18
Gdy tylko weszłam do domu wskoczył na mnie Toffik. Od razu postanowiłam z nim wyjść na spacer, ale gdy już stałam w korytarzu z zamiarem otwarcia drzwi i wyjścia, podszedł do mnie Suga.
-Gdzie idziesz? - zapytał opierając się o framugę i tym samym, odgradzając mi drogę na dwór.
-Na spacer z psem - powiedziałam i próbowałam się przecisnąć między drzwiami a panem słodkim.
-Idę z Tobą - zakomunikował i odszedł od drzwi. - Daj mi minute! - powiedział i pobiegł, zapewne po bluzę, do swojego pokoju. Nim się obejrzałam był z powrotem.
Wyszliśmy z domu, ale nie zeszliśmy dziesięć metrów, gdy usłyszeliśmy za sobą krzyki. Odwróciłam się i zobaczyłam Hobiego.
-Co się stało? - zapytałam, gdy ten do mnie podszedł.
-Gdzie idziecie? - zapytał gromiąc wzrokiem swojego przyjaciela.
W odpowiedzi wskazałam na psa, który coraz bardziej niecierpliwił się, aż w końcu wejdziemy do parku po drugiej stronie ulicy. J-Hope oddał smycz z Toffikiem Sudze i odciągnął mnie z pięć metrów od nich.
-Czy na pewno chcesz iść z Sugą? - zapytał niepewnie, a ja pokręciłam zniecierpliwiona oczami.
-Przecież to Suga a nie jakiś gwałciciel... - westchnęłam.
-Z Sugą nigdy nic nie wiadomo... - ton głosu Hopiego robił się na coś w stylu 'ludowe mądrości starej babki'.
-A daj ty mi już święty spokój! - mina mojego kochanego przyjaciela posmutniała, aż zrobiło mi się trochę głupio. - Hopi~ nie smuć się. Wiem, że chcesz się o mnie troszczyć, ale dam sobie radę. Obiecuje! - powiedziałam i poklepałam go pocieszająco po barku. W jednej chwili na jego twarzy znów pojawił się uśmiech, który ja tak bardzo lubiłam.
-Tylko wróćcie szybko - powiedział chłopaka i wrócił do domu, a ja podeszłam do Sugi, który kurczowo trzymał smycz Toffika.
-Co on chciał? - zapytał i poprawił czapkę, którą miał na głowie.
-A nic... Chodźmy - powiedziałam i złapałam go za rękaw by po chwili pociągnąć go w stronę parku.
Chodziliśmy tak może z pół godziny, Toffik cały czas był przy nas, bo tym razem zdecydowałam się go nie spuszczać ze smyczy.
Nagle Suga złapał mnie w talii i zawrócił. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Co się stało? - zapytałam i spojrzałam za siebie. Za stertą krzaków i liści zobaczyłam trzy sylwetki i dałabym sobie rękę uciąć, że to chłopaki i GOT7.
-A nic... Po prostu już robi się zimno. Chyba musimy wracać do domu - kłamał. Miał to wypisane na twarzy. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Zazdrośnik - szepnęłam tak, żeby doszło to do chłopaka.
-Co? - zapytał i puścił mnie.
-Zazdrośnik! - powtórzyłam już głośniej, a na jego twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
-Nie prawda.
-Przecież wiem, że tam był BamBam i Mark. Nie chciałeś się z nimi spotkać i szybko mnie zwróciłeś, ale... - tutaj ucięłam, a Suga spojrzał na mnie dziwną miną. - Ale... Zapomniałeś, że ja nie jestem ślepa i mogę się odwrócić - powiedziałam, a z jego twarzy uleciały chyba wszystkie emocje, jakie przez ostatni czas w sobie nosił.
-Już myślałem, że zarzucisz tu jakąś teorią spiskową... - zaśmiał się, a ja ukradkiem spojrzałam za siebie. Chciałam go zobaczyć, chyba się zakochałam...
-Chcesz teorii spiskowych? - zaśmiałam się - To będziesz je miał! - zawołałam wyciągając palec do góry i przez chwilę pomyślałam - moją pierwszą teorią będzie to, że Wera chyba zmieni faceta.
-Co? - zapytał zdziwiony i posłał mi pytające spojrzenie.
-Wera się zakochała... Do tej pory była z Marcinem, ale chyba ulegnie Jiminowi - zaśmiałam się.
-Ulegnie? Nie wygląda na uległą osobę - stwierdził chłopak. W tym momencie weszliśmy do domu. Zajęłam obrożę z karku Toffika i zdjęłam bluzę i buty.
Poszłam do swojego pokoju, który okazał się pusty. Położyłam się na łóżku i wyjęłam telefon. Miałam SMS'a.
'Cześć, tu BamBam. Jestem w parku. Może byśmy się spotkali?'
Już widzę, ile kosztowało go to, żeby wysłać mi tego SMS'a. Zaśmiałam się do ekranu i zaczęłam wystukiwać treść na wyświetlaczu mojego telefonu.
'Widziałam Cię :). Ale , byłam z Sugą, który chyba jest zazdrosny i na początku skutecznie odwrócił moją uwagę, przez co nie mogłam podejść :(. Postaram się jutro, dobrze?'
Na odpowiedź długo czekać nie musiałam, już po chwili na moim ekranie pojawiła się informacja o nowej wiadomości. Bez chwili namysłu weszłam w wiadomość.
'Trzymam Cię za słowo XD. Tęsknię :*'
W ostatnie słowo patrzyłam chyba z dziesięć minut z niedowierzaniem. W sumie też za nim tęskniłam... Czyżbym zaczynała się zakochiwać? Oby nie, bo to jest bez sensu. Po wakacjach wrócę do Warszawy i co wtedy? Będę tęskniła za idolem, który ma przy sobie tysiące fanek? Być może o mnie zapomni. Po długim czasie zdecydowałam się wysłać mu wiadomość o następującej treści:
'Do zobaczenia jutro. Pa pa :*'
Odłożyłam telefon na pościele, wzięłam swoją piżamę i poszłam wziąć krótki prysznic. Gdy wróciłam na moim łóżku siedziała Wera i przeglądała coś na moim telefonie.
-Co ty robisz? - zapytałam i wzięłam od niej urządzenie, od razu spojrzałam na wyświetlacz, na którym, na szczęście była główna strona facebook'a, w dodatku jej pojawił się jej profil.
-Mój telefon się zaciął, więc wzięłam twój żeby zobaczyć na face'a - wytłumaczyła, a ja w tym czasie oddałam jej telefon, żeby dokończyła zaczętą czynność. Po chwili Weronika poszła się umyć i zostawiła mi mój aparat. Gdy już wygodnie położyłam się w łóżku, mój telefon zadzwonił oświadczając, że mam nieodebraną wiadomość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top