1

Budzik zadzwonił o 6:30, tak jak zwykle wstałam z łóżka przy okazji zarzucając kołdrę na mojego pieska, który leżał pod łóżkiem.

-Toffik! Gdzie jesteś? - zawołałam w przestrzeń. Młody owczarek niemiecki wygramolił się spod kołdry, a ja uśmiechnęłam się - jesteś... - wyszeptałam pogłaskałam psa po główce i poszłam otworzyć drzwi od tarasu, żeby wpuścić do pokoju trochę powietrza.

Wróciłam do pokoju i włączyłam laptopa. Pierwsze co zrobiłam, to włączyłam Facebooka. Jak zwykle miałam kilka powiadomień i zaproszenie do znajomych. Przeglądałam tablicę, gdy pojawiło się kolejne powiadomienie: Jung HoSeok zaprosił cię do znajomych, uniosłam brwi w górę, jednak przyjęłam zaproszenie. Od dzieciństwa miałam pewien sentyment do Korei Południowej, a posiadanie w znajomych Koreańczyka mogłaby być pozytywnym wydarzeniem, jeśli tylko uda mi się z nim nawiązać kontakt. W końcu będę mogła sprawdzić wiedzę z koreańskiego, którego uczę się jak dotąd tylko teoretycznie. 

Po chwili wyłączyłam laptopa i zaczęłam szykować się do wyjścia do szkoły. W szkole jak co dzień, nudy. Męczące lekcje i przerwy ze znajomymi. Koło 16 wróciłam do domu. Znów włączyłam laptopa. Miałam wiadomość.

Jung HoSeok:
"witaj. Pamiętasz mnie?" tekst został napisany po angielsku.
Ja:
"nie jestem tego pewna... a powinnam?"
Jung HoSeok:
"no tak... To było tak dawno"
Ja:
"nie za bardzo wiem o co chodzi. Możesz mi coś powiedzieć?"
Jung HoSeok:
"byłaś na wakacjach nad morzem Żółtym. Twoją zabawkę porwała woda. Znalazłem ją i odniosłem do ciebie. Potem codziennie się bawiliśmy"

Ze zdziwienia otworzyłam usta. Nagle coś mi się zaczęło kojarzyć, może nie były to najmocniejsze wspomnienia, jednak skojarzyły mi się z historią opowiadaną przez moją mamę. To był mój przyjaciel z dzieciństwa. Mój Hose! Co miałam mi odpisać? Byłam w szoku!

Ja:
"Hose?"

Napisałam w końcu. Nie za bardzo się postarałam, ale nie byłam w stanie napisać więcej.

Jung HoSeok:
"jednak pamiętasz :x"
Ja:
"teraz mi się przypomniało. Szukałeś nie?"
Jung HoSeok:
"nie mogłem przestać. Obiecałem ci, że Cię znajdę"
Ja:
"jesteś niesamowity"

Pisaliśmy bardzo długo. Hose opowiedział mi, że zaczął pracować i mieszka w Seulu. Ja odpowiedziałam mu, jak to kończę naukę w jednym z warszawskich liceów na biolchemie, moi rodzice wyjechali w delegacje i siedzę tylko z moim psem Toffikiem. Chłopak dodał, że na początku lipca przyjeżdżają do Warszawy i zaproponował spotkanie.

To jeszcze cztery tygodnie. Do tej pory jeszcze tyle czasu! pomyślałam, ale zgodziłam się. Chciałam zobaczyć chłopaka, którego kiedyś nazywałam przyjacielem. Szkoda, że nie wstawił żadnych zdjęć...

Ja:
"a jak się poznamy? Skąd będziesz wiedział że ja to ja?"
Jung HoSeok:
"znajdę Cię"

To powiedział. Ale w końcu nie wypytywałam, zaufam mu. Z resztą, zawsze będzie można zgadać się na Messengerze. 

Jung HoSeok:
"a może podasz mi adres swój"

Ja:
"że co proszę?!"

JH:
"wiem, że dziwnie to zabrzmiało..."

