10

Prychnęłam cicho na jęczenie Sugi i poszłam do kuchenki. Pozbyłam się z patelni przypalonego jajka, w którym były kawałki skorupki. Zaczęłam przygotowywać śniadanie od nowa.

Gdy posiłek był już na stole, kazałam chłopakom obudzić resztę. Po chwili do kuchni zaczęło wchodzić zaspane BTS, tylko Wery i Jimina nie było.

-Gdzie oni są?! - zapytałam podnosząc wzrok do góry, jakbym chciała dostać odpowiedz od Boga, jednak na moje pytanie odpowiedział 'Bóg' w cielesnej formie.

-Drzwi do waszego pokoju są zamknięte - powiedział Suga z głupim uśmiechem. - Ciekawe czy w ogóle spali przez noc...

-Zapewniam cię Suga, że nie musisz się tym zamęczać - powiedziałam złośliwie na co wszyscy przy stole zaczęli się śmiać.

Gdy tylko trochę zjadłam, posprzątam po sobie i zaczęłam dobijać się do między innymi MOJEGO pokoju. Jednak nasze zakochane gołąbki nie miały zamiaru otworzyć drzwi. Ze smutkiem stwierdziłam, że na spacer z Toffikiem muszę pójść w tym, co mam teraz na sobie.

Stanęłam przed lustrem w przedpokoju i zobaczyłam, czy wyglądam znośnie. W głębi duszy liczyłam, że spotkam tamtych chłopaków. Bluzę przewiązałam przez pas i zawołałam owczarka, ale wraz z nim na korytarzu pojawił się Jin, jakbym to jego wołała...

-Gdzie idziesz? - zapytał tonem nadopiekuńczej matki. Przewróciłam oczami wzdychając przy tym.

-Toffik musi iść na spacer - powiedziałam tak jakby, sytuacja, którą zastał, nie była oczywista. 

-Pójdę z tobą - powiedział, tym razem przyjmując rolę 'zazdrosny chłopak'.

-A co z twoimi szalonymi fankami? W Seulu chyba jest ich więcej niż w Warszawie - zauważyłam.

-Dam sobie radę - powiedział, na nos nałożył okulary przeciwsłoneczne, a na głowę narzucił kaptur.

Chyba moje zdanie się tu nie liczyło, więc po prostu wyszłam z domu, a za mną SeokJin. Weszliśmy do parku, a ja od razu skierowałam się w stronę miejsca, gdzie wczoraj spotkałam tamtą trójkę. Usiadłam na ławce, a obok mnie usadowił się Jin. Toffik zaczął biegać za motylami i ptaszkami, które latały po parku.

Co jakiś czas rozglądałam się wokół czy przypadkiem nie idą, jednak za każdym razem było pusto.

-Co się tak rozglądasz? - zapytał Jin wyraźnie zirytowany moim brakiem zainteresowania względem jego osoby.

-Patrze czy przypadkiem nie idzie jakaś z twoich fanek. Nie chce być wrogiem numer jeden koreańskich nastolatek - odparłam, chłopak zaśmiał się. - I co w tym dziwnego? Muszę wrócić do domu w jedynym kawałku.

-Spokojnie. Ta część parku jest mało odwiedzanym miejscem - stwierdził a ja rozejrzałam się.

Rzeczywiście... Tutaj wszystko wyglądało na starsze. Ławki nie były tak zadbane jak w innych częściach parku, chodnik też wyglądał na nieco starszy, a zieleń wyglądała, jakby była ścinana od święta. 

-Dlaczego tak jest? Czy miasto nie powinno dbać o cały park? - zapytałam, a Jin tylko wzruszył ramionami.

-Ta część miała zostać usunięta pod jakieś bloki, dlatego miasto nie dba o ten teren jak o inne kawałki zieleni w mieście. Ma to swoje plusy i minusy - miał rację. Chociaż w parku i tak nie było jakichś wielkich tłumów. - Kto w zespole podoba ci się najbardziej? - rzucił nagle Jin. 

-He? - to jedyne co wydobyto się z moich ust po dostaniu tak dziwnego pytania.

-No, który podoba ci się najbardziej - powtórzył Jin, a ja spojrzałam na niego jak na durnia.

-Nie mam porównania, żeby powiedzieć, który jest przystojny. Może uchodzicie w swojej pop kulturze za brzydkich? - wypaliłam, a Jin zakrztusił się powietrzem. Chyba nie spodziewał się czegoś takiego, biedaczek.

-Jak to za brzydkich? - jego oburzenie przyjęło się czerwienią na twarzy.

-No chyba nie jesteście jedynym zespołem w Korei. Musiałabym mieć porównanie z innym zespołem, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Może weźmiesz mnie na jakiś koncert... Poznam inny zespół i wtedy odpowiem na twoje, nie ukrywajmy, dziwne pytanie.

-No jasne... To tak jakbym sam chciał sobie wykopać grób. Wezmę cię na inny koncert, ty ich uwiedziesz i koniec. Stworzysz sobie jakiś harem - zakpił chłopak.

-O czym ty myślisz?! Nie jestem taka - powiedziałam niewinnym głosikiem. Jin tylko się zaśmiał.

-Wiem jedno. Koreańczycy szaleją za europejkami, bo te są mega ładne i seksowne - stwierdził Jin, a ja spojrzałam na niego z zamyśloną miną. - No i oczywiście zachowują się inaczej niż Azjatki. To jest ciekawa odskocznia od otaczającej rzeczywistości.

-Myślałam, że wam podoba się ten 'słodki' i 'niewinny' typ dziewczyn.

-Może niektórym - powiedział zamyślony Jin, nieco wzruszając ramionami - ale ja jestem z tymi pierwszymi. Faceci to wzrokowcy. A ty nie patrzysz na wygląd faceta?

-Dla mnie najbardziej liczy się wnętrze.

-To, który z nas, twoim zadaniem, ma najlepsze wnętrze? - ta rozmowa wchodziła na coraz dziwniejszy temat.

-Na pewno nie ty - powiedziałam i złośliwie się do niego uśmiechnęłam.

-To który? - dopytywał Jin, a ja wyrzuciłam ręce z irytacją.

-Mówiłam ci, że muszę mieć porównanie - i tym tak trochę zaprzeczyłam sobie poprzednie wypowiedzi. Ale liczyłam, że Jin się nie zorientuje.

-Porównujesz wnętrza innych ludzi? - i dupa. Trzeba przyznać, że ma niezłą orientację, na moje nieszczęście.

-Toffik! Chodź tu! - krzyknęłam, tym samym ignorując jego pytanie, a on zaśmiał się na moje zachowanie, jednak nie kontynuował tej dyskusji, zapewne orientując się, że nie uzyska odpowiedzi na postawione pytanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top