10XII

"Zastanawiałem się nad dwoma prezentami, które mógłbym ci kupić, ale stwierdziłem, że jeden z nich bardziej ci się przyda" powiedział pewnego dnia Chanyeol, stając nad Baekhyunem.

Byun podniósł wzrok i nie mógł powstrzymać uśmiechu, bo widok tej perfekcji, górującej nad nim był czymś, co chłopak uwielbiał. Jednak utrzymywanie kontaktu wzrokowego z kimś, kto sprawia, że cała twoja pewność siebie znika jak płatek śniegu na wyciągniętej dłoni było trudniejsze, niż kiedykolwiek się spodziewał. W efekcie Baekhyun zawsze odwracał wzrok pierwszy.

"Tymczasem ja nadal nie wiem, co kupić dla ciebie."

"Przecież mówiłem ci, co chciałbym dostać."

"Daj spokój" Baekhyun spojrzał na niego z politowaniem. "Przez twoje gadanie naprawdę skończy się na tym, że kupię taśmę dekoracyjną i po prostu się nią owinę."

Chanyeol parsknął cichym śmiechem, a jego dłonie powoli ułożyły się na biodrach Baekhyuna, by przyciągnąć go do ciepłego uścisku. Byun zamknął oczy, bezwiednie opierając głowę na klatce piersiowej chłopaka. Czuł, jak Park wtula policzek w jego włosy, słyszał, jak bije jego serce i nie mógł nic poradzić na to, że każdy z tych uścisków sprawiał, że robił się naprawdę senny.

Wiedział, że mógłby bez problemu zasnąć w tych ramionach. Czuł się w nich po prostu bezpieczny. Jak samotny puzzel, który w końcu został ułożony na swoim miejscu.

"Być może taki prezent ucieszy mnie najbardziej." 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top