15
Ten zbulwersowany głos wyprowadził mnie z równowagi, chcąc odwrócić się w jego stronę, potknęłam się i wpadłam wprost na Marka. Po chwili oboje leżeliśmy na podłodze. Moje usta były tak blisko jego... Aż korciło, żeby go pocałować, ale niestety ktoś musiał złapać mnie za nadgarstek i z niebywałą siłą, podciągnął do góry.
-Co ty robisz? - zapytał V i uraczył Marka dziwnym spojrzeniem, takim, jakim dziecko obdarza, gdy musi oddać na chwilę swoją ulubioną zabawkę innemu dziecku. - Szukaliśmy cię chyba z dwie godziny!
-Och, przestań! Po prostu się zasiedziałam - moje próby wytłumaczenia były dość mizerne, zwłaszcza, że Tae skupił się na 'zabijaniu' chłopaków wzrokiem.
-Myśleliśmy, że coś ci się stało - powiedział nagle Jimin. Dziwne, bo prędzej go nie widziałam. Swoją drogą... Był dosyć uroczy ze swoimi obawami.
- Suga to normalnie od zmysłów odchodzi - dodał V i chciał dodać coś jeszcze, jednak w tym momencie usłyszałam czyjś głos.
-GOT7. Za 20 minut wychodzicie - odwróciłam się, żeby zobaczyć kto to, ale w drzwiach już nikogo nie było. Szybka informacja i ewakuacja, tak jakby gość wyczuł, że tutaj moze zacząć rozgrywać się wielka drama.
Hmm... A więc nazywają się GOT7. Tego też mi nie powiedzieli. Czy oni się wstydzą tego, że są sławni?! Albo po prostu uważają tę informację za zbędną do przekazania mi.
-Dobra, Maja. Chodź już, wracamy - powiedział V i delikatnie pociągnął mnie za rękę.
-A możemy zobaczyć ich występ? - zapytałam próbując zachować się słodko. To w jakiś przyjemny sposób działa na tego kosmitę.
-Ale przecież z naszej garderoby też... - zaczął chłopak, ale nie dałam mu dokończyć.
-Ale to nie to samo! No oppaa~ - mogę śmiało powiedzieć, że po przebywaniu z nimi tak długo jestem o wiele 'słodsza'. Cóż, z kim przystajesz, takim się stajesz.
-No dobrze... - powiedział chłopak i przekręcił oczami z niezadowoleniem. Ja natomiast posłałam BamBamowi uśmiech przepełniony radością.
-A wy jesteście z BTS? Mam rację? - zapytał Jackson na co Jimin przytaknął.
W niecałe 15 minut chłopaki, którzy na początku byli do siebie nastawieni dość wrogo, zaczęli się świetnie dogadywać. Po tym czasie GOT7 musieli pójść na scenę. Oczywiście BamBam w dość sprytny sposób pociągnął mnie za sobą, tak, że ani Jimin, ani V nie zorientowali się, gdzie poszłam. Puścił mnie dopiero, gdy byliśmy przy scenie.
-Czekaj tu - szepnął mi do ucha i wyszedł przed publiczność.
Zaczęli śpiewać i tańczyć swój układ. Ogólnie występ był podobny do koncertu BTS, choć piosenki miały nieco inny wydźwięk. W pewien sposób to BTS urzekło mnie swoją aurą i tak zostanie.
-Gdzieś ty się podziała! - usłyszałam za sobą zły głos Tae.
-Znów musieliśmy cię szukać! - dodał Jimin, stanął obok mnie i również zaczął obserwować GOT7.
-Nieźli są - powiedział cicho V, który również patrzył na występ. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, jak GOT7 charyzmatyczni są na scenie. To było niesamowite. Te akrobacje, które zaprezentowali Mark i Jackson, były niebywałe.
Jimin trochę sarkastycznie się zaśmiał. No cóż... Dla mnie obu nie byli 'nieźli', byli po postu niesamowici. Gdy zeszli ze sceny, BamBam od razu podszedł do mnie.
-Jak ci się podobało? - złapał moje ręce w swoje.
-To było wspaniałe - powiedziałam zdecydowanym tonem i uśmiechnęłam się do niego. Całą dziesiątką poszliśmy pod drzwi garderoby GOT7.
-Dobra, Maja. Chodźmy już, bo za pół godziny nasz występ - powiedział V zerkając znacząco na chłopaków i złapał mnie za rękę, żeby jak najszybciej wrócić do swojej garderoby.
-Ej, Kim Taehyung. To, skoro wy dopiero będziecie mieli występ, to my weźmiemy Maję ze sobą. Co będzie sama siedziała - powiedział Mark zrównując z nami krok.
-To akurat nie ode mnie zależy - powiedział Tae, ale nie zwalniał tempa, wręcz przyspieszył, być może mając nadzieję, że Tuan sobie odpuści.
-To pójdziemy z wami. BamBam! - zawołał chłopak i wyminął Jimina tak, żeby znaleźć się obok mnie. Kunpimook podbiegł do nas, a po chwili weszliśmy do garderoby BTS.
-GDZIE ŻEŚCIE BYLI?! - ryknął lider, ale w tym momencie zauważył dwóch członków innego zespołu i zamknął się. Na szczęście, bo wkurwia mnie jego ryk. W ogóle, ta gwałtowna natura czasem bywa drażniąca.
-Sorry. Trochę ich zagadaliśmy - powiedział rudowłosy z uśmiechem. - Mark Tuan z GOT7 - przedstawił się chłopak i podał Rap Monowi dłoń, którą ten po chwil uścisnął na przywitanie.
-Maja! - usłyszałam swoje imię i poczułam, jak ktoś mnie przytula.
-Suga. Nie było mnie tylko chwilę - powiedziałam próbując się od niego uwolnić.
-Chwile? W Polsce chwila to trzy godziny?! - zapytał i rzucił Bambamowi i Markowi niezbyt miłe spojrzenie.
-Oj! Nie marudź! - powiedziałam i zaśmiałam się cicho widząc jego złą minę.
-Za pół godziny wychodzicie? - zapytał Mark, próbując nawiązać z nimi kontakt, ale całe BTS było jakoś pesymistycznie nastawione do niego i jego kolegi.
-Tak - powiedział Namjoon i odwrócił się do nich tyłem. Po czym zaczął przeglądać jakieś kartki, tak jakby to teraz miało największe znaczenie.
-To, może my zajęlibyśmy się Mają? Przecież nie powinna siedzieć sama. Tutaj jest sporo dziwnych ludzi - zaproponował BamBam. Całe BTS uraczyło go krzywymi spojrzeniami, w stylu "no co ty nie powiesz".
-Dziwnych ludzi? - zapytał V z zabawną miną. Coś mi się wydaje, że najdziwniejszymi ludźmi w tym budynku jest ta siódemka, która stoi w pomieszczeniu zwanym garderobą BTS.
-No chyba raczej niewyżytych - powiedział Mark i posłał Sudze porozumiewawcze spojrzenie.
-Jestem za! - powiedziałam i złapałam ramię BamBama. - Będę się czuła bezpieczniej! A tak w ogóle, gdzie jest Wera? - zapytałam, ale w tym momencie do garderoby waszła moja przyjaciółka.
Pierwsze, co zrobiła, to podbiegła do mnie i przytuliła się odpychając chłopaka. Gdy spostrzegła, że w nie jesteśmy same, odsunęła się ode mnie i spojrzała na dwójkę z GOT7. Jedyne, co wyrwało się z jej ust to przeciągłe 'uu...'
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top