#17
— Queel! — Usłyszałam Spero.
Nagle postacie zniknęły, a ja poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie i płynie ze mną na brzeg. Wierzgałam się i próbowałam wyrywać, ale na marne.
Dopłynęliśmy do brzegu, a ktoś postadził mnie na skale, w moim miejscu. Podniosłam wzrok i zauważyłam Maxa.
— Co Ci strzeliło do głowy?! — Wrzasnął.
Spuściłam wzrok i zaczęłam nerwowo bawić się swoimi palcami.
— Bo ja... — Wydukałam.
— Bo ty! Queel, co się stało? — Usiadł obok mnie.
— Nie mogę Ci powiedzieć — Mruknęłam. — A co stało się tobie?
Fioletowowłosy wlepił wzrok w niebo.
— Zawsze byłem tym gorszym. "Patrzcie, to Max Grzmotomocny. Gorszy od swojej siostry". Zawsze w cieniu rodziny. Dlatego, że byłem super-złoczyńcą. Byłem tym głupszym, młodszym. Nie zdobyłem peleryny super-herosa. Zdobyła ją Phoebe, dlatego ja zostałem uznany za tego najzwyczajniej. nieutalentowanego. Nigdy mi się nic nie udawało, a Phoebe była tym ideałem. Przykładem — Po jego policzkach spłynęły łzy.
Widocznie pierwszy raz się przed kimś tak otworzył. Usiadłam przed nim i położyłam ręce na jego policzki.
— Ja chciałem być tym lepszym. Kiedy Phoebe zniknęła, zacząłem mieć nadzieję, że nie wróci. Po czasie jednak poczułem, że za nią tęsknię. Chciałem ją odszukać w tym lesie, i dlatego byłem taki zdenerwowany. Chciałem chociaż raz być tym, co znajdzie siostrę i będzie lepszy. Queel, przepraszam. Przepraszam że byłem dla ciebie zły.
Ostatnie zdanie wypowiedział niemal szeptem. W jego oczach były łzy, których nie chciał ponownie przed mną pokazywać.
— Nie jestem, ani nie byłam na ciebie zła — Wymamrotałam. — Ty jesteś, byłeś i będziesz równie ważny jak Phoebe. Bez ciebie rodzina Grzmotomocnych nie istniałaby. To, że byłeś zły, nie znaczy, że byłeś gorszy. Nie zdobyłeś peleryny super-herosa. Trudno. Na tym świat się nie kończy. Pamiętaj moje słowa — Dodałam głośniej.
Zaczęłam gładzić kciukiem jego zimne policzki, i poczułam, jak jego mięśnie się rozluźniają. Moja nadąsana kaczka wyglądała jak bezbronne dziecko.
— Dlaczego nie możesz mi powiedzieć, dlaczego płynęłaś na głęboką wodę? Przecież nie umiesz pływać — Zapytał łamiącym się głosem.
— Kiedyś Ci powiem. Narazie nie mogę — Posłałam mu najszczerszy uśmiech świata, co odwzajemnił.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top