Ja:
"człowieku! Najpierw piszesz, że przyjedziesz do Warszawy, a teraz prosisz o adres! Możesz być jakimś zboczeńcem, który podszywa się tylko pod mojego przyjaciela"

JH:
"jeżeli nie chcesz podać adresu to nie wiem co zrobimy i NIE JESTEM ZBOCZEŃCEM!!! "

Ja:
"no dobrze, dobrze. Podam ci ten adres. Ale jakby co, to pójdzie na ciebie!"

JH:
"mogę mieć do ciebie prośbę?"

Ja:
"jaką?"

JH:
"Weź ze sobą pieska"

Ja:
"trochę dziwna ta Twoja prośba"
"ale kiedy? I po co?"

JH:
"jeszcze nie wiadomo i na zdjęciu wygląda uroczo. Chciałbym go zobaczyć"

Ja:
"chyba wyrosłeś na niezłego wariata XD"

JH:
"To się okaże, haha"

W tym momencie Hose wylogował się z Facebooka. Dopiero teraz zorientowałam się, że nasza rozmowa pochłonęła sporą część mojego dnia. Na dworze robiło się coraz ciemnej. Poszłam umyć się, a potem zawołałam psa do domu i pozamykałam wszystkie drzwi i okna na dole. Tylko moje okno w pokoju mogło być uchylone, by przez całą noc wietrzyć pomieszczenie. 

Prawie pół nocy nie spałam. Myślałam jak teraz może wyglądać mój przyjaciel z dzieciństwa, ale jak mogłabym to sprawdzić? Jak w ogóle można nie wstawić zdjęcia na facebooka? w końcu, ze zmęczenia udało mi się usnąć.

Rano obudził mnie budzik, który zazwyczaj informował mnie, że czas wychodzić do szkoły. Musiałam przespać wcześniejszy budzik. Wyskoczyłam z łóżka i tylko spakowałam kosmetyki do szkoły. Ubrałam pierwsze ubrania jakie wpadły mi w ręce. Zbiegłam na dół. Wypuściłam Toffika na podwórko, wzięłam jabłko i wybiegłam z domu.

Do szkoły przyjechałam 10 minut spóźniona. Pięć minut zajęło mi ogarnięcie się, więc poszłam do mojej znienawidzonej sali od angielskiego.

-Nasza klasowa gwiazda znów spóźniona - powiedziała starsza kobieta, gdy tylko uchyliłam drzwi.

-Dzień dobry - całkowicie zignorowałam złośliwy komentarz babki od angielskiego.

-Coś się mówi.

-Coś - wykonałam posłusznie rozkaz.

-Ależ jesteś nie wychowana - kobieta nie dawała za wygraną, już od samego początku robiła mi na złość, a ja się nie dam. 

-Kto tu jest niewychowany. Ja przynajmniej nie mowie pani, co o pani myślę - rzuciłam, a następnie wyciągnęłam książki.

Nauczycielka prychnęła, jednak ani razu się na mnie nie spojrzała i wróciła do omawiania podręcznika. Ani razu nie chciała, żebym rozwiązała jakiś przykład. Całą lekcje miałam spokój. Poprawiłam sobie makijaż, od nowa poczesałam włosy, tak żeby na przerwie wyglądać znośnie.

Kolejne dni miały podobnie. Hose nie dawał znaku życia, ewentualne kłótnie z nauczycielami polepszały mi humor. Przerwy spędzałam z moją paczką na naszej ławce, której nikt nigdy nam zajmował. Rodzice przyjeżdżali czasem na noc do domu by znowu wyjechać na jakiś czas.

Tydzień przed zakończeniem roku, a mniej więcej dwa przed naszym spotkaniem chłopak odezwał się. Jednak nie dał mi żadnych informacji na temat naszego spotkania. Pytał za to jak się czuje, czy coś jadłam i, jak dla mnie, o głupoty. Zachowywał się jak straszy brat.

------------

I wracam, wielki powrót zza światów tego ff

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top