Rozdział dodatkowy
Stałam przed drzwiami gorączkowo przestępując z nogi na nogę co chwilę poprawiając włosy i ukradkiem spoglądając w lusterko. Kiedy usłyszałam trzask zamka poczułam ścisk w żołądku a kiedy ujrzałam go w progu łza zakręciła mi się w oku, mężczyzna wypuścił ze swojej dłoni torbę i rozłożył szeroko ramiona w które nie mal natychmiast bez zastanowienia wskoczyłam zachłannie pochłaniając w nozdrza zapach jego perfum. Jak co dwa miesiące wracał do mnie tuląc i całując czule, opowiadając ze szczegółami pobyt u swoich sióstr.
- Jesteś głodny? - Spytałam odrywając się od niego energicznie i łapiąc go za ramiona. - To co lubisz. - Dodałam na zachętę patrząc w jego jasno niebieskie oczy tryskające radością. Blondyn objął mnie w pasie i ze śmiechem wprowadził w głąb mieszkania. Pobiegłam do kuchni łapiąc za dwa talerze i nalewając do nich gorącej zupy na bazie imbiru który swym zapachem opanował całe mieszkanie. Postawiłam mu miskę przed nosem i podałam sztućce oraz kilka kromek chleba z uśmiechem biorąc się za swoją porcję.
- Opowiadaj. - Odparłam po kilku minutach ciszy najwyraźniej wyrywając go tym z rozmyślań, zdezorientowany spojrzał na mnie po chwili jednak uśmiechając się łagodnie.
- Wszystko po staremu, Zuza w większości czasu musiała zajmować się Lisą i Wiktorią bo Robert wyjechał do Ameryki a Łusia zamęczała mnie ciągle jednym tematem. - Odparł smutno a ja spięłam się trochę. Odkąd wyjechałam po śmierci Edmunda zaufałam jedynie Piotrowi, to jemu wysłałam list z dokładnym adresem mojego zamieszkania i z prośbą aby zachował go jedynie dla siebie. Nie odstępował mnie na krok widząc jak marnieje w oczach z dnia na dzień, jak co raz bardziej poddaję się depresji. Był przy mnie cały czas i podnosił mnie na duchu powoli wyprowadzając mnie na dobrą drogę, nie powiem bo zajęło mu to jedynie dobre pięć lat. Ale grunt że dzięki niemu pogodziłam się ze śmiercią miłości mojego życia i wyjrzałam na światło dzienne po tak długim czasie. Można powiedzieć że te kilka lat spędzonych razem strasznie nas do siebie zbliżyło, i czasem wydaje mi się że aż za bardzo. Czułam straszne wyrzuty sumienia bo siedział ze mną 24 godziny na dobę czasami nawet nie śpiąc po nocach i wysłuchując moich histerii. Mimo to znosił wszystko, zaciągał do lekarza kiedy przez ciągły płacz dostawałam silnej gorączki, zdarzało się to nawet w środku nocy i co by nie było zawsze znajdował medyków nie kiedy płacąc za nich sporą sumę. Wpełznęłam w jego życie bez żadnych skrupułów zabierając mu kilka lat życia i mimo to że zapewniał mnie iż tak nie jest nadal trwałam przy swoim. Chciałam mu to jakoś wynagrodzić, i wiedziałam że teraz nadszedł ten czas, musiałam przełamać swoje lęki i wyjść do ludzi z którymi nie gdyś spędziłam tyle wspaniałych chwil i z którymi łączą mnie ciężkie dla mnie wspomnienia. Ale przecież nie mogliśmy się ukrywać przez wieki, wszyscy chcą poznać prawdę, chcą wiedzieć gdzie wciąż znika Piotr.
