24XII

Wigilia. Och, jak długo jej oczekiwał i jak bardzo się jej obawiał.

Obudził się przytulony do pluszowego misia, którego dostał w prezencie na klasową wigilię. Miś ten nie pochodził od Chanyeola, ale był dokładnie tym, którego Chanyeol miał mu kupić. Właśnie dlatego Baekhyun tak lubił zasypiać przytulonym do niego, okłamując się, że pluszak został mu wręczony przez Parka.

Spojrzał w stronę okna i och, kto by się spodziewał? Czy to śnieg?

Przed oczami stanął mu obraz Chanyeola pożyczającego mu swoje rękawiczki, Chanyeola owijającego długie ramiona wokół jego talii, Chanyeola mamroczącego pod nosem ciche "Wesołych Świąt" podczas Wigilii klasowej.

Gdzie się podziały te czasy?

Niestety, zapomnienie o kimś, kim zapchane było trzy czwarte jego myśli stanowiło dla Baeka nie lada wyzwanie. Poddał się. Nawet nie próbował walczyć z tęsknotą. Prosił tylko o to, by Chanyeol spędził te święta tak, jakby wcale nie miały być ich świętami. Nie chciał, żeby również on czuł tę pustkę.

Kakao bryznęło na jego świąteczną piżamę, gdy przesuwał palcem po ekranie telefonu, przeglądając portale społecznościowe, na których znajomi (i ci mniej-znajomi) składali mu najróżniejsze życzenia świąteczne. W tle rozbrzmiewały kolędy, dźwięk pakowanych toreb, bo, och, przecież za kilka godzin wyjeżdżają. Babcia z pewnością już wszystko przygotowała.

Ociągając się, Baekhyun spakował swoją walizkę, nucąc pod nosem jedną z tych tandetnych piosenek świątecznych. Musiał przy tym uważać, aby interaktywny kot, będący prezentem dla jego młodszej siostry nie wydał żadnego dźwięku, bo cholera, trudno utrzymać w sekrecie prezent, który nieustannie miauczy.

Kilka "miau" później Baekhyun był już w drodze. Ze słuchawkami w uszach i pozytywnym uśmiechem wpatrywał się w śnieżny krajobraz, którego przecież nikt nie oczekiwał. Jejku, czy to świąteczny cud?

Później wszystko było tylko bałaganem, pośród którego Baekhyun witał się z rodziną, składał życzenia i pomagał w przygotowaniu kolacji. Wszystko, by zająć czymś myśli.

"Dziś wigilia, Baekhyunnie. Rozchmurz się. Są święta."

Och, czy to nie zabawne, że każdy życzył mu miłości przy łamaniu się opłatkiem?

Barszcz miał smak rodzinnego ciepła, a świąteczne pierniczki (które Baekhyun upiekł bez względu na to, czy były dla Chanyeola czy też nie) pachniały jak słodka troska i czułość. I gdyby nie tęsknota za pewną osobą, pochłaniającą każdą jego myśli, Baekhyun naprawdę cieszyłby się z tych świąt. Cieszyłby się ze śniegu, z pysznego jedzenia, z kota babci, ocierającego się o jego nogi. Byłby naprawdę szczęśliwy. Tak, jak od początku powinien.

W tej chwili Chanyeol wydawał się jego najgorszym posunięciem.

"Hej, dzieciaki, chyba przyszła pora, by poszukać pierwszej gwiazdki. Tak, Baek, ciebie też to dotyczy."

Zaśmiał się pod nosem, bo cóż, wbrew pozorom na zawsze pozostajemy dziećmi dla naszych rodziców. Choć przez ciągłą śnieżycę nie widać było nawet skrawka nieba, ci kazali Baekhyunowi bezczynnie wypatrywać gwiazdki w otoczeniu rodzeństwa i kuzynów. Pomimo jego niechęci i braku nadziei na zobaczenie świetlnego punkcika, jakaś część jego serca czuła, że powinien. I posłuchał jej. Być może od początku powinien po prostu słuchać swojego serca.

Zobaczył pierwszą gwiazdkę, życząc sobie w myślach, by Chanyeol spędził te święta tak, jak oboje powinni. Aby nie czuł pustki. Aby przeżył ten okres czasu tak, jak chcieli, nawet jeżeli czas sprawił, że nie dane im było być razem. Być może obydwoje byli zbyt młodzi na "na zawsze". 

I wtedy w jego życiu miał miejsce kolejny cud, bo, o cholera, czy jego telefon właśnie zawibrował?

Spojrzał na ekran urządzenia, gotowy przeczytać kolejne życzenia z Twittera, lecz zamiast tego, jedynie uśmiechnął się sam do siebie, przyciskając komórkę do klatki piersiowej.

20:48 Park Chanyeol: Przepraszam, że byłem dupkiem. Wesołych Świąt.

Nim zdążył odpowiedzieć jego telefon powtórnie zawibrował. 

20:49 Park Chanyeol: Kocham cię.

I Baekhyun wiedział, że właśnie tak powinni spędzić swoje święta. Myśląc o sobie, wyznając sobie uczucia i będąc ze sobą dokładnie tak, jak od początku powinni.

I choć Baekhyun nigdy nie wierzył w wigilijne cuda, ten jeden raz wiedział, że nie może przypisać tych wydarzeń niczemu innemu. Po prostu aniołowie stwierdzili, że warto dać szansę jednemu z nich.

I nawet jeżeli nie zrobił tylu rzeczy, ilu chciał (nie pocałował Chanyeola pod jemiołą, nie upiekł dla niego pierniczków, ani nie nosił jego bluzy więcej, niż raz) to był szczęśliwy. Wiedział, że ma jeszcze sporo świąt do spełnienia reszty rzeczy, które chciał zrobić.

Na razie po prostu był szczęśliwy. 

___________________________

nie jestem aż taką suką, żeby doprowadzić Was do płaczu w Wigilię, nawet jeżeli ten rozdział mija się z prawdą, a mój Chanyeol nadal jest dupkiem

mam nadzieję, że spędzicie święta bezpiecznie 

kocham x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top