BORN TO DIE
Autor: xcheriee_
BORN TO DIE
W tej chwili czułam, że żyję. Czułam, że płonę od podekscytowania. Nocne niebo oświetlone blaskiem gwiazd było niesamowitym widokiem. Leżąc na hamaku, wpatrywałam się w rozświetloną przestrzeń. Bo wszystko zapisane jest w gwiazdach.
Każda gwiazda skrywała inną tajemnicę. Bo gwiazdy skrywały tajemnice ludzi, którzy nie mogli świecić tak mocno jak one same. Ciekawa byłam, która z gwiazd należy do mnie.
Jutro rano czekał mnie lot do Las Vegas. Musiałam znaleźć nowe mieszkanie, w którym zapiszę część swojej historii.
Ale nie zapominajmy, to, co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas.
***
Przemierzałam ulice miasta grzechu, w którym zdecydowanie chciałam jakiś popełnić. A żeby tylko jeden. Jednak, żeby zająć się tymi grzeszkami, musiałam najpierw spełnić obietnicę, którą dawno komuś przyrzekłam.
- Jest i nasza gwiazda. - trener machnął ręką na znak, żebym podeszła do niego. - Panie i panowie, jeśli jeszcze jakimś cudem nie znacie tej dziewczyny, to powinniście się wstydzić i lepiej się do tego nie przyznawać. Przed wami stoi najlepsza tancerka Los Angeles, Kalifornii, Ameryki - Natasha Davis. - wszyscy zaczęli bić brawo, przez co poczułam się trochę niezręcznie. Ale tylko trochę.
- Dzięki Clint. - uśmiechnęłam się do chłopaka, którego bardzo dobrze znałam. - Co powiesz na jakiegoś drinka wieczorem?
- Bardzo chętnie. Idź się przebrać, później pogadamy, bo musimy dziś wyjść szybciej z sali. A wy co robicie, rozgrzewka kochani. - uśmiechnęłam się pod nosem.
Dawno nie czułam się tak dobrze. Tutaj czułam się jak naelektryzowana, w końcu miałam jakiś cel w życiu. Szybko się przebrałam i dołączyłam do tancerzy, którzy już się rozgrzewali.
Kiedy Dark Roses zaczynali ćwiczyć układ, stanęłam z tyłu, aby nauczyć się kroków. Nie sprawiały mi one dużej trudności.
- Było świetnie, kochani. Idźcie się napić i wracajcie. Został nam do przećwiczenia nowy układ, a czasu mamy już mało. Natasha, byłaś rewelacyjna. Muszę tylko wymyślić nowe ustawienia na kolejną próbę i już nie będziesz tańczyć z tyłu. - powiedział Clint.
- Clint, spokojnie. Przypomnij mi, kiedy jest ten konkurs, o którym mówiłeś wcześniej? Muszę sobie załatwić wolne.
***
Po skończonej próbie umyłam się i przebrałam się w świeże ciuchy. Właśnie szłam oglądać mieszkania, które potencjalnie nadawały się do natychmiastowego zamieszkania. Potrzebowałam wynająć mieszkanie od razu, nie chciałam spędzić długiego czasu w hotelu. Chociaż jego standardy stanowczo przewyższały standardy zwykłego mieszkania.
Pierwsze mieszkanie okazało się być totalną dziurą. Nie rozumiem, dlaczego ktoś podaje w ogłoszeniu, że mieszkanie było świeżo wyremontowane, a tak naprawdę to pies miałby lepszą budę od tej ruiny. Odwiedzając drugie mieszkanie, facet ciągle patrzył się tam, gdzie nie trzeba. Jeszcze raz tak by na mnie spojrzał, a wylądowałby w szpitalu na oddziale szybkiej pomocy. Słowo daję. Trzecie mieszkanie było w miarę w porządku, ale cena, którą musiałabym płacić za czynsz była w ogóle nieadekwatna do tego mieszkania. Za to przy czwartym mieszkaniu zostałam odesłana z kwitkiem, ponieważ właściciel postanowił się nie pojawić. Właścicielka piątego lokalu postanowiła mnie nie poinformować, że już zdążyła wynająć komuś mieszkanie. O tym dowiedziałam się, kiedy dotarłam do mieszkania. Drugi raz odesłana z kwitkiem szłam zobaczyć szóste i ostatnie mieszkanie.
Kiedy dotarłam pod ostatni adres, zapukałam w drzwi i w myślach modliłam się, żeby nie okazało się to kolejną pomyłką.