Chwyciłam jego dłoń na której zacisnął swoje szorstkie palce. Podeszłam do wieszaka i z prawej kieszeni jego płaszcza wyciągnęłam kartkę z rozpiskami jazd pociągów z Liverpoolu do Londynu, prześledziłam je wszystkie i zatrzymałam się na jednym. Pociąg kursował dziś o 20:15, spojrzałam na zegarek, była 17:36. Poczułam jak Piotr łapie mnie w talii i obraca przodem do siebie.
- Co ty robisz? - Spytał zdziwiony na co ja uśmiechnęłam się tajemniczo i podałam mu kartkę wskazując na niej jeden punkt palcem. Przez chwilę chłopak spoglądał to na mnie to na kartkę a jego oczy powoli napełniały się łzami, uśmiechnęłam się na ten widok, wiedziałam że ten moment był i jest dla niego bardzo ważny.
- Na pewno? - Spytał podchodząc do mnie bliżej, oparłam głowę o jego klatkę piersiową gdyż byłam od niego o co najmniej głowę niższa i objęłam go w pasie.
- Przynajmniej tak mogę wynagrodzić ci te wszystkie lata które zmarnowałeś siedząc tu ze mną. - Ujął mój podbródek tak aby móc spojrzeć w moje ciemne jak smoła oczy swoim poważnym i nie znoszącym sprzeciwu wzrokiem mimo wszystko przepełnionego miłością.
- Nie. Waż. Się. Tak. Mówić. - Odparł twardo na co zaśmiałam się cicho splatając nasze palce.
- Dlaczego? - Spytałam na co ten zesztywniał, tak na prawdę nigdy nie wyznaliśmy sobie tego co czujemy, po prostu zachowywaliśmy się jak para ale praktycznie nią nie byliśmy, to dość skomplikowane.. - Kiedy to prawda.
- Gówno prawda. - Zaśmiałam się głośno, przyciągną mnie do siebie jeszcze bliżej o ile to w ogóle możliwe i wyszeptał wprost w moje wargi przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Nie potrafiłbym cię zostawić w takim stanie bo zawsze byłaś dla mnie ważna. - Poczułam szczypanie pod powiekami, ułożyłam swoją dłoń na jego policzku delikatnie gładząc go kciukiem. - Nie umiem powiedzieć komuś tak po prostu co do niego czuję, więc przepraszam jeżeli cię tym uraziłam, ja po prostu...
- Ja też cię kocham. - Zaszlochałam cicho przykładając sobie dłoń do ust starając się stłumić nasilający się płacz. Mężczyzna przygarną mnie w swoje umięśnione ramiona delikatnie całując mnie w czoło. Objęłam go z całej swojej siły i podskoczyłam owijając mu nogi wokół pasa, blondyn oparł się o ścianę chowając swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi. Jego ciepły i przyśpieszony oddech sprawiał że czułam jak by ktoś wypuścił stado motyli w moim brzuchu. Wtedy obiecałam sobie że chodź by nie wiem co się działo nie pozwolę mu odejść, nigdy.
- Piotrze pośpiesz się, do dworca jest dwadzieścia minut piechotą. - Oznajmiłam narzucając na swoje ramiona kolorową i kwiecistą chustę. - Jak mamy zdążyć kiedy się tak ociągasz? - Spytałam patrząc jak chłopak w biegu zakłada skarpety a w zębach kurczowo zaciska skórzany portfel. Po chwili mężczyzna stał przede mną zdyszany, zachichotałam i poprawiłam mu skrzywiony krawat oraz przeczesałam jego wzburzone blond włosy. Z uśmiechem na twarzach i splecionych dłoniach wyszliśmy z bloku kierując się w stronę ulicy głównej. Zmrużyłam oczy czując jak ostatnie promienie słońca oślepiają moje oczy. Rozglądałam się dookoła lustrując wzrokiem każdego przechodnia, roześmiane dzieci ciągnące swoich rodziców na wyśmienite śmietankowe lody aż po starszych ludzi przesiadujących na publicznych ławkach. Po kilkunastu minutach drogi dotarliśmy na dworzec który nie był już tak zatłoczony jak go zapamiętałam, no ale w końcu było po 20. Nim się obejrzeliśmy nasz pociąg nadjechał a my zapłaciliśmy za bilet i weszliśmy do środka lokując się w jednym z pustych przedziałów. Piotr przejął nasze bagaże i upchał je pod siedzeniami po czym usiadł obok mnie obejmując mnie delikatnie. Bałam się tego spotkania, bałam się że mnie odrzucą i nie będą chcieli mnie już znać. Piotrek jak by czytając w moich myślach cmoknął mnie w policzek szepcząc mi do ucha.
