#30

Spakowałam już najpotrzebniejsze rzeczy i pomogłam pakować się Alexowi. Stanęłam obok mojego taty. Zastanawiałam się, czy powiedzieć mu o zdradzie matki.

— Tato... — Powiedziałam biorąc głęboki oddech. Czarnowłosy spojrzał na mnie z uśmiechem. — Mama cię zdradziła.

Widziałam jak na twarzy taty maluje się szok, jednak po chwili roześmiał się głośno.

— Dobry żart Queel — Powiedział, klepiąc mnie po plecach.

Uśmiechnęłam się sztucznie i powiedziałam tacie, że idę na dwór. Do kieszeni spodenek schowałam telefon i trochę pieniędzy.

Tego dnia jeszcze ani razu nie wiedziałam się z Maxem. I chyba jednak wolałam ten dzień spędzić sama, jednak nie dane mi to było.

— Hej Queel — Powiedział, podchodząc do mnie ze swojego hotelu.

— Hej — Odpowiedziałam uśmiechnięta. Objął mnie ramieniem i razem poszliśmy w nieznanym mi kierunku.

— Gdzie tak wogóle idziemy? — Zapytałam po chwili.

— Nie wiem — Odpowiedział, wzruszając ramionami.

— Max! — Z ich hotelu wyszła Phoebe i zawołała brata. — Chodź nastychnist!

Chłopak westchnął krótko.

— Do później — Puścił mi oczko i poszedł.

* Phoebe *

Kiedy Max wszedł do pokoju, ja siedziałam na łóżku z bananem na twarzy.

— Co? — Zapytał, stając naprzeciwko mnie.

— Po pierwsze; grzeczniej, a po drugie; Jesteś w zaawansowanym stanie Friendzone — Oświadczyłam.

— Ciekawe z kim — Parsknął.

— Z Queel! Widzę jak na nią patrzysz! — Wstałam i zagestykulowałam rękoma.

— Queel to tylko przyjaciółka — Przewrócił oczami.

* Queel *

Poszłam do hotelowej restauracji. Wzięłam sobie sałatkę z ananasem, grejpfrutem, winogronami itd.

Tak bardzo fit.

Usiadłam do stolika i przeglądając internety zaczęłam jeść. Jutro stąd wyjeżdzam. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top