś na co nie możemy pozwolić - dokończył, a po krótkiej chwili każdy z obecnych tutaj poszedł w jego ślady.
***
Zebraliśmy się wszyscy w pokoju wykorzystywanym tylko przez uczniów naszej szkoły. Nauczyciele nie mieli prawa tutaj wchodzić, dlatego na spokojnie mogłem opowiedzieć chłopakom o całej podróży, wytłumaczyć kim są ludzie, którzy przyszli ze mną i dodatkowo podjąć decyzję w jaki sposób będziemy atakować.
- Niestety nie wiem gdzie przetrzymują Harukę, jednak słyszałem, że razem z dyrektorem jest jeszcze sześciu facetów, a każdy jest w stanie kontrolować inny żywioł. Dlatego będziemy musieli zachować wszelkie środki ostrożności podczas ataku. Macie jakieś pomysły? - zapytałem, siedząc na kanapie razem ze strażnikami.
- Mogę razem z Renrou dowiedzieć się o miejscu przesiadywania Haruki - zaproponował jeden z zebranych.
- Ostatnio uczyliśmy się wykrywać różne rzeczy za pomocą mocy. Myślę, że to może się udać, chociaż na człowieku jeszcze nie próbowaliśmy - dodał Renrou. Uśmiechnąłem się delikatnie, widząc jak każdy z nich przykłada się do pracy. Bałem się, że nikt nie będzie chciał mi towarzyszyć, ponieważ w końcu mamy uratować ich wroga numer jeden.
- Dobrze. W takim razie weźmiecie ze sobą jeszcze Raionę - tutaj wskazałem ręką na białowłosą, która aż promieniała z zachwytu - ona powinna wam pomóc. Pamietajcie jednak, że nikt nie wie o jej istnieniu, dlatego nie wolno wam się pokazywać na oczy żadnemu nauczycielowi i innym uczniom...Tylko niczego nie popsuj - mruknąłem na koniec do niej, a ona wykrzywiła twarz w grymasie i pokazała mi język. Uśmiechnąłem się i wróciłem do dalszej części planu.
- Dobra. W takim razie, jesteście teraz wolni, ale czekajcie na moje sygnały, ponieważ miejsce ponownej zbiórki zależy od tego, jak szybko chłopaki znajdą miejsce - wstałem i dziękując każdemu wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do swojego pokoju. Za mną dość szybko ruszył Ryuu oraz jego dawna dziewczyna.
Mimo tego, że złapali Haru już jakiś czas temu, ciągle nie mogłem opanować swoich emocji. Byłem zły, a dodatkowo prawie spaliłem dywan. Zrezygnowany, rzuciłem się na kanapę i odchyliłem głowę, kładąc ją na oparciu.
- Znajdziemy go stary. Nie odpuszczę temu waszemu durnemu dyrektorowi, że położył łapy na...moim panie - odezwał się Ryuu siadając obok mnie. Zerknąłem na niego i mimo tego, że wcześniej nawet się śmiał, było widać jak bardzo jest wściekły. Jego skóra co jakiś czas połyskiwała czarnymi łuskami, jakby ledwo powstrzymywał się przed przemianą, zaciskał mocno pięści, a nawet od czasu do czasu zgrzytał zębami. Z jednej strony cieszyła mnie myśl, że będę mógł walczyć po jednej stronie razem z kimś tak silnym i zdeterminowanym. W końcu my byliśmy jeszcze dzieciakami z podstawami wiedzy, a dyrektor był powszechnie szanowaną osobą, dzięki swojej zręczności i umiejętnym panowaniem nad żywiołem.
- Ryuu? - wyprostowałem się patrząc ukradkiem na niego.
- Hm?
- Jak ma właściwie na imię twoja była? - zapytałem uśmiechając się wrednie.
- Umasu - mruknął, wykrzywiając twarz.
- Umasu? - powiedziałem głośniej, patrząc się na czarnowłosą, która rozsiadła się na fotelu dalej od nas i patrzyła przez okno.
- Tak? - odwróciła się, ilustrując mnie ciemnymi oczami.
- Jaką masz tak właściwie moc?
- Kontroluje wiatr, a jej specjalizacją jest opróżnianie człowieka z jakiejkolwiek mocy poprzez złapanie go w huragan - powiedział szybko Ryuu, po czym zerknął na nią z ukosa.
- Wspaniale! - powiedziałem uradowany - Przydasz nam się.
- Schowaj lepiej swoich rodziców przed nią, bo skończą jak moi - warknął czerwonowłosy wychodząc do łazienki. Dziewczyna od razu posmutniała, spuszczając wzrok na swoje ręce.
- Nie przejmuj się nim. Tak widocznie musiało być, a poza tym, czasu nie odwrócisz - powiedziałem cicho, wstając i kładąc jej dłoń na ramieniu. Pokiwała głową, a ja podszedłem do okna, zerkając na ludzi. Każdy zachowywał się normalnie, dlatego miałem nadzieję, że tamta trójka jeszcze się nie zdemaskowała.
Położyłem się na łóżku i zamykając oczy widziałem scenę jak odbijamy rannego i zakrwawionego Haru. Ta wizja wcale mi się nie podobała, lecz mogłem tylko myśleć, że wszystko z nim w porządku. Z łazienki wyszedł Ryuu, więc wstałem chcąc do niej wejść i umyć twarz zimną wodą. Gdy go mijałem, poczułem nagle ból rozlewający się w okolicach prawych żeber. Krzyknąłem i zgiąłem się w dół, lecąc w stronę podłogi. Zatrzymało mnie jego silne ramię.
- Co się dzieje?? - powiedział, a obok niego już stała Umasu.
- Nie wiem...Chyba...go biją - wymamrotałem z zaciśniętymi zębami, trzymając się mocno za prawą stronę ciała.
- Kurwa... - wymamrotał czerwonowłosy - Uma przynieś jakieś zioła przeciwbólowe - wydał jej rozkaz, a dziewczyna od razu podbiegła do biurka i wyciągnęła potrzebne rzeczy. Wrzuciła odpowiednie rośliny do butelki z wodą i wróciła do nas. Usiadła obok mnie i przytrzymując moją głowę, wlała mi powoli napój do ust. Poczułem jak ból ucieka z mojego ciała i uśmiechnąłem się niemrawo.
Drzwi od pokoju otworzyły się, a przez nie wpadła trójka zdyszanych ludzi.
- Znaleźliśmy go! - krzyknęła Raiona, po czym zerknęła w naszą stronę i momentalnie się zatrzymała. - Co się dzieje?! -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top