Z mieszkania dobiegały czyjeś głosy, jednak nikt nie otwierał drzwi. Zapukałam drugi raz i oczywiście z takim samym skutkiem. Zrezygnowana miałam kierować się już do hotelu, ale w ostatniej chwili drzwi otworzył prawie dwumetrowy chłopak. Z mieszkania wychodziła blond włosa dziewczyna, która mamrotała coś pod nosem. Ominęła mnie szybkim krokiem, przy czym zakładała swoje słuchawki. Chłopak w końcu zwrócił uwagę na mnie.
- Chyba przeszkadzam w tym momencie, ale przyszłam obejrzeć mieszkanie.
- Davis? - kiwnęłam twierdząco głową - Okej, jasne, zapraszam. - chłopak wskazał ręką, abym weszła.
Mieszkanie w środku było bardzo ładne i przestronne. Kuchnia połączona z salonem, białe schody prowadzące na piętro gdzie zapewne znajdowały się sypialnie i łazienka. Całe wnętrze było w kolorze białym oraz szarym, ewentualnie znajdowało się tu coś srebrnego.
- Tak w ogóle, to jestem Collin, Collin Johnson. - chłopak lekko się uśmiechnął.
Niebieskie dżinsy, biała koszula. Z wyglądu przypominał młodego Di Caprio - z całą pewnością. Chłopak był piekielnie przystojny.
- Natasha, Natasha Davis. - odwzajemniłam uśmiech. - Jeśli mam być szczera, jest to najlepsze mieszkanie, w jakim byłam. Jestem tak wykończona szukaniem mieszkania, że nawet nie muszę oglądać reszty. Lepszego mieszkania nie znajdę. Kiedy mogłabym się wprowadzić?
- Myślę, że za dwa dni byłoby w porządku. - Chłopak chyba był zaskoczony tym, co przed chwilą powiedziałam.
Ale cóż, jak skakać to na głęboką wodę.
***
- Za Nat, za jej nowy początek i za jej przyszłe sukcesy w mieście grzechu! - powiedziała Noelle, przekrzykując tłum w klubie, w którym aktualnie siedzieliśmy. Razem z Elle i Clintem przechyliliśmy kieliszki niemalże jednocześnie.
Noelle, moja najlepsza przyjaciółka i partner w każdej zbrodni. Przeprowadziła się do Vegas pół roku temu, a teraz przyszła kolej na mnie. Noelle była sporo wyższa ode mnie, ale wyglądała dużo młodziej. Szatynka o błękitnych oczach i nieziemsko pięknej cerze. W sumie to pasowałyśmy do siebie jak Shrek i Osioł. Wiadomo, kto byłby w tym zestawieniu Osłem.
Zawsze zastanawiałam się, jakim cudem Osioł ożenił się ze Smoczycą, a bardziej od tego zastanawiało mnie to, jakim cudem oni mieli ze sobą dzieci.
- Dziewczyny, zaprosiłem też mojego przyjaciela. Zaraz powinien przyjść. Właśnie wszedł do klubu, pójdę po niego.
- Pewnie, im nas więcej, tym lepiej. - powiedziałam lekko sarkastycznie. - No idź.
- Matko, jak się cieszę, że znów się widzimy na żywo. W końcu znów możemy działać razem. Z Clintem mamy pomysł na naszą pierwszą akcję.
- Też się cieszę, strasznie za wami tęskniłam. - przytuliłam mocno Noelle, po czym ona objęła mnie równie mocno.
- Nat, to jest Collin. Collin to jest Natasha.
Razem z chłopakiem popatrzyliśmy na siebie, a ja o mało nie wybuchnęłam śmiechem. Wynik upojenia alkoholowego.
- Co wy się tak na siebie patrzycie? - zapytał Clint.
- Pamiętacie, jak mówiłam wam, że znalazłam mieszkanie? - Clint z Elle skinęli twierdząco głowami - Collin to mój współlokator. Zresztą bardzo fajny współlokator.
Chłopak zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Byłam ubrana w czerwoną sukienkę, a włosy upięłam włosy w stylu królowej piękności. Brakowało mi tylko diademu, żeby całkowicie wyglądać jak Fiona.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Clint i Elle sporo mi o tobie opowiadali. To chyba dobrze się złożyło, że mieszkamy razem. - brunet usiadł obok Clinta.
- Czy dobrze wyszło to dopiero zobaczymy. - powiedziałam przechylając kolejny kieliszek z niesamowicie dobrym napojem.