- Nie martw się, będzie dobrze. - Z delikatnym uśmiechem oparłam się o jego ramię i wtuliłam się w nie. Znużona podróżą zasnęłam w objęciach błękitnookiego.
Na równe nogi postawił mnie głośny gwizd, przestraszona spojrzałam na śmiejącego się Piotra i naburmuszona walnęłam go w ramię. Wysiedliśmy przepychając się po między ludźmi kierując się schodami na górę.
- Daj. - Powiedział blondyn przejmując ode mnie moją torbę na co zarumieniłam się delikatnie i posłałam mu wdzięczny uśmiech.
- Jesteś pewny że to dobry pomysł? - Spytałam głosem pełnym nie pewności.
- Już nie mogę doczekać się miny Łucji kiedy cię zobaczy. - Uśmiechnęłam się nie pewnie czując jak moje serce przyśpiesza kiedy wkroczyliśmy na ulicę która po tych kilku latach nie zmieniła się ani trochę. Stanęliśmy przed właściwym domkiem który dokładnie tak sobie zapamiętałam a ja spięłam się patrząc na grzebiącego po kieszeniach Piotrka. Mężczyzna wyjął z kieszeni spodni pęk kluczy i jednym z nich otworzył zamek w drzwiach. Gdy tylko przekroczyliśmy próg usłyszeliśmy głośne rozmowy dobiegające najprawdopodobniej z salonu, Piotrek złapał mnie za rękę i dumnie wkroczył do środka zwracając na nas uwagę Zuzy, Łusi i Eustachego których poznałam od razu, łza zakręciła mi się w oku. Wszyscy przyglądali się mi uważnie w głębokiej ciszy przez dobre kilka minut, czułam jak moje policzki oblewają się soczystym rumieńcem. Łucja wytrzeszczyła oczy i z piskiem zeskoczyła z kanapy rzucając mi się szyję szlochając przy tym cicho. Przygarnęłam ją do siebie również zalewając się łzami, po chwili podbiegła do nas i Zuza która równie mocno mnie wyściskała nie ukrywając przy tym wzruszenia.
- I ty o wszystkim wiedziałeś?! Od samego początku?! - Piotrek zaśmiał się na reakcję Łusi która była wręcz oburzona i czerwona ze złości. Ukradkiem podeszłam do uśmiechającego się w moją stronę Eustachego i przytuliłam go mocno.
- Wyrosłeś. - Powiedziałam lustrując go od stóp do głów.
- Brakowało nam cię. - Wyznał blondyn a ja z szerokim uśmiechem na twarzy usiadłam obok niego na kanapie wpatrując się w dwie kłócące się siostry Pevensie z moim ukochanym.
- Piotrze jesteś straszny! - Warknęła Łucja zakładając ręce na piersi i obracając się do niego tyłem, zachichotałam kiedy moje spojrzenie skrzyżowało się z rozbawionym wzrokiem Piotra. Po chwili wszyscy siedzieliśmy wokół stolika na kawę a ja zaczęłam opowiadać im wszystko od początku, od tego jak popadłam w depresję aż po dzień dzisiejszy. Szczerze nie wiem ile mi to zajęło ale cieszyłam się że w końcu mogę im to wszystko wyjaśnić.
- Czyli... Wy jesteście parą? - Spytała zaskoczona Zuza patrząc to na mnie to na swojego brata. Blondyn złapał mnie w pasie i posadził sobie na kolanach szczerząc się jak głupi do sera.
