31
Gdy byliśmy w bezpiecznej odległości od kina, w końcu mogliśmy zwolnić tempa. Gdy doszliśmy do parku usiadłam na ławce i mimowolnie zaczęłam się śmiać.
-Maja... Co ci? - zapytał Jimin siadając obok na ławce.
-Nie spodziewałam się, że coś takiego może się udać. Te wszystkie fanki... One są jakieś głupie - coraz mniej panowałam nad śmiechem, który mnie ogarnął. Fakt, że cała ósemka stojąca, ewentualnie siedząca, wokół mnie patrzyła na moją osobę jak na kompletną wariatkę, powinien sprawić, że nieco się uspokoję, ja jednak nie starałam się powstrzymywać głupawki, w którą wpadłam. To jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.
Nagle usłyszałam swoje imię, z ust, z których nie spodziewałam się tego usłyszeć. Z mojego uśmiechu nie zostało nic, a ja sama powoli odwróciłam głowę w jego stronę. BamBam stał kilka metrów przede mną i czekał na jakąś moją reakcję.
-Co ty tu robisz? - zapytałam starając się zachować chłodny dystans do niego.
-Przecież miałaś wyjechać... Dlaczego nic nie powiedziałaś? Dlaczego skłamałaś? - jego pytania, dla osoby postronnej, nie miały najmniejszego sensu, a jednak ja dokładnie wiedziałam, o co mu chodzi.
Moje usta zmniejszyły się do drobnej kreski, a gdy wzięłam wdech, żeby coś powiedzieć, stanął przede mną Suga.
-Czy ona musi ci się tłumaczyć? - zapytał zakrywając mnie jeszcze bardziej jakby chciał mnie ukryć przed całym światem.
-Chyba mogę z nią porozmawiać? - zapytał członek GOT7 próbując spojrzeć w moje oczy, jednak ja sukcesywnie go unikałam uciekając spojrzeniem gdzieś w bok. W końcu wysiliłam się na odpowiedź, która musiała zaboleć.
-Nie ma nic do wyjaśniania. Nie chce z tobą rozmawiać - powiedziałam i złapałam Sugę za rękę. - Chodźmy.
Po tym poleceniu, bez czekania na jakąkolwiek odpowiedź ze strony kogokolwiek ruszyłam w stronę mieszkania BTS.
Gdy zamknęły się za nami drzwi wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Wszyscy chcieli zadać pytania, które wisiały w powietrzu.
-No co? - zapytałam odkładając buta na bok.
-Ty nic do niego nie czujesz - powiedział w końcu Jin, a ja wzruszyłam tylko ramionami i przeszłam, lawirując między nimi, do salonu. Gdy tylko usiadłam na kanapie usłyszałam, jak cała ósemka rozkminia to, co wydarzyło się w parku. Zachichotałam cicho i włączyłam telewizor żeby posłuchać jakichkolwiek wiadomości ze świata.
W końcu dołączyli do mnie Wera, Suga i Jimin. Reszta rozeszła się gdzieś po domu i w sumie mało obchodziło mnie co robią.
Reszta dnia minęła w spokoju, a wydarzenie, które nam się trafiło, sprawiało wrażenie zupełnie przewidzianego i szybko zapomnianego. Nikt już o nim nie wspominał.
Późnym wieczorem, po umyciu, położyłam się do łóżka i włączyłam laptopa. Co dziwne, na Skype'ie miałam nieodebraną wiadomość. Z ciekawości kliknęłam w nią i okazało się, że to od moich kochanych rodziców. Na samą myśl o nich wywróciłam oczyma.
'Jak tak córciu na wakacjach? Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Przyjedziemy do Korei za tydzień na jakiś czas, interesy, chyba rozumiesz? Odbierzemy Cię'
Szybko sprawdziłam skąd jest wiadomość, sprzed dwóch dni. Czyli na ten moment mam jeszcze pięć dni i powrót. Pytanie tylko, dlaczego nie czuje już radości na myśl powrotu do ojczyzny?
Nie mogąc znieść czarnych myśli kotłujących się w głowie, wyłączyłam laptopa i położyłam się spać. W nocy obudził mnie jakiś niezidentyfikowany hałas. Uniosłam głowę żeby rozejrzeć się po pokoju, jednak nic nie zauważyłam, dopiero po chwili do nich oczu doszła cienka smuga światła wydobywająca się spod drzwi. Cicho ruszyłam przez pokój żeby ostatecznie jak najciszej otworzyć drzwi i zajrzeć na korytarz przez malutką szparkę. W kuchni na dole świeciło się światło, a po chwili dotarły do mnie szepty.
Podkradłam się bliżej pomieszczenia i przed chwile słuchałam, żeby zorientować się, o czym jest rozmowa.
-W zasadzie nie wiem dlaczego. Prędzej myślałem, że tylko blefuje - wyraźnie dało się usłyszeć głos J-Hope'a. - Przykro mi stary... Chyba musisz wrócić do swojej rzeczywistości i o niej zapomnieć - dodał, a ja przysunęłam się, żeby zobaczyć z kim rozmawia, jednak w jednej chwili zatrzymałam się, gdy usłyszałam znajomy głos...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top