***
Obudziłam się na pewno nie w hotelowym łóżku. Hotelowe łóżko jest o wiele wygodniejsze. Przetarłam oczy, podniosłam się i obok siebie zobaczyłam chłopaka. Chłopaka, który wynajmował mi mieszkanie.
Cudnie.
Jeszcze tylko brakowało, abym strzeliła sobie kulkę w łeb.
Wyszłam po cichu z sypialni chłopaka do łazienki, która znajdowała się naprzeciw. W łazience była i wanna i prysznic, ale zdecydowałam się wziąć szybki prysznic, który jednak nie był wcale taki szybki.
Kiedy wyszłam spod prysznica, w którym siedziałam jakieś pół godziny zobaczyłam, że Collin już nie spał, więc skierowałam się do kuchni.
- Miałam się przeprowadzić dopiero jutro, ale widocznie los przyprowadził mnie już dziś. Jak do tego doszło, nie wiem. - brunet się zaśmiał - Wiedz niestety, że to była tylko jednorazowa taka sytuacja.
- Kawa, herbata? Co pani sobie życzy? - zapytał nie zwracając uwagi na moje ostatnie zdanie.
- Herbata.
- Tak na dobrą sprawę, to mogłabyś już tutaj zostać, jak nie masz żadnych planów na dziś.
- W porządku. Nie mam dzisiaj treningu, także mogę zostać. Powiedz mi tylko, co to była za dziewczyna, która wychodziła od ciebie wczoraj. - zapytałam z czystej ciekawości.
- Nikt ważny. Jakaś dziewczyna, którą poznałem na imprezie. Nawet nie pamiętam jej imienia. - wzruszył ramionami.
Było już późne popołudnie, a my skończyliśmy oglądać Zakochanego Kundla. Tak bardzo się w ten film wciągnęliśmy, że postanowiliśmy właśnie zrobić spaghetti.
Postanowiliśmy również odtworzyć scenę z Zakochanego Kundla. Oczywiście założyłam się z Collinem, uważając to za niemożliwą sytuację. Chłopak jednak był święcie przekonany, że jest to jak najbardziej możliwe.
Byłam pewna, że jest to niemożliwe. Chociaż z moim szczęściem to różnie bywa.
Na talerzu starannie ułożyłam makaron, wzięliśmy sztućce i usiedliśmy na sofie. Żeby to jakkolwiek mogło się udać musieliśmy być dość blisko siebie, dlatego Collin trzymał talerz.
- Jeśli mam być szczera, to jedno z najlepszych spaghetti jakie kiedykolwiek zrobiłam.
Nie wiem, kiedy to się stało ale obydwoje wyciągnęliśmy te same nitki makaronu i w kilka sekund znaleźliśmy się obok siebie. Z moim szczęściem wiadome było, że tak się stanie.
- Przepraszam pani Davis, nie miała być to przypadkiem jednorazowa taka sytuacja? - powiedział szeroko się uśmiechając.
***
- Pytasz, czy wierzę w Boga? - kiwnął głową - Mam lepsze pytanie. Czy on wierzy we mnie? - chłopak się zaśmiał.
- Jakiej innej odpowiedzi mogłem się spodziewać po takiej dziewczynie.
Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, wyciągnął jednego i skierował ją w moją stronę. Oczywiście niekulturalnie by było, jakbym się nie poczęstowała. Sięgnęłam po papierosa, a kilka sekund później mój towarzysz podał mi zapalniczkę. W naszych płucach zagościł ich stały mieszkaniec. Wyniszczał nas od środka. Wyniszczaliśmy się na własne życzenie.
Tego właśnie potrzebowałam. Spokoju, wyciszenia od ciągłego biegu.
- Wiesz, dlaczego ludzie zazwyczaj wybierają drogę na skróty? - powiedziałam, przywołując wspomnienia z przeszłości. - Żeby nie cierpieć, by szybko o czymś zapomnieć, by szybko przez coś przebrnąć. Jesteśmy nauczeni, by zawsze iść po najmniejszej linii oporu. Czy nie czas to zmienić? - chłopak uważnie słuchał moich przemyśleń, nie przerywając mi, chłonął każde słowo, które opuściło moje usta - Jaki sens ma ta łatwość, gdy ból często wraca do nas ze zdwojoną siłą? Co zostaje nam z tego zapomnienia? Czy to chwilowe ukojenie jest warte kolejnych, coraz to boleśniejszych ran? A może jest to nasza pokuta, by później trafić do raju? - już nawet nie płakałam, kiedy wracałam myślami do przeszłości. W miejsce smutku czy nawet jakiegoś żalu pojawiła się pustka. Tak, jakbym właśnie wykorzystała limit uczuć do tych wspomnień.
