#18
— I co? Już lepiej? — Zapytałam, odsuwając się od Maxa.
— Dziękuję — Przytulił mnie, co po chwili odwzajemniłam.
— Postąpiłaś bardzo dobrze, Queel —
Usłyszałam głos Spero, i uśmiechnęłam się lekko.
— Wiesz, tu niedaleko jest kręgielnia. Może pójdziemy? — Zapytał po chwili Max.
— Z chęcią — Odparłam. Wstaliśmy i otrzepaliśmy się z piachu.
***
— Wygrałem! — Krzyknął szczęśliwy Max, a ja jedynie przewróciłam oczami. — To co? Idziemy coś zjeść?
— Spoko — Odpowiedziałam, wzruszając ramionami. Ja usiadłam do stolika, a nadąsana kaczka poszła kupić pizzę.
Ciekawę, jak zareagowałby, gdyby się dowiedział, że tak na niego mówię.
— Będzie za około dwadzieścia minut — Powiedział, podając mi wodę.
— Ok — Mruknęłam. — A co byś zrobił, gdybyś trafił do magicznej krainy?
Zapytałam po chwili, patrząc na butelkę z bezbarwną cieczą.
— Co to za pytanie? Przecież magia nie istnieje.
— Ale przecież, nasze moce, to też jakby magia — Szepnęłam, marszcząc brwi.
— Nasze moce to dar, nie magia — Burknął.
— Jak tam chcesz — Uniosłam ręce w górę i popatrzyłam na niego krótko.
— Ale jakbyśmy jednak trafili do magicznej krainy, cieszłbym się jak dziecko — Powiedział, kładąc nacisk na słowo "jednak".
— Jesteś dzieckiem — Odpowiedziałam wystawiając mu język.
— Jesteś młodsza, więc jesteś jeszcze większym bachorem niż ja — Wzruszył ramionami rozbawiony.
Przekręciłam oczami i napiłam się wody.
****
Kiedy tylko zjedliśmy wróciliśmy do hotelu. Pokój, w którym mieszkali Grzmotomocni, był taki sam jak ten w którym mieszkałam ja i moi rodzice i brat.
— Co robimyyyy? — Zapytałam ziewając.
— Musisz natychmiast iść do lasu —
Usłyszałam spanikowany głos Adeili.
Zmieniłam się w niewidzialną i szybko uciekłam z pokoju.
— Queel! — Krzyknął Max, biegnąc za mną. Jednak stanął w miejscu, bo przecież mnie nie widział.
Biegłam ile sił w nogach, aż w końcu dosłownie wpadłam do lasu. Tam zobaczyłam Adeilę i Spera.
— Co się stało? — Zapytałam, i przemieniłam się w widzialną.
— Niedługo trafisz do magicznej krainy, razem z Maxem. To ostatnie nasze spotkanie. Przynajmniej na jakiś czas — Powiedział Spero, a ja poczułam łzy.
Mimo, że nie znałam dobrze tych lwów, bardzo je kochałam. Przytuliłam się do nich. Kiedy już się odsunęłam, to oni zniknęli.
Będę za nimi tęsknić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top