- Niestety, tak wyszło. - Mruknęłam wywołując u wszystkich falę śmiechu. Zaczęłam piszczeć i wyrywać się kiedy Piotrek zaczął mnie łaskotać lecz żadne moje błagania nie przyniosły skutków.
- Odszczekaj to. - Zaśmiałam się perliście i cmoknęłam go w usta dzięki czemu zaprzestał swoim niecnym działaniom. Rozmawialiśmy tak może do trzeciej nad ranem kiedy w końcu nas wszystkich zmorzył już sen, skierowałam się wraz z Piotrem do jego pokoju gdzie na szczęście stało duże łoże małżeńskie.
- O, czyli jednak nie będziesz musiał spać na podłodze. - Zauważyłam i wskoczyłam na miękki materac wtulając się w jedną z poduszek.
- Jakoś bym to przetrwał, ale teraz będę w siódmym niebie. - Mruknął kładąc się obok mnie i przygarniając minie do siebie. Uśmiechnęłam się delikatnie i położyłam głowę na jego torsie wsłuchując się w jego spokojne bicie serca.
- Dobranoc Piotruś. - Mruknęłam cicho.
- Dobranoc skarbie.
I to wcale nie jest tak że kompletnie zapomniałam o Edmundzie, po prostu chciałam zacząć żyć dalej, wiem że on by tego chciał. Zawsze będę go kochać całym swoim sercem a dnia w którym uratował mi życie nigdy nie zapomnę.
***
Brunet złapał mnie za dłoń i zaciągnął za mury budynku, wstrzymałam oddech słysząc strzały i piski ludzi oraz płacz małych dzieci. Martwe ciała padały na moich oczach a ja nie mogłam nic z tym zrobić. W pewnym momencie jeden z żołnierzy nas zauważył, podszedł do nas i wyszarpał mnie z objęć chłopaka zaś jego przytrzymał drugi. Zaczęłam krzyczeć i piszczeć widząc jak ten okłada go pięściami po twarzy i kopie go w brzuch. Zalałam się łzami chcąc mu jakoś pomóc, z całej siły nadepnęłam na stopę trzymającego mnie żołnierza i wyrwałam mu się podbiegając do Edmunda ocierając mu rękawem krew cieknącą z łuku brwiowego. Mężczyzna który tak go pobił powalił mnie za ziemię odpychając mnie od niego krzycząc coś pod nosem. Wtedy po raz ostatni spojrzałam w jego piwne oczy które wyrażały strach i miłość. Usłyszałam trzask naładowanego pistoletu a następnie głośny huk, zacisnęłam powieki będąc pewna że kula przeleci na wylot przez moje ciało lecz nic takiego się nie stało. Zdziwiona otworzyłam oczy i zakryłam dłonią usta widząc przed sobą martwego Edmunda. Pochwyciłam go w swoje drżące ramiona nie zważając na kolejne wystrzały i krzyki.
- Błagam, nie! - Wrzasnęłam dławiąc się własnymi łzami. Moje serce pękło na tysiąc kawałków w jednym momencie. Patrzyłam w jego nie obecne oczy gładząc jego twarz swoimi zmarzniętymi dłońmi klęcząc na zimnym śniegu. Wtuliłam się w niego z całej siły czując przezywający ból z tyłu głowy, nastała ciemność a ja opadłam bok niego na białym puchu poplamionym świeżą krwią.
***
***************************************
Teraz mogę być spokojna no bo w końcu Cass jest w dobrych rękach. Widzicie jednak nie jestem taka straszna, to był smutny koniec ale tylko w połowie. :D Jestem zadowolona z tego rozdziału i chciałabym wam z całego serduszka podziękować za tak ogromną liczbę wyświetleń ♥ Pozdrawiam was i życzę wam udanego roku 2018! Kto spodziewał się takiego obrotu akcji? :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top