- A ty wiesz, dlaczego równie często wybieramy drogę działań autodestrukcyjnych jak chodzenie po najmniejszej linii oporu? - to brzmiało jakby jego wspomnienia zostały właśnie odblokowane - Bo jest łatwiej, jest nam lżej. Choć wydaje mi się, że wybierając autodestrukcję, chcemy w końcu też coś poczuć. Żeby te wszystkie emocje się z nas uwolniły, odleciały. Żeby poczuć, że żyjemy.
- Widzę, że chyba rozumiemy się aż za dobrze, panie Johnson. - westchnęłam - Wiesz, nie umiem kłamać, że było dobrze. Że wszystko się układało. - przerwałam na chwilę - Złamał mnie nie raz, nie dwa, a ja dalej byłam przy nim. Dopiero niedawno zrozumiałam, że nie była to moja wina, tylko jego. Dobrze o tym wiedział. Złamał mnie pierwszy. Nikt inny przed nim tego nie zrobił. Już nie przejmuję się tym, jak bardzo cierpiałam, nie dbam już o nic. Był tym rozsądniejszym, więc dlaczego tego nie przerwał, kiedy wiedział, że to już nie ma sensu?
- Nie wiem, czym kierują się takie osoby, ale myślę, że jesteś teraz o wiele silniejsza niż przedtem.
- Czy jestem teraz silniejsza? Nie mam pojęcia. Straciłam moją największą słabość - jego i jednego jestem pewna. Upadłam zbyt wiele razy.
***
Nasze uzależnienie mnie otacza, cały pokój pełen dymu. Tylko brak mi ciebie. Z telewizora dobiega dźwięk jakiejś muzyki, a ja leżę w łóżku z tym samym przeklętym drinkiem, co wtedy w moich zimnych jak lód rękach. Dokładnie taki sam drink trzymałam tydzień temu o tej samej porze. Myślę, o ubiegłej nocy, o nas.
Zdecydowanie nie byłam gotowa wchodzić w nową relację i na pewno nie będę gotowa przez dłuższy czas, ale z całą pewnością mogłam komuś zaufać. Czułam, że mogę komuś zaufać mimo tak krótkiej znajomości. Plusem w tej sytuacji było to, że moi przyjaciele mu ufali.
Czułam, że w końcu znalazłam swoją bratnią duszę.
Stranger, that's all I see. / Nieznajomy to wszystko, co widzę.
When I look into your eyes, a soulmate who wasn't meant to be. / Gdy patrzę w Twoje oczy, bratnia dusza, która nie była mi przeznaczona.
Stranger, who knows all my secrets... / Nieznajomy, który zna wszystkie moje sekrety...
Can pull me apart and break my heart... / Może mnie rozerwać na milion kawałków i złamać mi serce
A soulmate who wasn't meant to be. / Bratnia dusza, która nie była mi przeznaczona
***
Nadszedł czas Mistrzostw Świata w Hip-Hop-ie, które odbywały się w Las Vegas. Podczas przyjazdu do miasta grzechu moim priorytetem było dalsze rozwijanie się w tym, co kocham. Tak oto znalazłam się tu, gdzie jestem. W Vegas jestem już trzy miesiące. Te trzy miesiące były chyba najlepszym czasem mojego życia. Miałam obok siebie przyjaciół, czułam się bardzo dobrze, a Dark Roses pozwoliły mi jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.
Podczas treningów było ciężko. Czasem lepiej, czasem gorzej. Ale mimo to, kochałam to. Taniec był moim całym życiem. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
Zaraz nadchodziła nasza kolej. Stres, który towarzyszył nam przed występem dodawał nam motywacji. Przygotowaliśmy się do tych mistrzostw bardzo dobrze. Grupa przed nami była bardzo dobra, będzie ciężko ich pobić.
- Dacie radę kochani! Kto inny, jak nie wy. Ciężko na to pracowaliście, dajcie z siebie wszystko. Dawajcie tu ręce. Na trzy. Raz, dwa, trzy. - powiedział Clint równie zestresowany jak my.
- Dark Roses! - wszyscy krzyknęli.
