27
-Nie... - odpowiedziałam spokojnie, zupełnie jakby informacja, którą właśnie przekazałam mojej przyjaciółce zupełnie nie robiła na mnie wrażenia.
-Jak się dowiedział? - zapytała Wera i dopiero wtedy uraczyłam ją spojrzeniem. Była trochę blada, jakby to wyszedł na jaw największy sekret w jej życiu.
-Mało tego... - zignorowałam jej pytanie, bo po co odpowiadać? - Jin też wie.
-Zajebiście - mruknęła dziewczyna i odsunęła od siebie miskę z płatkami. - Jeżeli Jimin się dowie...
-Spokojnie, powiedziałam J-Hope'owi, że to na razie mało prawdopodobne. Wątpię, że wygadają to dalej, nie będą chcieli martwić zespołu i robić zamieszania - wydedukowałam, a Wera westchnęła. Rozumiem, że to dla niej nieciekawa sytuacja... "Pierwsza poważna miłość" i te sprawy... Jednak nigdy aż tak nie zaangażowała się w związek.
-Ehh... - Wera ukryła twarz w dłoniach. Położyłam dłoń na jej plecach, a ona uniosła na mnie wzrok.
-Nie martw się...-zaczęłam, jednak nie wywołało to u niej jakiejś bardzo radosniej reakcji. - Może zostaniemy tu jeszcze jakiś czas?
-Na poważnie? - zapytała z radością, a ja westchnęłam i pokiwałam głową.
-Jeżeli ciebie to ucieszy, to możemy jeszcze trochę zostać - zdecydowałam, a Wera mnie przytuliła. Znów przeszły mnie dreszcze. Te same, które towarzyszyły mi przy rozmowie z menedżerem GOT7, sprawiały one, że czułam się jakbym właśnie popełniła błąd.
-Wiesz? Przepraszam za to co mówiłam wcześniej - wyszeptała, a ja wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się pod nosem. Można sobie przepraszać, dopiero po czynach okaże się, czy warto jej znów zaufać.
Dzień minął spokojnie, bo może oprócz momentu, gdy okazało się, że muszę wyjść z psem. Jakoś mój chory umysł ubzdurał sobie, że chłopaki z GOT7 mogą być gdzieś w parku, jakby nie mieli co robić tylko czatkować na moją osobę gdzieś w krzakach. Tak... Chyba w marzeniach, zwłaszcza, że oni mają pracę, która to zapewnia im inwigilacje dwadzieścia cztery na siedem przez ich fanki.
Tak więc spacer również minął spokojnie. W parku odważyłam się nawet włączyć telefon i przejrzeć SMS'y. Większość od BamBama z pytaniami, gdzie jestem, dlaczego zniknęłam, jeżeli zrobił coś złego, chce, żebym mu wybaczyła. I oczywiście zapewnienia, że przeprasza za wszystkie błędy.
Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Jedynym błędem w tym wszystkim byłam ja.
'Dziś wracam do Europy. Myślałam nad nami, to nie miałby sensu. Mam nadzieje, że będziesz osiągnął coraz większe sukcesy'
Jeszcze nigdy nie przyszło mi tak trudno wkliknięcie tego jednego magicznego przycisku z napisem 'wyślij'. Jednak w końcu osiągnęłam sukces i szybko schowałam telefon do kieszeni. Z oczu pociekły kolejne łzy. W końcu Toffik, chcąc wracać do domu, wskoczył na ławkę i zaczął lizać mnie po twarzy. Musiałam ulec jego urokowi i ruszyłam z nim z powrotem do miejsca, z którego pół godziny wcześniej przyszłam.
W progu dopadła mnie Wera i pytała, czy przypadkiem nie spotkałam któregoś z GOT7, przejęła się wszystkim, co ich dotyczyło. Więc, zachowując spokojny ton, odpowiedziałam jej, że spacer minął mi spokojnie, że dałam znać Bamowi, że nie ma na co liczyć, ponieważ wracam do domu. Wspomniałam jej również o psychicznym bólu, który odczuwałam, gdy pisałam te kłamstwa. Jak przystało na prawdziwą przyjaciółkę, Weronika pocieszyła mnie i powiedziała, że w tym momencie zrobiłam to, co najlepsze.
Koło osiemnastej wrócili chłopcy z próby. Od razu zaproponowali, żebyśmy jakoś wspólnie, ale i spokojnie spędzili ten wieczór. Zabawne było to podkreślenie z ich strony.
-To może jakiś film? - zapytałam, wszyscy od razu się zgodzili. Poszliśmy do salonu i rozsiedliśmy się wygodniej na kanapie, fotelach i na podłodze.
Suga i Jungkook zaczęli przeglądać bibliotekę filmów, aż w końcu zdecydowaliśmy się na jakąś lekką, amerykańską komedię, oczywiście z angielskimi napisami, żeby Weronice łatwiej było zrozumieć pewne słowa. Mimo, że szybko uczyła się koreańskiego, nadal miała problemy z niektórymi wypowiedziami chłopaków. Zastanawia mnie, jak sobie radziła pod moją nieobecność...
YoonGi usiadł obok mnie i od razu objął mnie ramieniem. Korzystając z sytuacji wtuliłam się w jego tors.
Oglądanie filmu rzeczywiście minęło spokojnie. Nikt nie komentował i nie rozpraszał innych. Ciszę przerwał co jakiś czas nasz śmiech. Ostatecznie koło jedenastej skończyliśmy. Zostało nam umycie się i położenie do łóżek. Gdy w końcu odetchnęłam, przez myśl mi przeszło, że dziś byłam spokojniejsza. Może to obecność Sugi? Uśmiechnęłam się delikatnie i zdecydowałam się w końcu zasnąć. Pora porządnie wypocząć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top