Lubiłam wyzwania, a takie wyzwanie było godne mojego zachodu.
- Panie i panowie, tym razem na scenie wystąpią Dark Roses. Pięciokrotni wicemistrzowie świata, czy jest to możliwe aby tym razem uzyskali mistrzostwo? Później się o tym przekonamy. Razem ze świetną grupą taneczną wystąpi Natasha Davis, do której aktualnie należy. Natasha Davis posiada tytuł siedmiokrotnego mistrza świata, pięciokrotnego wicemistrza świata czy też ośmiokrotnego mistrza Ameryki. Moi drodzy, jako przedostatni wystąpią przed wami Dark Roses. Proszę o wielkie brawa!
Tłum zaczął wiwatować, a cały stres właśnie zleciał ze mnie błyskawicznie. W pierwszym rzędzie widziałam siedzącą Noelle razem z Collinem. To jeszcze bardziej dodawało mi otuchy.
Wszystko szło idealnie. Było dokładnie, a nawet jeszcze lepiej niż wychodziło nam na próbach. To uczucie, kiedy jest się na scenie jest nie do opisania. Adrenalina robi swoje. Kiedy jestem na scenie, czuję się jak w transie. Przez bite trzy minuty i czterdzieści dwie sekundy dawaliśmy z siebie wszystko. To, co można wyrazić poprzez taniec jest niesamowite.
- Proszę państwa, co to był za występ, wow! Dark Roses była przedostatnią grupą prezentującą się na tegorocznych Mistrzostwach Świata w Hip-Hop-ie w Las Vegas. Stanowczo wysoko podnieśli poprzeczkę. A przed państwem teraz ostatnia grupa...
Zbiegliśmy ze sceny, a Clint powiedział, że jest z nas bardzo dumny. Wszystkie grupy się już zaprezentowały. Czekaliśmy tylko na wyniki. Jury strasznie długo obradowało, możliwe, że zajęło im to ponad dwie godziny.
- Panie i panowie, wybór trzech najlepszych drużyn było niesamowicie ciężkie. Poziom grup w tym roku był bardzo wyrównany. Jednak tegoroczni mistrzowie świata są jednogłośną decyzją sędziów. Dziękujemy wam bardzo za udział i nie przedłużając już podajemy wyniki. Brąz zdobywa włoska grupa taneczna Buongiorno! Gratulacje! Srebro należy do japońskiej grupy tanecznej Sayōnara.
Przegraliśmy. To jest niemożliwe, że zdobyliśmy złoto.
- Złoto należy... Moi drodzy proszę o brawa. Złoto zdobywają Dark Roses! Gratulacje!
Mamy mistrzostwo świata. Mamy mistrzostwo świata!
Zaczęliśmy skakać i płakać ze szczęścia. Każda wygrana czy też przegrana jest inna. Za każdym razem inne są nasze emocje. Tym razem ogarniał mnie szok i wielkie szczęście. Jeszcze do mnie to nie dochodziło, że zdobyliśmy złoto i jesteśmy mistrzami świata.
Po ogłoszeniu wyników i odebraniu nagród od razu pobiegłam do przyjaciół. Rzuciłam się na Noelle i uścisnęłam ją jak najmocniej umiałam. Chwilę później odwróciłam się do Collina.
- Chcesz udać się po świętowaniu na wycieczkę? - zapytał.
- Oczywiście. – uśmiechnęłam się do chłopaka i pocałowałam go najlepiej jak tylko umiałam.
W końcu czułam, że żyję.
And the road gets tough / A droga staje się trudna do przebycia, nie wiem dlaczego
I don't know why / Rozśmieszaj mnie, zjarajmy się
Keep making me laugh, let's go get high / Droga jest długa, trzymamy się jej
The road is long we carry on / Próbując dobrze się bawić w międzyczasie
Try to have fun in the meantime / Próbując dobrze się bawić w międzyczasie
Come and take a walk on the wild side / Chodź i weź mnie na tą drugą dziką stronę
Let me kiss you hard in the pouring rain / Pozwól mi całować cię mocno w strugach deszczu
You like your girls insane / Lubisz jak twoje dziewczyny są zakręcone, więc
Choose your last words, this is the last time / Wybierz swoje ostatnie słowa, które wypowiesz, to ostatni raz
Cause you and I, we were born to die / Ponieważ ty i ja narodziliśmy się po to, aby umrzeć
Tytuł: BORN TO DIE
Tematyka: romans
Pseudonim na watt: xcheriee_
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top